poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 51



Całe popołudnie spędziliśmy z Jaredem w naszym pokoju rozmawiając o wszystkim i o niczym. To było takie… zwyczajne, a zarazem niesamowite. Po tym, co wydarzyło się w pokoju Shannona, nie sądziłam, że ten dzień jeszcze może być udany. Nie znaczy to, że przestałam myśleć o przyjacielu. Ciągle czuję, że go zawiodłam. Jared może mówić co chce, ale ja wiem, że mogłam temu zapobiec. Jestem sama sobie winna. Straciłam zaufanie jednej z najważniejszych osób w moim życiu. To tak jakbym zawiodła Setha, albo Siennę. Nienawidzę siebie za to, że pozwoliłam na taki rozwój wypadków. Ale za błędy niestety się płaci, a za mój cena jak widać jest wysoka.
Z pokoju, ja i Jay, wyszliśmy późnym popołudniem, gdy najwyższy czas było jechać na arenę, gdzie odbywał się koncert. Tomo pojechał tam wcześniej, bo musiał coś załatwić z jednym z dźwiękowców, którzy pracowali na miejscu od wczesnych godzin porannych. Często było tak, że panowie nie docierali na miejsce koncertu razem.
- Panie Leto! – Byliśmy już przy drzwiach wyjściowych z hotelu, gdy zawołała go młoda recepcjonistka.
- Tak? – Jay uśmiechnął się do niej pogodnie i cofnął się do lady recepcyjnej.
- Pański brat prosił, żeby przekazać to panu, gdy będzie pan wychodził. – Dziewczyna podała mu złożoną na pół kartkę i wyraźnie onieśmielona wróciła do swojej prac y, przez co nie zauważyła pytającego spojrzenia bruneta. Leto rozwinął papier i przebiegł szybko wzrokiem po krótkim tekście, a na jego twarzy malowało się niedowierzanie zmieszane ze złością. Nie miałam pojęcia co się dzieje, ale wiedziałam, że to nie może być nic dobrego.
- Kiedy się wymeldował? – Jared przeniósł swój wzrok na młodą recepcjonistkę, a ja podeszłam bliżej w nadziei, że dowiem się co się dzieje.
- Pan Leto o trzynastej oddał klucz od swojego pokoju zabierając wszystkie swoje rzeczy i powiedział, że pani Nilson załatwi wszystkie formalności związane z jego wyjazdem jak tylko będzie miała chwilę czasu. – Młoda kobieta spojrzała na mnie niepewnie, gdy Jared bez słowa ruszył do drzwi.
- Przyjdę do pani jak wrócimy. – Obiecałam i pobiegłam za narzeczonym starając się panować nad ogarniającym mnie poczuciem winy. Cholera, on na pewno wyjechał po części przeze mnie! Nie powinnam była wiedzieć o Timie wcześniej, a nawet jeśli już wiedziałam, moim obowiązkiem było powiedzenie o tym Shannonowi i wspieranie go. Spieprzyłam sprawę! Spieprzyłam naszą przyjaźń!
- Zabiję go! – warknął wściekle Jared, gdy wsiedliśmy do taksówki. – Zabiję obu debili! Najpierw Tima za to, że jest takim sukinsynem, a później Shannona za to, że nie jest wcale lepszy!
- Jared… - zaczęłam, ale przerwał mi gestem i przycisnął swoją komórkę do ucha.
– Nie odbiera! – syknął i ponownie spróbował wybrać numer brata. – Niech go tylko, kurwa, dopadnę, a zamorduję go gołymi rękoma – mruczał pod nosem Jay, gdy ja wybierałam w swojej komórce numer Tomo.
- Co tam? Jedziecie? – Usłyszałam, gdy tylko Chorwat odebrał połączenie.
-Tak, jesteśmy w taksówce – westchnęłam i przetarłam dłonią twarz odczuwając nagłe zmęczenie. – Tomo, jest Shannon na arenie już?
- Jak z nim rozmawiałem, przed wyjściem, mówił, że zabierze się z wami, bo chce z tobą porozmawiać jeszcze przed koncertem. A coś się stało? – W głosie gitarzysty dało się wyłapać nutkę niepokoju.
- Powiem ci, jak dojedziemy. Będziemy niedługo. – Obiecałam.
- Ava…
- Shannon chyba wyjechał – jęknęłam. Czułam się żałośnie. To wszystko jest tylko i wyłącznie moją winą.
- Jak to wyjechał? Gdzie?
- Nie wiem, Tomo, nie wiem – wyszeptałam i przerwałam połączenie. Zacisnęłam mocno oczy i wzięłam głęboki wdech, nie chcąc rozpłakać się w taksówce.
- Czego się dowiedziałaś? – spytał Jared przyciągając mnie do siebie i uspokajająco głaszcząc po ramieniu.
- Tomo nic nie wie – powiedziałam – Shannon powiedział mu, że… - urwałam słysząc sygnał przychodzącego maila dochodzący z mojej komórki. Sięgnęłam po nią szybko, z nadzieją, że to Shannon i nie myliłam się.
„Wyjechałem. Wrócę za kilka dni. Dave zgodził się mnie zastąpić. Powiedz mediom i fanom, że jestem chory, czy coś.”
Nie takiej wiadomości się spodziewałam.
- Nie płacz. – Usłyszałam cichy szept Jareda i poczułam, że wyciąga mi komórkę z dłoni. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że łzy, które przed chwilą udało mi się powstrzymać, teraz płyną po mojej twarzy strumieniami. Ta wiadomość tylko upewniła mnie w przekonaniu, że spieprzyłam sprawę. Teraz już na pewno wiem, że Shannon wyjechał i na pewno zrobił to dlatego, że ja tak bardzo go zawiodłam. Tima mógł pobić, wyładować swoją złość, ale na mnie nie podniósłby ręki, dlatego wyjechał. Żeby nie kusić losu, żeby ochłonąć. Oczywiście wróci, ale tylko do zespołu, nie wróci do mnie jako przyjaciel. Na pewno nie. Nie będzie chciał mnie pewnie nawet znać.
- Znajdę go, Jay. Obiecuję – powiedziałam stanowczo, gdy mój narzeczony czytał krótką wiadomość od brata. – Choćby nie wiem co, dowiem się, gdzie pojechał. I ściągnę go z powrotem. Obiecuję!


Ledwie zaczął się koncert, a ja zamknęłam się w garderobie chłopaków i siadając przy oknie szybko wybrałam pierwszy numer telefonu, jaki przyszedł mi na myśl.
- Słucham. – Po trzecim sygnale usłyszałam zaspany kobiecy głos.
- Constance? Przepraszam, że cię obudziłam – powiedziałam cicho.
- Ava, coś się stało? Coś z Jaredem? – W jej głosie wyraźnie słyszałam niepokój.
- Nie. Wszystko w porządku. – Skłamałam. – Chciałam tylko spytać, czy nie dzwonił może do ciebie Shannon ostatnio?
- Dzwonił chyba dwa dni temu – wymruczała – Ava, na pewno wszystko okay?
- Tak, Constance. Na pewno. – Starałam się brzmieć pogodnie. – Przepraszam, że cię obudziłam. Dobranoc. – Rozłączyłam się nie czekając na jej odpowiedź. Nie chciałam jej bardziej okłamywać, ale też nie miałam odwagi powiedzieć jej co się stało. Bo jak mam powiedzieć swojej przyszłej teściowej, że przeze mnie jej drugi syn wyjechał i nie mam pojęcia co się z nim dzieje? To oczywiste, że byłaby na mnie wściekła, a nie chcę tego.
Podobną rozmowę przeprowadziłam z Vicky, z tym, że jej powiedziałam co się naprawdę stało. Dziewczyna naprawdę przejęła się tym co się stało i próbowała wmawiać mi, że to nie moja wina, ale ja wiem swoje. Zawaliłam na całej linii i teraz ponoszę za to karę. Brunetka obiecała mi, że zadzwoni jeśli tylko czegoś się dowie i rozłączyła się, chcąc skontaktować się z Sarą. W Stanach był środek nocy, więc nie liczyłam na to, że dawna przyjaciółka Shannona odbierze, ale po paru minutach dostałam krótką wiadomość od Vicky. Napisała, że Shann nie kontaktował się z Sarą, ale jeśli do niej zadzwoni, Sara od razu da mi znać. 

 ~*~
Boże, przepraszam Was wszystkich! Naprawdę nie wiem jak to się stało, że z tygododnia zrobił się miesiąc, a ja nic nie dodawałam. Po prostu w ogóle nie byłam w stanie skupić się na pisaniu rozdziału. Wiedziałam co ma w nim być, ale nie umiałam tego fajnie napisać. I nadal nie wygląda on tak jak chciałam, żeby wyglądał, ale już nie chcę przeciągać publikacji.  Jest krótko i praktycznie bez akcji, ale cóż... Nic lepszego chyba z tego nie wyjdzie nawet gdybym drugi miesiąc przetrzymała rozdział. Mam nadzieję, że z kolejnym pójdzie mi lepiej. 
Jeszcze raz przepraszam, że musieliście tyle czekać.
Pozdrawiam gorąco.
P.S. Zapomniałam! Rozdział z dedykacją dla , bo upominała się o niego ostatnio na tt, co mnie zmotywowało do ruszenia tyłka i naskrobania tego czegoś. :D

5 komentarzy:

  1. Dziękuję za dedykację! Bardzo, bardzo, bardzo! Mówiłaś, że jest zły ten rozdział, a jest świetny! Może bez większej akcji, ale takie rozdziały też są potrzebne i nieuniknione. Kocham to jak piszesz! Masz tyle pomysłów w głowie, że aż sama się tobie dziwię! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej, dzięki kochana :* Moim zdaniem to jest jeden z najsłabszych rozdziałów jakie napisałam, ale ciesze się, że Ci się podoba. :D

      Usuń
  2. Doczekałam się :)
    Moje małe pytanko retoryczne : Co ten Shan znów wymyślił ?!
    I jakiś spokój u Jareda i Avą -tzn. między nimi.
    Ahhhhh ja tylko tak sobie czekam i marze, aby Jared został tatuśkiem -ale może się doczekam ;p
    ZApomninasz o Nas, czy co ?!;p
    czekam.. :) :*
    A..x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, oczywiście, że nie zapominam. Po prostu zaczęłam pracę i nie mam już tyle czasu na pisanie. No i faktem jest, że ostatnio bardzo ciężko mi się pisze tą historię. A nie chcę wrzucać tu byle jakich rozdziałów, bo strasznie mocno kocham świat Avy i Jay'a. I spokojnie. Doczekasz się maleństwa u tej pary. Po wielkiej burzy, ale będzie. :)
      Dzięki za komentarz i cierpliwość.
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  3. Opóźnienie przeżyje się, grunt że rozdział jest :D a tak to każdemu się zdarza :)
    Ava napaskudziła to i musi naprawić sytuację - dobrze że zabrała się do tego od razu, bo do tyłka Zwierzaka to trzeba nakopać za opuszczenie koncertu :x choć go rozumiem, No i dobrze że zastępstwo od razu załatwił!
    Jedyne co mnie zdziwiło to że Ava do jako pierwsze zadzwoniła do Constance - hmm, jakoś wątpię czy Shanny zadzwoniłby z problemem do niej akurat, choć może też i ukrywa synalka pod stołem i karmi płatkami z mlekiem i puszcza mu jakieś filmy w których zabija się niewiernych przyjaciół..
    Chyba straciłam rachube.. Fajnie że wróciłaś, nie trać impetu !! :)

    OdpowiedzUsuń