Całe popołudnie spędziliśmy z Jaredem w
naszym pokoju rozmawiając o wszystkim i o niczym. To było takie… zwyczajne, a
zarazem niesamowite. Po tym, co wydarzyło się w pokoju Shannona, nie sądziłam,
że ten dzień jeszcze może być udany. Nie znaczy to, że przestałam myśleć o
przyjacielu. Ciągle czuję, że go zawiodłam. Jared może mówić co chce, ale ja
wiem, że mogłam temu zapobiec. Jestem sama sobie winna. Straciłam zaufanie
jednej z najważniejszych osób w moim życiu. To tak jakbym zawiodła Setha, albo
Siennę. Nienawidzę siebie za to, że pozwoliłam na taki rozwój wypadków. Ale za
błędy niestety się płaci, a za mój cena jak widać jest wysoka.
Z pokoju, ja i Jay, wyszliśmy późnym
popołudniem, gdy najwyższy czas było jechać na arenę, gdzie odbywał się
koncert. Tomo pojechał tam wcześniej, bo musiał coś załatwić z jednym z
dźwiękowców, którzy pracowali na miejscu od wczesnych godzin porannych. Często
było tak, że panowie nie docierali na miejsce koncertu razem.
- Panie Leto! – Byliśmy już przy
drzwiach wyjściowych z hotelu, gdy zawołała go młoda recepcjonistka.
- Tak? – Jay uśmiechnął się do niej
pogodnie i cofnął się do lady recepcyjnej.
- Pański brat prosił, żeby przekazać to
panu, gdy będzie pan wychodził. – Dziewczyna podała mu złożoną na pół kartkę i
wyraźnie onieśmielona wróciła do swojej prac y, przez co nie zauważyła
pytającego spojrzenia bruneta. Leto rozwinął papier i przebiegł szybko wzrokiem
po krótkim tekście, a na jego twarzy malowało się niedowierzanie zmieszane ze
złością. Nie miałam pojęcia co się dzieje, ale wiedziałam, że to nie może być
nic dobrego.
- Kiedy się wymeldował? – Jared
przeniósł swój wzrok na młodą recepcjonistkę, a ja podeszłam bliżej w nadziei,
że dowiem się co się dzieje.
- Pan Leto o trzynastej oddał klucz od
swojego pokoju zabierając wszystkie swoje rzeczy i powiedział, że pani Nilson
załatwi wszystkie formalności związane z jego wyjazdem jak tylko będzie miała
chwilę czasu. – Młoda kobieta spojrzała na mnie niepewnie, gdy Jared bez słowa
ruszył do drzwi.
- Przyjdę do pani jak wrócimy. – Obiecałam
i pobiegłam za narzeczonym starając się panować nad ogarniającym mnie poczuciem
winy. Cholera, on na pewno wyjechał po części przeze mnie! Nie powinnam była
wiedzieć o Timie wcześniej, a nawet jeśli już wiedziałam, moim obowiązkiem było
powiedzenie o tym Shannonowi i wspieranie go. Spieprzyłam sprawę! Spieprzyłam
naszą przyjaźń!
- Zabiję go! – warknął wściekle Jared,
gdy wsiedliśmy do taksówki. – Zabiję obu debili! Najpierw Tima za to, że jest
takim sukinsynem, a później Shannona za to, że nie jest wcale lepszy!
- Jared… - zaczęłam, ale przerwał mi
gestem i przycisnął swoją komórkę do ucha.
– Nie odbiera! – syknął i ponownie
spróbował wybrać numer brata. – Niech go tylko, kurwa, dopadnę, a zamorduję go
gołymi rękoma – mruczał pod nosem Jay, gdy ja wybierałam w swojej komórce numer
Tomo.
- Co tam? Jedziecie? – Usłyszałam, gdy
tylko Chorwat odebrał połączenie.
-Tak, jesteśmy w taksówce – westchnęłam
i przetarłam dłonią twarz odczuwając nagłe zmęczenie. – Tomo, jest Shannon na
arenie już?
- Jak z nim rozmawiałem, przed wyjściem,
mówił, że zabierze się z wami, bo chce z tobą porozmawiać jeszcze przed
koncertem. A coś się stało? – W głosie gitarzysty dało się wyłapać nutkę
niepokoju.
- Powiem ci, jak dojedziemy. Będziemy
niedługo. – Obiecałam.
- Ava…
- Shannon chyba wyjechał – jęknęłam.
Czułam się żałośnie. To wszystko jest tylko i wyłącznie moją winą.
- Jak to wyjechał? Gdzie?
- Nie wiem, Tomo, nie wiem – wyszeptałam
i przerwałam połączenie. Zacisnęłam mocno oczy i wzięłam głęboki wdech, nie
chcąc rozpłakać się w taksówce.
- Czego się dowiedziałaś? – spytał Jared
przyciągając mnie do siebie i uspokajająco głaszcząc po ramieniu.
- Tomo nic nie wie – powiedziałam –
Shannon powiedział mu, że… - urwałam słysząc sygnał przychodzącego maila
dochodzący z mojej komórki. Sięgnęłam po nią szybko, z nadzieją, że to Shannon
i nie myliłam się.
„Wyjechałem.
Wrócę za kilka dni. Dave zgodził się mnie zastąpić. Powiedz mediom i fanom, że
jestem chory, czy coś.”
Nie takiej wiadomości się spodziewałam.
- Nie płacz. – Usłyszałam cichy szept
Jareda i poczułam, że wyciąga mi komórkę z dłoni. Dopiero w tym momencie zdałam
sobie sprawę, że łzy, które przed chwilą udało mi się powstrzymać, teraz płyną
po mojej twarzy strumieniami. Ta wiadomość tylko upewniła mnie w przekonaniu,
że spieprzyłam sprawę. Teraz już na pewno wiem, że Shannon wyjechał i na pewno
zrobił to dlatego, że ja tak bardzo go zawiodłam. Tima mógł pobić, wyładować
swoją złość, ale na mnie nie podniósłby ręki, dlatego wyjechał. Żeby nie kusić
losu, żeby ochłonąć. Oczywiście wróci, ale tylko do zespołu, nie wróci do mnie
jako przyjaciel. Na pewno nie. Nie będzie chciał mnie pewnie nawet znać.
- Znajdę go, Jay. Obiecuję –
powiedziałam stanowczo, gdy mój narzeczony czytał krótką wiadomość od brata. –
Choćby nie wiem co, dowiem się, gdzie pojechał. I ściągnę go z powrotem.
Obiecuję!
Ledwie zaczął się koncert, a ja
zamknęłam się w garderobie chłopaków i siadając przy oknie szybko wybrałam
pierwszy numer telefonu, jaki przyszedł mi na myśl.
- Słucham. – Po trzecim sygnale
usłyszałam zaspany kobiecy głos.
- Constance? Przepraszam, że cię
obudziłam – powiedziałam cicho.
- Ava, coś się stało? Coś z Jaredem? – W
jej głosie wyraźnie słyszałam niepokój.
- Nie. Wszystko w porządku. – Skłamałam.
– Chciałam tylko spytać, czy nie dzwonił może do ciebie Shannon ostatnio?
- Dzwonił chyba dwa dni temu –
wymruczała – Ava, na pewno wszystko okay?
- Tak, Constance. Na pewno. – Starałam się
brzmieć pogodnie. – Przepraszam, że cię obudziłam. Dobranoc. – Rozłączyłam się
nie czekając na jej odpowiedź. Nie chciałam jej bardziej okłamywać, ale też nie
miałam odwagi powiedzieć jej co się stało. Bo jak mam powiedzieć swojej
przyszłej teściowej, że przeze mnie jej drugi syn wyjechał i nie mam pojęcia co
się z nim dzieje? To oczywiste, że byłaby na mnie wściekła, a nie chcę tego.
Podobną rozmowę przeprowadziłam z Vicky,
z tym, że jej powiedziałam co się naprawdę stało. Dziewczyna naprawdę przejęła
się tym co się stało i próbowała wmawiać mi, że to nie moja wina, ale ja wiem
swoje. Zawaliłam na całej linii i teraz ponoszę za to karę. Brunetka obiecała
mi, że zadzwoni jeśli tylko czegoś się dowie i rozłączyła się, chcąc skontaktować
się z Sarą. W Stanach był środek nocy, więc nie liczyłam na to, że dawna
przyjaciółka Shannona odbierze, ale po paru minutach dostałam krótką wiadomość
od Vicky. Napisała, że Shann nie kontaktował się z Sarą, ale jeśli do niej
zadzwoni, Sara od razu da mi znać.
~*~
Boże, przepraszam Was wszystkich! Naprawdę nie wiem jak to się stało, że z tygododnia zrobił się miesiąc, a ja nic nie dodawałam. Po prostu w ogóle nie byłam w stanie skupić się na pisaniu rozdziału. Wiedziałam co ma w nim być, ale nie umiałam tego fajnie napisać. I nadal nie wygląda on tak jak chciałam, żeby wyglądał, ale już nie chcę przeciągać publikacji. Jest krótko i praktycznie bez akcji, ale cóż... Nic lepszego chyba z tego nie wyjdzie nawet gdybym drugi miesiąc przetrzymała rozdział. Mam nadzieję, że z kolejnym pójdzie mi lepiej.
Jeszcze raz przepraszam, że musieliście tyle czekać.
Pozdrawiam gorąco.
P.S. Zapomniałam! Rozdział z dedykacją dla @thirtystmarsikk, bo upominała się o niego ostatnio na tt, co mnie zmotywowało do ruszenia tyłka i naskrobania tego czegoś. :D
Dziękuję za dedykację! Bardzo, bardzo, bardzo! Mówiłaś, że jest zły ten rozdział, a jest świetny! Może bez większej akcji, ale takie rozdziały też są potrzebne i nieuniknione. Kocham to jak piszesz! Masz tyle pomysłów w głowie, że aż sama się tobie dziwię! <3
OdpowiedzUsuńJeeej, dzięki kochana :* Moim zdaniem to jest jeden z najsłabszych rozdziałów jakie napisałam, ale ciesze się, że Ci się podoba. :D
UsuńDoczekałam się :)
OdpowiedzUsuńMoje małe pytanko retoryczne : Co ten Shan znów wymyślił ?!
I jakiś spokój u Jareda i Avą -tzn. między nimi.
Ahhhhh ja tylko tak sobie czekam i marze, aby Jared został tatuśkiem -ale może się doczekam ;p
ZApomninasz o Nas, czy co ?!;p
czekam.. :) :*
A..x
Oh, oczywiście, że nie zapominam. Po prostu zaczęłam pracę i nie mam już tyle czasu na pisanie. No i faktem jest, że ostatnio bardzo ciężko mi się pisze tą historię. A nie chcę wrzucać tu byle jakich rozdziałów, bo strasznie mocno kocham świat Avy i Jay'a. I spokojnie. Doczekasz się maleństwa u tej pary. Po wielkiej burzy, ale będzie. :)
UsuńDzięki za komentarz i cierpliwość.
Pozdrawiam gorąco!
Opóźnienie przeżyje się, grunt że rozdział jest :D a tak to każdemu się zdarza :)
OdpowiedzUsuńAva napaskudziła to i musi naprawić sytuację - dobrze że zabrała się do tego od razu, bo do tyłka Zwierzaka to trzeba nakopać za opuszczenie koncertu :x choć go rozumiem, No i dobrze że zastępstwo od razu załatwił!
Jedyne co mnie zdziwiło to że Ava do jako pierwsze zadzwoniła do Constance - hmm, jakoś wątpię czy Shanny zadzwoniłby z problemem do niej akurat, choć może też i ukrywa synalka pod stołem i karmi płatkami z mlekiem i puszcza mu jakieś filmy w których zabija się niewiernych przyjaciół..
Chyba straciłam rachube.. Fajnie że wróciłaś, nie trać impetu !! :)