wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 50



Cholera, sama sobie jestem winna. Po co ja się w ogóle mieszałam w sprawy między Emmą, Timem i Shannonem? Po co, do cholery, Tim mi mówił, że to on zrobił Emmie dziecko?! Co mnie to obchodziło? Nie, kurwa! Obchodziło mnie! Męczyłam Emmę, żeby mi powiedziała. Ale nie sądziłam, że mogła zrobić coś takiego Shannonowi. Chyba przez cały czas liczyłam na to, że usłyszę coś w stylu „Nie wiem kim on jest. Byłam pijana. Nie panowałam nad sobą.” Czy coś podobnego. Jak ja mam ją teraz do cholery przed sobą usprawiedliwić? Jak mam wierzyć, że nie zraniła Shannona świadomie?
A może to ja go zraniłam? Cholera, na pewno. Teraz już nie będzie chciał mnie znać. Pokazał, że nie chce mnie znać. Kazał mi się wynosić, więc musi nie chcieć mnie znać! To chyba zabolało najbardziej. O wiele bardziej niż to jak mnie pchnął i bardziej niż to jak ścisnął moją rękę. Kazał mi wyjść póki jeszcze nad sobą panował. To znaczy, że gdyby stracił panowanie, uderzyłby mnie? Boże, wolałabym, żeby mnie uderzył, niż żeby mnie nienawidził. Bo na pewno mnie nienawidzi. Okłamywałam go. Zdradziłam jego przyjaźń. On był ze mną zawsze kiedy go potrzebowałam i mnie wspierał, a ja? Jedynie kryłam przed nim Tima i Emmę. Byłam lojalna facetowi, którego nazwałabym jedynie kolegą z pracy, a nie przyjacielowi! Cholera! Jestem beznadziejną przyjaciółką. Ja w ogóle nie zasługuję na miano przyjaciółki. Przyjaciele się tak nie zachowują. Przyjaciele się wspierają, a nie ukrywają przed sobą tak ważnych spraw.
Tim bał się przyznać Shannonowi do tego co zrobił. Chciał, na pewno chciał, już od początku, kiedy się tylko dowiedział, ale bał się tego jak Shannon to przyjmie. Powiedział mi co zrobił, a ja zakazałam mu mówienia Leto o wszystkim. Kurwa, dałam usprawiedliwienie sumieniu Tima. Nie musiał myśleć o tym, że boi się powiedzieć. Mógł wierzyć, że stosuje się do moich zaleceń!
Cholera! Jestem idiotką przez największe „i” jakie mogę sobie tylko wyobrazić. Przeze mnie mój najlepszy przyjaciel teraz cierpi.
- Ava? – Nawet nie zauważyłam, że drzwi się otwierają i Jared wchodzi do pokoju. – Cholera, skarbie, co się stało? – Klęknął przy mnie, gdy próbowałam ukryć że płakałam szybko ocierając łzy i wymuszając uśmiech.
- Nic – mruknęłam cicho i podniosłam się z podłogi. Chciałam uciec spod jego czujnego spojrzenia. To pewne, że wystarczy chwila, żeby zorientował się, że to nie takie znowu nic.
- Przecież widzę, że płakałaś – westchnął ciężko. – Powiedz mi natychmiast co się stało!
- Jay, wszystko jest ok. – Zajęłam się grzebaniem w walizce, żeby nie musieć na niego patrzeć.
- Chodzi o Shannona, tak? – Jego głos stał się ostrzejszy. – Zrobił ci coś?
- Nic się nie stało – powtórzyłam uparcie.
- A teraz spójrz mi prosto w oczy i powiedz to samo. – Jared złapał mnie delikatnie, acz stanowczo za ramię i odwrócił w swoją stronę. Poległam w tym momencie. Nie potrafię kłamać prosto w oczy. Nie jemu.
- Obraził się na mnie. – W moich oczach znowu zalśniły łzy, które zaraz przepędziłam szybko mrugając.
- I dlatego płaczesz? – Uśmiechnął się ciepło i przytulił mnie mocno. – Przejdzie mu szybciej niż ci się wydaje. My, faceci, nie potrafimy bez was, kobiet, długo wytrzymać.
- Nie tym razem – jęknęłam mocniej się w niego wtulając, na co on się cicho zaśmiał i nie odrywając się ode mnie, poprowadził nas w stronę łóżka, na którym usiadł sadzając mnie sobie na kolanach.
- Wierz mi, Shannonowi przejdzie najpóźniej do wieczora. On nie umie się długo gniewać na nikogo, a na ciebie w szczególności – szeptał mi do ucha bawiąc się moim warkoczem.
- Nic nie rozumiesz. – Spojrzałam na niego smutno.
- Więc mi wytłumacz.
- Shannon mnie na pewno nienawidzi – szepnęłam, bo bałam się, że słowa, które tak mocno obijały się w mojej głowie nie przejdą mi przez usta.
- Proszę cię, Ava. Nie mam pojęcia co musiałabyś zrobić, żeby cię znienawidził. – Zaśmiał się cicho, na co rzuciłam mu ostre spojrzenie.
- Tim jest ojcem dziecka Emmy.
- Słucham?! – Cały się spiął na tą rewelację. – Jak to Tim jest ojcem?
- Po prostu – mruknęłam. – Musieli się ze sobą przespać kilka miesięcy temu.
- Pieprzony sukinsyn – warknął Jay. – Ale co to ma wspólnego z tobą i Shannonem?
- Za to mnie nienawidzi.
- Ciebie? Dlaczego akurat ciebie? To chyba na nich powinien być zły, prawda? Ty nie miałaś nic wspólnego z tym, że się ze sobą przespali. – Zmarszczył brwi. – Nie rozumiem dlaczego sobie ubzdurałaś, że to ciebie za to nienawidzi.
- Wyczułam to – wyszeptałam wiedząc, że Jared jest dość sceptyczny z stosunku do moich przeczuć.
- Kiedy?
- Jak powiedziałam mu, że wiedziałam od trzech miesięcy i ukrywałam to przed nim – powiedziałam cicho. – Ale Jared, to naprawdę nie miało tak być. Ja nie chciałam, żeby… Nie zrobiłam tego przeciw niemu. Próbowałam go chronić. Bałam się, że stanie się coś złego jak się dowie – mówiłam szybko bojąc się, że on też mnie osądzi, zanim zdążę się wytłumaczyć. – Proszę cię, uwierz mi. Ja nie chciałam tak. Nie chciałam go okłamywać, ale jak Tim mi powiedział, to pomyślałam, że tak…
- Tim ci powiedział? – przerwał mi gdy byłam na skraju kolejnego wybuchu płaczu.
- Tak. – Nabrałam powietrza głęboko w płuca starając się zapanować nad nerwami. – Jak byliśmy w Dallas, po koncercie miałam iść na chwilę do Vicky, pamiętasz? – spytałam, a on przytaknął skinieniem głowy. – To wtedy ja do niej nie poszłam. Znaczy taki był plan, ale na korytarzu spotkałam Tima. Wychodził z pokoju Emmy i był wściekły. Poprosił o pięć minut rozmowy, więc się zgodziłam. Wtedy mi powiedział, że Emma jest z nim w ciąży, że dowiedział się chwilę wcześniej i przepraszał mnie za to, że się z nią przespał. I ja mu powiedziałam, że Shannon ma się nie dowiedzieć, bo się bałam, że jak się dowie, to będzie cierpiał. Tylko nie pomyślałam, że i tak prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw i wtedy i tak Shannon będzie poszkodowany. Jared, ja przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło.
- Spokojnie. – Mój narzeczony otarł kciukiem łzy, które popłynęły po moich policzkach i przytulił mnie mocno. – Powinnaś była nam od razu powiedzieć, ale no cóż… Stało się. Tylko proszę, nie płacz już.
- Shannon już nigdy mi nie zaufa – wyszeptałam łamiącym się głosem. – Jestem beznadziejną przyjaciółką.
- Przestań! – warknął. – Jesteś wspaniałą przyjaciółką. Już nie pamiętasz jak spędzałaś z nim każdą wolną chwilę po tym jak Emma go zostawiła? Jak dbałaś, żeby szybko się z tego otrząsnął? Jak stawałaś w jego obronie kiedy byłem zazdrosny o to, że się przyjaźnicie? Zapomniałaś?
- Nie – szepnęłam ledwo słyszalnie.
- Więc nie mów, że jesteś beznadziejna. – Wpatrywał się we mnie intensywnie, aż nie skinęłam głową na znak zgody. – Jak on się trzyma? – Głos Jareda złagodniał, był przepełniony troską i braterską miłością. To w nich właśnie podziwiałam. Byli dojrzałymi mężczyznami, którzy wiele w życiu przeszli, również przez samych siebie, a mimo to tak cholernie mocno się kochali.
- Na początku był po prostu zdołowany tym wszystkim. Mówił, że teraz wie jak ty się czułeś jak on i Mary… - Urwałam patrząc na niego niepewnie, ale widząc jego zatroskaną minę mówiłam dalej – Powiedział, że traktował Tima jak brata, a on taki numer wyciął. A później ja powiedziałam, że wiedziałam i on się wściekł i powiedział, że wcale mu nie pomogłam ukrywając przed nim prawdę, po czym kazał mi wyjść, bo nie panował nad sobą. Chciałam zostać i wyjaśnić mu, i przeprosić, ale nie pozwolił mi. – Zakończyłam szeptając wtulona w tors narzeczonego.
- Pogadam z nim po koncercie. – Obiecał. – Teraz chyba lepiej, żeby Shannon przemyślał wszystko na spokojnie, w samotności.
- Masz rację – westchnęłam.
- A ty się nie martw – wymruczał mi do ucha. – Nerwy opadną i się pogodzicie. Znowu będziesz miała swojego Shannona-miśka.
- Shannona-miśka? – zaśmiałam się lekko.
- A nie jest taki? Z nas dwóch to on zawszy był tym, który uwielbiał się przytulać i w ogóle. Taki trochę przypakowany misiek – powiedział poruszając zabawnie brwiami. – Chyba dzięki temu fani go tak uwielbiają.
- A ciebie za co uwielbiają? – Zainteresowałam się na chwilę odrywając się od ponurych myśli.
- Jak to za co?! – oburzył się. – Przecież jestem zabójczo przystojny i niesamowicie utalentowany. – Wypiął dumnie pierś.
- A Tomo?
- Milicevic to nasz Mofo. Nikt nie potrafi robić takich min jak on – zaśmiał się. – Ale niedługo i to mu nie pomoże. Jak się bliźniaki urodzą, tylko z nimi będzie się kojarzyło to nazwisko. W końcu jego genialne geny przeszły na następne pokolenie.
- Na pewno. – Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego, jaka euforia wybuchła wśród Echelonu, gdy ciąża Vicky zaczęła być widoczna i Tomo ją potwierdził na Twitterze. Do tej pory oboje z Vicky są zaspamowywani gratulacjami.

~*~
WOW! 50 rozdziałów! Wyobrażacie to sobie?! Jak zaczynałam pisać, nawet przez myśl mi nie przemknęło, że tyle ich może być. A to jeszcze nie koniec.
Tak jakoś wyszło, że cały odcinek poświęcony jest Jay'owi i Avie. Co sądzicie o ich rozmowie? Jestem z niej nawet zadowolona. :)
Wybaczcie wszelkie błędy, które mogły się wkraść, ale przyznam szczerze, że nie chciało mi się po prostu sprawdzać.
Pozdrawiam ciepło i przypominam o głosowaniu na blog miesiąca. :)

10 komentarzy:

  1. Bravo!Bravo!!Swietny rozdzial mam nadzieje ze Ava i Shannon sie pogodzom!!Czekam na cd!!(iwona2348)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, na pewno dojdą do porozumienia, bo za bardzo uwielbiam tą dwójkę jako przyjaciół. Pytanie, w jakich okolicznościach.
      Dzięki za komentarz.
      Pozdrawiam cieplutko. :)

      Usuń
  2. 50 rozdziałów? Omg, jak ty pędzisz! :D
    Podobała mi się rozmowa, tak słodziutko :D Jestem ciekawa co dalej z Szynką czy faktycznie mu przyjdzie czy foch forever z przytupem! :P
    No i co z Timem? Może go zwolnią? Ale Emma poszłaby za nim... ugh, ciężko, będzie ciężko xD
    Króciutko, ale podobało mi się :D
    Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem zaszokowana ilością rozdziałów. :) Byłam pewna, że w góra czterdziestu się zamknę.
      Cieszę się, że Ci się podoba, bo ten rozdział rodził się w wielkich bólach. Nie znoszę pisać kłótni i nie przepadam za spanikowaną i rozpaczającą Avą, wydaje mi się wtedy taka... dziwna. Ale myślę, że Jared sprawdził się w roli pocieszyciela.
      A co z Shannem? Oh, mam nadzieję, że to co zrobi teraz będzie dość nieprzewidywalne dla Was.
      Jeszcze nie wiem co zrobię z Timem i Emmą, wyjdzie w praniu, ale chyba żadne nie zostanie zwolnione.
      Dzięki za komentarz.
      Pozdrawiam ciepło. :)

      Usuń
  3. Gratuluje 50 rozdziałów, Emma mnie wkurzyla, jak można tak potraktować biednego Shannona? :c mam nadzieję, że nie będzie się długo gniewał na Ave :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Pogodzą się :) -prawdziwi przyjaciele. Ale bardzo miło rozmawiał Jared z Avą. Dał jej oparcie

    OdpowiedzUsuń
  5. Standardowo powiem: Zajebiste, zajebiste, zajebiste <3 KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  6. To się namieszało. Mam nadzieję,że Shann i Ava się pogodzą bo są świetnymi przyjaciółmi. Emma powinna inaczej postąpić, to było bardzo nie fair. Jared natomiast zachował się bardzo przyzwoicie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej coś się dzieje? Tak długo już nie dodajesz kolejnego, że zaczynam się bać :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, pamiętam i cały czas próbuję pisać, ale mam typowy kryzys na tą historię. Wiem co ma być w nowym rozdziale, ale kiedy to zapisuję brzmi beznadziejnie, więc kasuję i próbuję pisać od nowa. Obiecuję, że nie każę Wam już długo czekać. :)

      Usuń