Cholera, sama sobie jestem winna. Po co
ja się w ogóle mieszałam w sprawy między Emmą, Timem i Shannonem? Po co, do
cholery, Tim mi mówił, że to on zrobił Emmie dziecko?! Co mnie to obchodziło?
Nie, kurwa! Obchodziło mnie! Męczyłam Emmę, żeby mi powiedziała. Ale nie
sądziłam, że mogła zrobić coś takiego Shannonowi. Chyba przez cały czas
liczyłam na to, że usłyszę coś w stylu „Nie wiem kim on jest. Byłam pijana. Nie
panowałam nad sobą.” Czy coś podobnego. Jak ja mam ją teraz do cholery przed
sobą usprawiedliwić? Jak mam wierzyć, że nie zraniła Shannona świadomie?
A może to ja go zraniłam? Cholera, na
pewno. Teraz już nie będzie chciał mnie znać. Pokazał, że nie chce mnie znać.
Kazał mi się wynosić, więc musi nie chcieć mnie znać! To chyba zabolało najbardziej.
O wiele bardziej niż to jak mnie pchnął i bardziej niż to jak ścisnął moją
rękę. Kazał mi wyjść póki jeszcze nad sobą panował. To znaczy, że gdyby stracił
panowanie, uderzyłby mnie? Boże, wolałabym, żeby mnie uderzył, niż żeby mnie
nienawidził. Bo na pewno mnie nienawidzi. Okłamywałam go. Zdradziłam jego
przyjaźń. On był ze mną zawsze kiedy go potrzebowałam i mnie wspierał, a ja?
Jedynie kryłam przed nim Tima i Emmę. Byłam lojalna facetowi, którego
nazwałabym jedynie kolegą z pracy, a nie przyjacielowi! Cholera! Jestem
beznadziejną przyjaciółką. Ja w ogóle nie zasługuję na miano przyjaciółki.
Przyjaciele się tak nie zachowują. Przyjaciele się wspierają, a nie ukrywają
przed sobą tak ważnych spraw.
Tim bał się przyznać Shannonowi do tego
co zrobił. Chciał, na pewno chciał, już od początku, kiedy się tylko
dowiedział, ale bał się tego jak Shannon to przyjmie. Powiedział mi co zrobił,
a ja zakazałam mu mówienia Leto o wszystkim. Kurwa, dałam usprawiedliwienie sumieniu
Tima. Nie musiał myśleć o tym, że boi się powiedzieć. Mógł wierzyć, że stosuje
się do moich zaleceń!
Cholera! Jestem idiotką przez największe
„i” jakie mogę sobie tylko wyobrazić. Przeze mnie mój najlepszy przyjaciel
teraz cierpi.
- Ava? – Nawet nie zauważyłam, że drzwi
się otwierają i Jared wchodzi do pokoju. – Cholera, skarbie, co się stało? –
Klęknął przy mnie, gdy próbowałam ukryć że płakałam szybko ocierając łzy i
wymuszając uśmiech.
- Nic – mruknęłam cicho i podniosłam się
z podłogi. Chciałam uciec spod jego czujnego spojrzenia. To pewne, że wystarczy
chwila, żeby zorientował się, że to nie takie znowu nic.
- Przecież widzę, że płakałaś –
westchnął ciężko. – Powiedz mi natychmiast co się stało!
- Jay, wszystko jest ok. – Zajęłam się
grzebaniem w walizce, żeby nie musieć na niego patrzeć.
- Chodzi o Shannona, tak? – Jego głos
stał się ostrzejszy. – Zrobił ci coś?
- Nic się nie stało – powtórzyłam uparcie.
- A teraz spójrz mi prosto w oczy i
powiedz to samo. – Jared złapał mnie delikatnie, acz stanowczo za ramię i odwrócił
w swoją stronę. Poległam w tym momencie. Nie potrafię kłamać prosto w oczy. Nie
jemu.
- Obraził się na mnie. – W moich oczach
znowu zalśniły łzy, które zaraz przepędziłam szybko mrugając.
- I dlatego płaczesz? – Uśmiechnął się
ciepło i przytulił mnie mocno. – Przejdzie mu szybciej niż ci się wydaje. My,
faceci, nie potrafimy bez was, kobiet, długo wytrzymać.
- Nie tym razem – jęknęłam mocniej się w
niego wtulając, na co on się cicho zaśmiał i nie odrywając się ode mnie,
poprowadził nas w stronę łóżka, na którym usiadł sadzając mnie sobie na
kolanach.
- Wierz mi, Shannonowi przejdzie
najpóźniej do wieczora. On nie umie się długo gniewać na nikogo, a na ciebie w
szczególności – szeptał mi do ucha bawiąc się moim warkoczem.
- Nic nie rozumiesz. – Spojrzałam na
niego smutno.
- Więc mi wytłumacz.
- Shannon mnie na pewno nienawidzi –
szepnęłam, bo bałam się, że słowa, które tak mocno obijały się w mojej głowie
nie przejdą mi przez usta.
- Proszę cię, Ava. Nie mam pojęcia co
musiałabyś zrobić, żeby cię znienawidził. – Zaśmiał się cicho, na co rzuciłam
mu ostre spojrzenie.
- Tim jest ojcem dziecka Emmy.
- Słucham?! – Cały się spiął na tą
rewelację. – Jak to Tim jest ojcem?
- Po prostu – mruknęłam. – Musieli się
ze sobą przespać kilka miesięcy temu.
- Pieprzony sukinsyn – warknął Jay. –
Ale co to ma wspólnego z tobą i Shannonem?
- Za to mnie nienawidzi.
- Ciebie? Dlaczego akurat ciebie? To
chyba na nich powinien być zły, prawda? Ty nie miałaś nic wspólnego z tym, że
się ze sobą przespali. – Zmarszczył brwi. – Nie rozumiem dlaczego sobie
ubzdurałaś, że to ciebie za to nienawidzi.
- Wyczułam to – wyszeptałam wiedząc, że
Jared jest dość sceptyczny z stosunku do moich przeczuć.
- Kiedy?
- Jak powiedziałam mu,
że wiedziałam od trzech miesięcy i ukrywałam to przed nim – powiedziałam cicho.
– Ale Jared, to naprawdę nie miało tak być. Ja nie chciałam, żeby… Nie zrobiłam
tego przeciw niemu. Próbowałam go chronić. Bałam się, że stanie się coś złego
jak się dowie – mówiłam szybko bojąc się, że on też mnie osądzi, zanim zdążę
się wytłumaczyć. – Proszę cię, uwierz mi. Ja nie chciałam tak. Nie chciałam go
okłamywać, ale jak Tim mi powiedział, to pomyślałam, że tak…
- Tim ci powiedział? –
przerwał mi gdy byłam na skraju kolejnego wybuchu płaczu.
- Tak. – Nabrałam powietrza
głęboko w płuca starając się zapanować nad nerwami. – Jak byliśmy w Dallas, po
koncercie miałam iść na chwilę do Vicky, pamiętasz? – spytałam, a on przytaknął
skinieniem głowy. – To wtedy ja do niej nie poszłam. Znaczy taki był plan, ale
na korytarzu spotkałam Tima. Wychodził z pokoju Emmy i był wściekły. Poprosił o
pięć minut rozmowy, więc się zgodziłam. Wtedy mi powiedział, że Emma jest z nim
w ciąży, że dowiedział się chwilę wcześniej i przepraszał mnie za to, że się z
nią przespał. I ja mu powiedziałam, że Shannon ma się nie dowiedzieć, bo się
bałam, że jak się dowie, to będzie cierpiał. Tylko nie pomyślałam, że i tak
prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw i wtedy i tak Shannon będzie
poszkodowany. Jared, ja przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło.
- Spokojnie. – Mój narzeczony
otarł kciukiem łzy, które popłynęły po moich policzkach i przytulił mnie mocno.
– Powinnaś była nam od razu powiedzieć, ale no cóż… Stało się. Tylko proszę,
nie płacz już.
- Shannon już nigdy mi
nie zaufa – wyszeptałam łamiącym się głosem. – Jestem beznadziejną
przyjaciółką.
- Przestań! – warknął. –
Jesteś wspaniałą przyjaciółką. Już nie pamiętasz jak spędzałaś z nim każdą
wolną chwilę po tym jak Emma go zostawiła? Jak dbałaś, żeby szybko się z tego
otrząsnął? Jak stawałaś w jego obronie kiedy byłem zazdrosny o to, że się
przyjaźnicie? Zapomniałaś?
- Nie – szepnęłam ledwo
słyszalnie.
- Więc nie mów, że
jesteś beznadziejna. – Wpatrywał się we mnie intensywnie, aż nie
skinęłam głową na znak zgody. – Jak on się trzyma? – Głos Jareda złagodniał,
był przepełniony troską i braterską miłością. To w nich właśnie podziwiałam.
Byli dojrzałymi mężczyznami, którzy wiele w życiu przeszli, również przez samych
siebie, a mimo to tak cholernie mocno się kochali.
- Na początku był po
prostu zdołowany tym wszystkim. Mówił, że teraz wie jak ty się czułeś jak on i
Mary… - Urwałam patrząc na niego niepewnie, ale widząc jego zatroskaną minę
mówiłam dalej – Powiedział, że traktował Tima jak brata, a on taki numer
wyciął. A później ja powiedziałam, że wiedziałam i on się wściekł i powiedział,
że wcale mu nie pomogłam ukrywając przed nim prawdę, po czym kazał mi wyjść, bo
nie panował nad sobą. Chciałam zostać i wyjaśnić mu, i przeprosić, ale nie
pozwolił mi. – Zakończyłam szeptając wtulona w tors narzeczonego.
- Pogadam z nim po
koncercie. – Obiecał. – Teraz chyba lepiej, żeby Shannon przemyślał wszystko na
spokojnie, w samotności.
- Masz rację –
westchnęłam.
- A ty się nie martw –
wymruczał mi do ucha. – Nerwy opadną i się pogodzicie. Znowu będziesz miała
swojego Shannona-miśka.
- Shannona-miśka? –
zaśmiałam się lekko.
- A nie jest taki? Z
nas dwóch to on zawszy był tym, który uwielbiał się przytulać i w ogóle. Taki
trochę przypakowany misiek – powiedział poruszając zabawnie brwiami. – Chyba dzięki
temu fani go tak uwielbiają.
- A ciebie za co
uwielbiają? – Zainteresowałam się na chwilę odrywając się od ponurych myśli.
- Jak to za co?! –
oburzył się. – Przecież jestem zabójczo przystojny i niesamowicie utalentowany.
– Wypiął dumnie pierś.
- A Tomo?
- Milicevic to nasz
Mofo. Nikt nie potrafi robić takich min jak on – zaśmiał się. – Ale niedługo i
to mu nie pomoże. Jak się bliźniaki urodzą, tylko z nimi będzie się kojarzyło
to nazwisko. W końcu jego genialne geny przeszły na następne pokolenie.
- Na pewno. –
Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego, jaka euforia wybuchła wśród Echelonu, gdy
ciąża Vicky zaczęła być widoczna i Tomo ją potwierdził na Twitterze. Do tej
pory oboje z Vicky są zaspamowywani gratulacjami.
~*~
WOW! 50 rozdziałów! Wyobrażacie to sobie?! Jak zaczynałam pisać, nawet przez myśl mi nie przemknęło, że tyle ich może być. A to jeszcze nie koniec.
Tak jakoś wyszło, że cały odcinek poświęcony jest Jay'owi i Avie. Co sądzicie o ich rozmowie? Jestem z niej nawet zadowolona. :)
Wybaczcie wszelkie błędy, które mogły się wkraść, ale przyznam szczerze, że nie chciało mi się po prostu sprawdzać.
Pozdrawiam ciepło i przypominam o głosowaniu na blog miesiąca. :)
Bravo!Bravo!!Swietny rozdzial mam nadzieje ze Ava i Shannon sie pogodzom!!Czekam na cd!!(iwona2348)
OdpowiedzUsuńOh, na pewno dojdą do porozumienia, bo za bardzo uwielbiam tą dwójkę jako przyjaciół. Pytanie, w jakich okolicznościach.
UsuńDzięki za komentarz.
Pozdrawiam cieplutko. :)
50 rozdziałów? Omg, jak ty pędzisz! :D
OdpowiedzUsuńPodobała mi się rozmowa, tak słodziutko :D Jestem ciekawa co dalej z Szynką czy faktycznie mu przyjdzie czy foch forever z przytupem! :P
No i co z Timem? Może go zwolnią? Ale Emma poszłaby za nim... ugh, ciężko, będzie ciężko xD
Króciutko, ale podobało mi się :D
Weny życzę <3
Też jestem zaszokowana ilością rozdziałów. :) Byłam pewna, że w góra czterdziestu się zamknę.
UsuńCieszę się, że Ci się podoba, bo ten rozdział rodził się w wielkich bólach. Nie znoszę pisać kłótni i nie przepadam za spanikowaną i rozpaczającą Avą, wydaje mi się wtedy taka... dziwna. Ale myślę, że Jared sprawdził się w roli pocieszyciela.
A co z Shannem? Oh, mam nadzieję, że to co zrobi teraz będzie dość nieprzewidywalne dla Was.
Jeszcze nie wiem co zrobię z Timem i Emmą, wyjdzie w praniu, ale chyba żadne nie zostanie zwolnione.
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam ciepło. :)
Gratuluje 50 rozdziałów, Emma mnie wkurzyla, jak można tak potraktować biednego Shannona? :c mam nadzieję, że nie będzie się długo gniewał na Ave :]
OdpowiedzUsuńPogodzą się :) -prawdziwi przyjaciele. Ale bardzo miło rozmawiał Jared z Avą. Dał jej oparcie
OdpowiedzUsuńStandardowo powiem: Zajebiste, zajebiste, zajebiste <3 KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńTo się namieszało. Mam nadzieję,że Shann i Ava się pogodzą bo są świetnymi przyjaciółmi. Emma powinna inaczej postąpić, to było bardzo nie fair. Jared natomiast zachował się bardzo przyzwoicie:)
OdpowiedzUsuńEj coś się dzieje? Tak długo już nie dodajesz kolejnego, że zaczynam się bać :<
OdpowiedzUsuńSpokojnie, pamiętam i cały czas próbuję pisać, ale mam typowy kryzys na tą historię. Wiem co ma być w nowym rozdziale, ale kiedy to zapisuję brzmi beznadziejnie, więc kasuję i próbuję pisać od nowa. Obiecuję, że nie każę Wam już długo czekać. :)
Usuń