niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdzial 49



- Shannon? - Otworzyłam niepewnie drzwi i weszłam do pokoju przyjaciela. Rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu starając się zlokalizować mężczyznę. Przecież Jared zostawił go tutaj. Na łóżku leżał włączony laptop, obok którego była komórka i jakiś notatnik. Łazienka była otwarta, a koło mniej stała nierozpakowana walizka. Dalej było duże okno i drzwi balkonowe, za którymi zauważyłam swojego przyjaciela. Stał oparty o barierkę i wpatrywał się uparcie w panoramę miasta. Ruszyłam ostrożnie w tamtą stronę, po drodze zabierając jego sweter, który ubrałam na cienką bluzeczkę. Jak na połowę marca, pogoda w Europie była wyjątkowo paskudna, a nie mogłam pozwolić sobie na przeziębienie. Nie w tym momencie. – Shann? – powiedziałam cicho, gdy stanęłam w drzwiach. Odwrócił się w moją stronę posyłając mi spojrzenie, w którym smutek mieszał się ze wściekłością. W ustach trzymał papierosa, a między palcami obracał zapalniczkę. – Miałeś rzucić. – Stanęłam obok niego i tak jak on utkwiłam wzrok w tym, co znajdowało się przed nami. Nasz hotel to wieżowiec, a pokoje mamy na tyle wysoko, że stojąc tutaj nie musieliśmy się martwić fanami, którzy mogliby nam przeszkodzić. Tyle, że co z tego, skoro nie wiedziałam co mam powiedzieć? Chyba po raz pierwszy czułam się naprawdę skrępowana jego obecnością.
- Przyszłaś prawić mi morały? – spytał posyłając mi groźne spojrzenie.
- Przyszłam bo się o ciebie martwię – odpowiedziałam cicho, żeby nie zauważył, że głos mi drży.
- Nie potrzebuję niańki. Możesz to przekazać Jaredowi. – Byłam pewna, że to zawoalowana sugestia, żebym sobie poszła, ale nie mam najmniejszego zamiaru go posłuchać.
- Przyjaciela też nie potrzebujesz? – mruknęłam wreszcie odważając się na niego spojrzeć. Shannon dopalił papierosa, po czym zgasił go o barierkę i rzucił przed siebie.
- Nie mam ochoty tłumaczyć ci co się stało. – Nie zwracając na mnie uwagi wrócił do pokoju, a ja od razu poszłam za nim.
- Nie musisz. Wiem o co poszło. – Obserwowałam jak zbiera rzeczy z łóżka i kładzie się na nim oczy zasłaniając przedramieniem. – Tim mi powiedział. - Usiadłam na fotelu, z którego wcześniej wzięłam sweter i patrzyłam na niego uważnie, starając się odkryć co on teraz czuje, o czym myśli leżąc nieruchomo z zaciśniętymi w pięści dłońmi.
Dopiero dziś uświadomiłam sobie jak mało go znam, jak nieprzewidywalne mogą być jego reakcje. Wiedziałam, że nie ucieszy go fakt, że został zdradzony przez przyjaciela, ale nie posądziłabym go nigdy o to, że może być tak agresywny. Znam go pół roku i nie przypominam sobie, żeby choć raz stracił nad sobą panowanie. Wiadomo, że zdarzało mu się być wkurzonym i warczeć na wszystkich w około, ale nigdy nie podniósł na nikogo ręki. Aż do dzisiaj. Jak mnie pchnął, a później wyrwał się chłopakom, kiedy podnosiłam poobijanego basistę z ziemi… Bałam się go. Cholernie się bałam. Wiedziałam, że Shannon świadomie nigdy nie podniósłby na mnie ręki, ale… Gdyby nie Jared, na pewno nie byłoby miło. Tim był wręcz uwieszony na moim ramieniu. Atak na niego, równał się atakowi na mnie. Kiedy zobaczyłam tą wściekłość w oczach Shannona… To nie były te same ciepłe, czekoladowe oczy, które znałam. To nadal nie są te oczy. Teraz spojrzenie Shannona jest puste i lodowate. Zupełnie mi obce.
- Myślisz, że Jared czuł się podobnie jak… - spytał prawie niesłyszalnym szeptem. Nie musiał kończyć. Wiedziałam, że chodzi o Mary.
- Nie wiem. Możliwe – odpowiedziałam podobnym tonem.
- On jest z nami prawie od samego początku. Dołączył do nas zaraz po odejściu Solona. – Shannon usiadł na łóżku i posłał mi przelotne spojrzenie, po czym skupił wzrok na swoich dłoniach, w których nadal obracał czarną zapalniczkę. W tym momencie cieszyłam się, że na mnie nie patrzy. Nie zniosłabym na sobie jego wzroku i pewnie rozpłakałabym się z poczucia winy. –Jared na początku za nim nie przepadał, mówił, że jest w nim coś dziwnego, ale ja od razu złapałem z nim dobry kontakt. Ava, on był dla mnie jak brat, wiesz? Może nie kochałem go tak mocno, jak Jareda, ale… Wiedział, że zależy mi na niej… Na Emmie. Jak mu powiedziałem, że chcę jej się oświadczyć, gratulował mi. Pieprzony hipokryta. Twierdził, że jesteśmy idealną parą, że ona mnie kocha, a później pieprzył ją na boku – mówił powoli, ważąc każde słowo, jakby bojąc się, że zdradzi mi za dużo swoich myśli, uczuć.
- Shann… - szepnęłam, ale uciszył mnie ruchem dłoni.
- Wiedział o mnie wszystko. Wiedział o Mary. Skrytykował mnie, za to co zrobiłem, a później zrobił dokładnie to samo. Jest dokładnie taki jak ja wtedy, ale ja byłem gówniarzem i nie zdawałem sobie sprawy, że jedna głupia chwila może spieprzyć czyjeś życie. Teraz Mary nie żyje przeze mnie.
- Shannon, ale Emma to nie Mary, wiesz o tym, prawda? – Nie odważyłam się na niego spojrzeć.
- Jest silniejsza, wiem – mruknął. – Ale ja nie mam ochoty po raz drugi siedzieć w tym samym bagnie.
- Co planujesz? – spytałam niepewnie. Chyba nie chce zrobić niczego głupiego?
- Nie wiem, Ava. Kurwa mać, nic już nie wiem!
- Czujesz coś do niej jeszcze?
- Teraz? Tylko obrzydzenie – jęknął. – Pogodziłem się z tym, że mnie zdradziła, ale nie sądziłem, że ta pieprzona dziwka sypiała z moim przyjacielem! – W jego głosie słychać było wściekłość. – Boże, co ona sobie myślała? Że się nie dowiem? Przecież, kurwa mać, wiedziała, że nie mogę mieć dzieci! Musiała się liczyć z tym, że jeśli wpadnie, to będę wiedział!
- Shannon…
- Chciałem się jej oświadczyć, wyobrażasz to sobie? – Sam siebie nakręcał. – Kurwa, chciałem spędzić z nią resztę życia! Ufałem jej bardziej niż samemu sobie, a ona pieprzyła się z moim przyjacielem! Nie, kurwa, ten sukinsyn nie był moim przyjacielem, bo przyjaciele tak nie postępują! – Wściekłość aż z niego kipiała.
- Shann…
- Nie chcę ich znać, wiesz?! – Wstał i miotał się po pokoju jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce, a ja skuliłam się na swoim fotelu. Znowu rodził się we mnie strach przed nim. – Nie chcę znać tej pierdolonej dziwki i tego… Tego… Kurwa, nienawidzę ich! – Zacisnęłam mocno oczy, gdy przeszedł obok mnie i po chwili słyszałam, jak coś roztrzaskuje się o ścianę, po czum nastała cisza.
Kiedy uchyliłam powieki, Shannon siedział przy łóżku, opierając się o nie, z kolanami przyciągniętymi do klatki piersiowej, na których oparł czoło. Wydawał się teraz taki nieobecny. Jego plecy unosiły się w tempie powoli uspokajającego się oddechu, a dłonie założone za głowę trzęsły się delikatnie.
Ja jedynie siedziałam na swoim miejscu i patrzyłam na niego. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Chciałam do niego podejść i objąć, jakoś pokazać mu, że nie jest sam, ale bałam się, że to jedynie może go ponownie rozzłościć, a ja wcale nie potrafię sobie radzić z jego wściekłością. Jest wtedy taki cholernie obcy.
Czułam się potwornie. Jedyną myślą w mojej głowie było to, że jestem beznadziejną przyjaciółką. Mogłam temu jakoś zapobiec. Przecież od tych cholernych trzech miesięcy wiedziałam o Timie i mogłam od razu powiedzieć o tym Shannonowi, albo chociaż przygotować go na to. Ale nie. Byłam tak głupia i wierzyłam, że on się nigdy nie dowie, że to jego niedoszła narzeczona ma dziecko z jego najlepszym przyjacielem. Emma nie chciała zdradzać prawdy, ale Tim… Od razu było widać, że mu to cholernie ciąży. Mogłam przewidzieć, że się złamie.
- Shannon, on naprawdę się z tym źle czuje – odezwałam się cicho i obserwowałam uważnie przyjaciela, żeby w razie czego wycofać się w odpowiednim momencie. – Rozmawiałam z nim i… On szczerze żałuje i wie, że zrobił coś podłego. Jak mi wtedy powiedział… On… Tim mnie przepraszał, wiesz? Przepraszał za to, co zrobił i od razu chciał ci powiedzieć, ale ja mu nie…
- Jak, od razu? – Shannon podniósł głowę i posłał mi lodowate spojrzenie. – Chcesz mi powiedzieć, że wiedziałaś wcześniej? – Podniósł się i staną na wprost mnie.
- Shannon, ja… - Poczułam, że w moich oczach zbierają się łzy. Kurwa, że też sama się tak wkopałam! – Bo ja…
- Ja pierdolę, wiedziałaś! – wrzasnął. – Długo? Tydzień? Dwa?
- Shannon, proszę. – Całą siłą woli skupiałam się na tym, żeby nie wpaść w panikę.
- Kurwa mać, Ava, odpowiedz mi! – Złapał mnie za przedramię i pociągnął tak, że stałam przed nim. Byliśmy prawie jednego wzrostu, ale i tak czułam się przy nim maleńka i bezbronna.
- Trzy miesiące – szepnęłam, a on mnie puścił i odszedł kilka kroków. – Shannon, bo ja…
- Trzy miesiące – powtórzył i zaśmiał się gardłowo, ale nie było w tym nic przyjemnego. Na dźwięk jego głosu jeszcze bardziej skurczyłam się w sobie nagle żałując, że przyszłam tutaj sama. – I przez pierdolone trzy miesiące nic mi nie powiedziałaś! Nawet się kurwa mać nie zająknęłaś, że możesz coś wiedzieć! Patrzyłaś mi w oczy i udawałaś, że jest idealnie!
- Bałam się. – Po moich policzkach płynęły łzy.
- Czego, kurwa, powiedz mi, czego?! – W dwóch susach doskoczył do mnie i złapał za przedramię.
- Że będziesz cierpiał. – Strach przed nim paraliżował moje ciało. – Chciałam cię chronić.
- Oh, spójrz, nie udało ci się. – Jego głos aż ociekał jadem. – Cierpię! Nawet sobie, kurwa nie zdajesz sprawy jak bardzo cierpię!
- Shannon, przepraszam – wyszeptałam łamiącym się głosem.
- Wyjdź. – Puścił moją rękę i pchnął mnie w kierunku drzwi.
- Shann…
- Cholera, Ava, po prostu wyjdź, póki jeszcze nad sobą panuję! – krzyknął najgłośniej jak potrafił, a ja spełniłam jego prośbę.
Spieprzyłam wszystko! I to w wielkim stylu! Chciałam dobrze, ale wyszło jak zwykle. Starałam się go chronić, a teraz najwidoczniej stoję po tej samej stronie równania co Emma i Tim.
Prawie biegiem pokonałam korytarz i wpadłam do mojego i Jareda pokoju. Ledwie zamknęłam za sobą drzwi, moim ciałem wstrząsnął szloch. Osunęłam się po ścianie obok wejścia i schowałam twarz w dłoniach nie wierząc, że tak to się potoczyło. Po co ja w ogóle próbowałam w jakiś sposób tłumaczyć Tima?! Mogłam trzymać język za zębami i po prostu wysłuchać wszystkiego co Shannon ma do powiedzenia! A teraz? Nawet nie wiem czy jeszcze uważa mnie za swoją przyjaciółkę…

~*~ 
Ufff... Było ciężko. Nie lubię pisać o takim Shannonie. Dla mnie on chyba zawsze będzie kochanym miśkiem, a tu taka złość w nim.
No i Ava też się nie popisała.
Co myślicie?

8 komentarzy:

  1. Bij, katuj, no nie wiem, ale przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego! Tak mi to z głowy wyleciało :(
    Podoba mi się taki Shannon, szczerze to cały czas się bałam, że coś zrobi Avie i masz za to duuuży plus, nieźle mną rzucało, gdy to czytałam :D Ale chyba mimo wszystko lepszy jest w wersji misia do przytulania. Ale ładnie go opisałaś, strasznie mi się podoba *3*
    Jestem ciekawa dalszej akcji, co dalej będzie z Emmą... może razem z Timem stracą pracę? Ale to będzie koniec zespołu! I załamanie Szynki...
    No to będzie się działo! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama też czasem jestem bardzo nieregularna w komentarzach, więc wybaczam. :)
      Też zdecydowanie bardziej wolę kochanego Zwierzaka niż takiego wściekłego. Do samego końca rozważałam możliwość zrobienia krzywdy Avie, ale uznałam, że wtedy między braćmi byłaby wojna, a tego nie chcę.
      Czy Emma i Tim stracą pracę? Nie mam pojęcia. Ale na pewno szybko nie będzie dobrze na linii Emma/Tim - Shanny.

      Dzięki za komentarz.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Wow, wreszcie Shanny został pokazany jako stanowczy, zraniony mężczyzna a nie spokojny baranek.. Czy ja wiem która jego twarz bardziej mi się podoba? Obie do niego pasują, taka chodząca misiowa bomba. Bardzo dobrze go tu opisałaś, Ava sama się wkopała i to dogłębnie niestety i teraz będzie musiała albo przecierpieć kilka dni ciszy ze strony Zwierzaka albo może od razu on zrozumie że chciała dobrze. No nie wiem.
    Co będzie dalej, co będzie dalej? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj taaak, Ava ma teraz przekichane u Shanna.

      Dalej? Właśnie dziś omawiałam to z koleżanką i prawdopodobnie w pewnym momencie będziecie chciały mnie zamordować, ale nic więcej nie powiem. :p

      Usuń
  3. Zawsze jak chcemy coś dobrze, do wychodzi dupa blada. Ava napytała sobie biedy u Shannona i raczej nie prędko stanie się znowu jego przyjaciółką. I tak ją podziwiam, że w ogóle się do przyznała, że wszystko wiedziała już wcześniej. Coś słowo "przyznała" nie do końca tutaj pasuje.
    Agresywny Shannon? Zupełnie to do mnie nie przemawia i wcale Ci się nie dziwię, że ciężko Ci się to pisało. Zwierzak dla mnie jest zawsze uśmiechnięty z szalonym błyskiem w oku. Takiego go uwielbiam <3
    Chcę więcej :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że Avie się wymsknęło, że wiedziała, a resztę Shanny z niej wyciągnął siłą.
      Też mi nie pasuje takie zachowanie do Shannona, ale musiał się wściec, po prostu musiał.
      Dzięki za komentarz.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Szkoda Shannonka ;x Miało być dla niego lepiej, a tu co? Tylko go pogrążasz. ;< Mam nadzieję, że biedny szybko dojdzie do siebie i ruszy dalej.
    A ogólnie co do Twojego Shannona, to w sumie dokładnie takiego go sobie wyobrażam na żywo. Tu taki misiak kochany, a jak się wkurzy to nie ma zmiłuj. Więc idealnie trafiłaś ;p
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On chyba po raz pierwszy w tym opowiadaniu był wściekły. Do tej pory był wesoły, zdarzały mu się lekkie doły, ale nigdy nie był chyba wściekły.
      Jeśli nic mi nie wypadnie, to już Shanny nie powinien mieć pod górkę. Czas mu dać odpocząć. :)
      Dzięki za komentarz. :)

      Usuń