Obudziłam się rano czując przyjemne
ciepło rozchodzące się po moim brzuchu. Nie otwierając oczu przesunęłam tam
rękę i natrafiłam na dłoń Jareda spoczywającą pod moją bluzką. Po chwili
zorientowałam się, że cały jest wtulony w moje plecy, a jego oddech delikatnie
łaskocze moją odsłoniętą szyję.
Nie pamiętam, żeby kładł się koło mnie,
gdy zasypiałam. Zresztą, nawet gdyby chciał, nie pozwoliłabym mu zbliżyć się do
mnie. Teraz też tego nie chciałam, ale ciepło jego ciała było tak cudownie
kojące. Z jednej strony miałam ochotę odwrócić się do niego i z wrzaskiem
wyrzucić z łóżka, ale z drugiej… Miałam dość. Chciałam znowu czuć jego obecność
obok mnie. Wydawał się zrozumieć swój błąd i szczerze żałować. A przecież o to
w gruncie rzeczy mi chodziło.
Nie twierdzę, że od razu zapomnę jaki
zazdrosny potrafi być i jak bardzo potrafi zranić zwykłym słowem, ale… Może
Shanny ma rację? Powinnam zająć się trasą i ślubem, a nie żreć się z Jaredem.
Przymykając delikatnie oczy złapałam dłoń narzeczonego i
przesunęłam odrobinę wyżej, żeby było mi wygodniej.
- Ava, błagam, nie odpychaj mnie. –
Usłyszałam zachrypnięty głos mężczyzny. Najwidoczniej mój ruch go obudził. –
Nie zniosę kolejnego dnia bez ciebie.
- Nie będę – obiecałam splatając swoje
palce z jego, a na moją twarz wkradł się lekki uśmiech. Tęskniłam za tym. Za
zwykłym dotykiem i leżeniem obok niego w ciszy.
- Przepraszam – szepnął i pocałował moje
ramię. – Nigdy więcej cię tak nie potraktuję. – Powoli przesuwał się z
pocałunkami na moją szyję. To było cholernie przyjemne. Zadrżałam delikatnie i
chyba to zauważył, bo poczułam, jak jego usta wyginają się w uśmiechu nie
odrywając się od mojej skóry. Zabrał dłoń z mojego uścisku i położył ją na
mojej piersi. Automatycznie zrobiło mi się gorąco.
- Jared, nie możemy – mruknęłam słabo.
- Czemu? – Na moment oderwał się od
mojej szyi i obrócił mnie na plecy. Podpierając się na łokciu zaatakował
mój dekolt.
- Jesteśmy w trasie. –
Przypomniałam mu. – Zaraz musicie jechać
na wywiad do jakiejś telewizji śniadaniowej.
- Pieprzyć to. – Zsuwał się z
pocałunkami coraz niżej. Naprawdę ciężko było mi protestować, ale wiedziałam,
że jeśli ja tego nie przerwę, zrobi to Emma, lub ktoś inny z ekipy. W końcu
jesteśmy w pracy. Mamy zobowiązania.
- Fani na ciebie liczą. – Złapałam go za
ramiona i odsunęłam od siebie. Usiadłam na łóżku, a on zrobił to samo. – Ale
obiecuję, że wieczorem to nadrobimy. – Pocałowałam jego usta i uciekłam mu z
łóżka, zanim zdążył pogłębić pocałunek. Gdybyśmy zaczęli się całować, jestem
pewna, że nie wyszlibyśmy z pokoju zbyt szybko.
- Ej – jęknął, gdy wchodziłam do
łazienki wziąć prysznic. Profilaktycznie przekręciłam kluczyk w zamku. Nigdy
się przed nim nie zamykałam, ale teraz wolałam dmuchać na zimne.
Nie myliłam się. Ledwie zdjęłam z siebie
ubrania, a klamka się poruszyła. Usłyszałam jego jęk zawodu i roześmiałam się
cicho.
- Ava, jeszcze jedno. – Jared złapał
mnie za rękę, gdy sięgałam do klamki. Nie było szans, że zdążymy zjeść
śniadanie przed wizytą w telewizji, więc oboje wzięliśmy kurtki i zamierzaliśmy
iść bezpośrednio do busa. Jay obiecał, że skoczymy do jakiejś knajpki po
nagraniu.
- Tak? – Zmarszczyłam brwi i odwróciłam
się w jego stronę. Mężczyzna uśmiechnął
się i wyciągnął do mnie dłoń, a ja podałam mu swoją.
- To chyba należy do ciebie. – wymruczał
seksownie i wsunął na mój palec pierścionek, którym przedwczoraj rzuciłam mu w
twarz.
- Chyba tak. – Odwzajemniłam uśmiech i
pozwoliłam się pocałować. Gdy oderwaliśmy się od siebie, Jared objął mnie
ramieniem i razem wyszliśmy na korytarz. Ledwie ruszyliśmy w stronę windy, gdy
starszy z braci wyszedł ze swojego pokoju.
- Oh, widzę, że gołąbki się pogodziły –
zaśmiał się zamykając swoje drzwi i zrównując się z nami. – Masz chłopie więcej
szczęścia niż rozumu. – Klepnął brata w plecy. – Trafił ci się anioł, nie
kobieta.
- Do anioła mi daleko, ale dziękuję
Shannonku. - Posłałam mu serdeczny
uśmiech i we trójkę wsiedliśmy do windy.
- Masz już jakieś plany co do ślubu? –
Zainteresowała się Emma, gdy stałyśmy koło przymierzalni w jednym ze sklepów w
paryskim centrum handlowy. Vicky właśnie mierzyła jakieś spodnie. Wybrałyśmy
się we trzy na zakupy, bo pani Milicevic odkryła dziś, że jej ubrania powoli
stają się odrobinę zbyt ciasne. Zaczyna jej się właśnie dziewiąty tydzień ciąży
i bliźniaki zaczynają rosnąć coraz bardziej.
- Raczej bardzo ogólne – mruknęłam. –
Mama i pani Leto zajmą się przygotowaniami. Obie strasznie się cieszą na ten
dzień.
- A ty nie? – Vicky odsłoniła kotarkę i
pokazała nam się. – Chyba tego chcesz?
- Poprzednie były lepsze – rzuciłam przyglądając
się jeansom. – Pewnie, że chcę i się cieszę – odpowiedziałam na poprzednie
pytanie. – Ale nie mam pojęcia jak to ma wyglądać. Nie rozmawialiśmy z Jaredem
jakoś szczególnie o ślubie.
- To znaczy? – Wyszła z przymierzalni i
odłożyła spodnie na stolik jednej z pracownic. Zabrała tylko te, które mierzyła
jako pierwsze.
- No po tym jak ustaliliśmy datę ślubu i
poinformowaliśmy o tym was, raczej nie poruszaliśmy tego tematu. Tylko w
samochodzie Jared powiedział, że wszystko będzie tak jak ja tego chcę.
- A jak ty chcesz? – spytała Emma
patrząc na mnie uważnie.
- Nie wiem – jęknęłam. – Nie chcę na
pewno zbyt wielkiego wesela. Tylko rodzina i przyjaciele. Nie chcę, żeby ślub
zamienił się w wydarzenie sezonu. To nasz dzień, a nie całego świata.
- A suknia ślubna? – Vicky odeszła od
kasy z reklamówką i uśmiechnęła się szeroko.
- Uh… Nie wiem – westchnęłam. – Chcę coś
oryginalnego. I czerwone szpilki. – Uśmiechnęłam się obłędnie na widok butów na jednej z wystaw. –
Te! – wskazałam dziewczynom parę pięknych, krwiście czerwonych czółenek na
stosunkowo wysokim obcasie.
- Na ślub? Swój własny? Do sukni? –
spytała sceptycznie Emma, gdy wpatrywałam się w wystawę. To się nazywa miłość
od pierwszego wejrzenia. Jej się nie ignoruje, zwłaszcza jeśli dotyczy butów.
- A dlaczego nie? – Poparła mnie Vicky.
– Ava wychodzi za rockmena, może sobie pozwolić na małe szaleństwo.
- Właśnie – westchnęłam lekko.
- No chodź, zobaczymy je. – Mężatka
złapała mnie za rękę i pociągnęła do butiku. Ledwie przekroczyłyśmy drzwi
sklepu, w naszą stronę ruszył uśmiechnięty mężczyzna około trzydziestki.
Powiedział coś po francusku, a my spojrzałyśmy na siebie zdezorientowane. Żadna
z nas nie znała tego języka. Jedynie Emma, ale ona została na zewnątrz i chyba
rozmawiała przez telefon.
- Excuse- moi, je ne parle pas
francaise. Je parle anglais – mruknęłam. Poprzednim razem, gdy byliśmy we
Francji, Jared próbował mnie nauczyć paru podstawowych zwrotów. Zapamiętałam
tylko jak powiedzieć, że nie mówię po francusku i poprosić o rachunek.
- Mogę w czymś paniom pomóc? – spytał
płynną angielszczyzną, a ja i Vicky odetchnęłyśmy z ulgą.
- Interesują nas czerwone szpilki z
wystawy – powiedziała moja przyjaciółka.
- Świetny wybór. – Pochwalił nas
mężczyzna, prowadząc w głąb sklepu. – Mieliśmy tylko kilka par, ta jest
ostatnia. – Zabrał buty sprzed szyby i podał Vicky. Ona jedynie uśmiechnęła się
uprzejmie i wskazała na mnie. Z bliska były one jeszcze ładniejsze niż na
wystawie, ale wydawały się stosunkowo małe. Mężczyzna poprowadził nas w stronę
pufy, na której mogłam usiąść i przymierzyć but.
- Dobre. – Odetchnęłam z ulgą stając
przed lustrem i patrząc na swoje stopy. – Już są moje. – Zaśmiałam się w stronę
przyjaciółki i przekazałam szpilki mężczyźnie, który poszedł je zapakować. – Kosztują majątek, ale co tam. Ślub ma się
raz w życiu.
Szybko uregulowałam rachunek, zabrałam
swoją torbę i wyszłyśmy.
- Macie? – Emma wstała z ławeczki i
podeszła do nas. – Wybaczcie, że was zostawiłam, ale dzwonił do mnie jakiś
producent z propozycją roli dla Jay’a.
- Jakiej? – Spięłam się. Czyżby
Stevenson przypomniał sobie o moim narzeczonym?
- Nie wiem dokładnie. Mówił tylko, że
mają cała obsadę i są zainteresowani współpracą koniecznie z młodszym Leto.
Dałam mu twój numer i kazałam zadzwonić przed wieczorem – odparła, a ja się
odrobinę rozluźniłam.
Dziewczyny nie wiedziały o tym, co
miałam zrobić w zamian za rolę w filmie dla Jareda. Po prostu wstydziłam się
powiedzieć im, że ktoś mógł złożyć mi tak wulgarną propozycję. Bałam się, że
uznają, że sama się o coś takiego prosiłam.
- Jak zakupy? – spytał Shannon, gdy
weszłam do mojego i Jareda pokoju hotelowego. Byli w nim bracia, Tomo i
Braxton. Panowie mieli chwilę przerwy między wywiadami i urządzili sobie u nas
partyjkę pokera.
- Udane. – Uśmiechnęłam się szeroko. – Kupiłam
nawet pierwszy element stroju ślubnego. – Odłożyłam na łóżko torby z zakupami i
zajęłam się ściąganiem szalika, który dość dawno podprowadziłam Shannonowi. Był
w różnokolorowe, cienkie paseczki i strasznie mi się podobał, a starszy Leto i
tak rzadko go nosił.
- No to się pochwal. – Zachęcił mnie
Tomo, gdy walczyłam z guzikami płaszcza. Zrobiłyśmy sobie z dziewczynami spacer
od centrum handlowego wracając do hotelu. Nie było to daleko, ale dłonie
zdążyły mi zmarznąć i teraz dość opornie szło mi rozpinanie guzików.
- Sekunda – mruknęłam i gdy już
ściągnęłam wierzchnie okrycie, podeszłam to zakupów i wzięłam odpowiednią
torbę. Nigdy nie byłam osobą przesądną, więc nie bałam się, że jeśli Jared
zobaczy coś, co mam zamiar założyć w dniu naszego ślubu, będziemy mieli pecha,
czy coś podobnego.
- Czerwone? – Zdziwił się Shannon, gdy
wyjęłam szpilki z pudełka. Wziął ode mnie jedną i obejrzał dokładnie. – A to
nie jest tak, że do ślubu powinnaś iść na biało?
- Może kiedyś – zaśmiałam się cicho. – Z
Vicky uznałyśmy, że nic się nie stanie jak założę te buty.
- Jak chcesz. – Uśmiechnął się starszy z
braci i oddał mi but, który z powrotem włożyłam do pudełka. – To będzie wasz
dzień.
- A wy co robiliście całe popołudnie? –
Zmieniłam temat nie mając ochoty ciągnąć poprzedniego.
- Graliśmy – mruknął Jay z niezadowoloną
miną.
- Ej, co jest? – Zauważyłam, że na
wzmiankę o grze, również Shann i Tomo spoważnieli.
- Ograł nas na kasę. – Chorwat wskazał
głową na Braxtona, który wypiął dumnie pierś.
- Sami chcieliście grać na pieniądze. –
Najmłodszy z chłopaków uśmiechnął się przebiegle. – Musicie nauczyć się
przegrywać.
- Spadaj Olita – warknął Shann. – Więcej
z tobą nie gram. Oszukujesz jak nic!
- A udowodnisz mi to? – spytał chłopak
przybierając niewinną minę.
- Kiedyś na pewno. – Obiecał Shann, a ja
zaśmiałam się cicho. Ciekawe ile przegrał, że tak się unosi. Mogłabym w sumie
spytać, ale obawiam się, że by się wkurzył i tyle. Znam go już trochę, tak samo
z resztą jak pozostałą dwójkę przegranych i wiem, że żaden z nich nie umie
znosić porażek.
- Wiesz Shanny, mówią, że jak się nie ma
szczęścia w kartach, to się je ma w miłości. – Poklepałam przyjaciela
pocieszająco po ramieniu i poszłam do łazienki ogarnąć się przed wyjazdem na
koncert.
~*~
I się pogodzili.
Ale to nie znaczy, że Ava zapomni tak szybko co Jay nawywijał.
Czas zacząć przygotowania do ślubu. :D
Co myślicie?
Jak to dobrze że się pogodzili... <3 Jest super :***
OdpowiedzUsuńMusieli się pogodzić. Za bardzo uwielbiam tą parę, żeby im w życiu mącić(przynajmniej teraz.
UsuńPozdrawiam.
Jest lepiej , rozdział bardzo szybko się czyta no i oczywiście przyjemnie. Nie tak jak ostatnio :)
OdpowiedzUsuńPogodzili się , to miło. Jared zrozumiał że już nie powinien tak reagować - super ! :)
Przygotowania ślubne , oby Avy nie porwał szał na serwetki , wszelkie dodatki , no i suknia ślubna. Proszę Cię nie zrób z tego katastrofy. A może wezmą szybki ślub w Vegas ^^ ?
Za mało Shannona , oj za mało.
Pozdrawiam cieplutko , czekam na kolejny rozdział.
Vegas? Hmm... Kuszące. Ale chyba mamy się na to nie zgodzą. A gdyby młodzi uciekli, zabiłyby ich. W końcu przygotowania już ruszają.
UsuńPoza tym, nie mogę zrobić tego Zwierzakowi. Przecież powiedział, że marzy mu się niezła imprezka.
Cieszę się, że jest lepiej.
Pozdrawiam ciepło.
Po ostatniej wymianie zdań, myślałam że tak szybko się nie pogodzą. Przyznaję, że marzył mi się jeszcze jeden rozdział takiej niepewności, ale niech będzie. Czerwone szpilki na ślub... ach, lepiej tego wymyślić nie mogłaś :) Teraz pozostaje poczekać na resztę stroju i można powiedzieć "sakramentalne TAK" :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, pozdrawiam :D
Do sakramentalnego Tak jeszcze troszkę czasu jest. Trzeba dać się wykazać mamuśkom. :p
UsuńPogodzili się <3 Chociaż tak mało mi ich było po tym i mam niedosyt. No i w ogóle coś krótko Ci ostatnio wychodzi ;x No ale nie narzekam już, ważne, że szybko nam dajesz <3 I już kocham cię za czerwone szpilki <3
OdpowiedzUsuńWeny i pozdrawiam :)
Krótko? Ten rozdział jest dłuższy od poprzedniego.Ale zauważyłam, że jeśli w tekście pojawiają się opisy, on wydaje się optycznie krótszy. To takie moje spostrzeżenie.
UsuńPogodzili się, bo jakoś nie przepadam za pisaniem scen, gdzie są skłóceni. Zawsze, gdy Ava jest zła na Jareda, brakuje mi jego obecności przy niej i ona sama wydaje mi się wtedy jakaś taka... niekompletna....
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam
Całe szczęście że się pogodzili :)
OdpowiedzUsuńCo do ich ślubu to coś czuję że jak mamuśki zajmą się przygotowaniami to będzie to taki ślub jak w bajkach disneya o ile oczywiście wcześniej Jay i Ava nie pohamują swych rodzicielek.
Czerwone szpilki to jest coś co ja sama chciałabym założyć do sukni ślubnej.Będzie bosko w nich wyglądać.
Czekam na następny ! Pozdrawiam :)
Taaak,Vanessa i Constance pokażą na co je stać przygotowując wesele. I chyba raczej młodzi nie będą mieli zbytniego prawa głosu. :p
UsuńCzerwone szpilki... Sama nie wiem skąd mi się to wzięło, chyba z tej reklamy kuriera pocztowego, co w telewizji puszczają. I jakoś tak wydały mi się one idealne dla Avy.
Dzięki za komentarz. :)
Brawo brawo brawo!!Ciesze ze sie pogodzili krotko ale do rzeczy a czerwone szpilki to SUPER pomysl ..Czekam co dalej ( Iwona2348)
OdpowiedzUsuńDzięki.:D
UsuńKobieto, jak Ty szybko piszesz te rozdziały! Poprzedniego nie ogarnęłam a tu już kolejny :O !! Znaczy dobrze, pisz je pisz, tylko jestem pod nie małym wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuńWięc na dwa - Ava nie wiem czemu ale trochę przesadziła z reakcją - rozumiem mieć focha, nawrzucać facetowi i wszystko inne, jednak to tylko potyczki słowne - ciekawa jestem jak ona by zareagowała na coś takiego ;) [znaczy pamiętam że już była taka scena i wykazała się o niebo większą wyrozumiałością niż Jared, ale tak chodziło o lesbijkę, tak Popraw mnie jeżeli się mylę, bo głowy nie dam :x]
Ale już jest zgoda i słoneczko świeci!
Podoba mi się pomysł ze szpilkami - ma racje Ava, jest dziewczyną rockmana to i nawet czerwoną suknie mogłaby sobie sprawić :D
Niestety zgadzam się z przedmówczynią - za mało Shanna, za mało.. mam nadzieję że przegrana z Olitą odmieni jego życie ;)
Pozdrawiam serdecznie!
ps. ponownie przepraszam za zero składu i ładu i wszystkiego i ponownie zwalam na godzinę. ale nic nie poradzę że właśnie teraz nadrabiam co mogę :x
pss. pewnie że może mieć wątpliwości! strasznie krótko są ze sobą plus tak naprawdę to jej pierwszy poważny facet ;) tylko niech nie zwieje sprzed ołtarza bo Shanny na zawał tam zejdzie.
Jej, chichoczę jak głupia, ale co tam... Nie masz się co martwić, nie zwieje sprzed ołtarza. Letoś jest na nią skazany.
UsuńTak się zastanawiam, czy Ava naprawdę tak strasznym fochem walnęła? Raptem jeden dzień się do niego nie odzywała. To w moim mniemaniu naprawdę krótko. Ja raz do przyjaciółki nie odzywałam się trzy dni, za to, że powiedziała do mnie "zamknij się", no ale to już inna bajka.
Myślę, że Ava aż takim hardkorem nie jest, żeby czerwoną kieckę kupić na własny ślub, ale już mogę zapewnić, że nie będzie to klasyczna suknia. :D
Dobrze pamiętasz, Avę zżerała zazdrość o Annabelle, przyjaciółkę Jay'a i fakt, dziewczyna wykazała się większą klasą.
Shannonka będzie sporo, ale później. I będzie postawiony w naprawdę ciężkiej sytuacji, ale nie wyprzedzajmy faktów.
Cieszę się, że się podobało.
Pozdrawiam.
Cieszę się że chichoczesz, miło ;)
UsuńOceniam ją przez swój pryzmat - nie umiem się do kogoś "nie odzywać", tylko od razu wyjaśniam sprawę do upadłego - niekiedy całą noc ale inaczej nie potrafię funkcjonować.. Więc też inaczej się to czyta kiedy ma się taki charakter ;)
[A wyobraź sobie Avę w białych szpilkach i czerwonej sukni - nie wiem czemu ale wydaje mi się że Jared pał by na miejscu i zaraz po przysiędze prędzej zabrałby ją do hotelu aniżeli na własne wesele :D]
A patrz, dobrze pamiętałam :)
Czekam na Shannonka, cierpiętnika biednego, oby mu się życie ułożyło! :x
Pozdrawiam
Hmmm... Kusząca propozycja, nawet bardzo kusząca.:D Chyba kiedyś będę musiała ja wypróbować. Może nie koniecznie na ich ślubie, ale może na innym? Np Shannonowym? A jeśli już o nim mowa, obiecuję, że już nie będę się nad nim znęcać. Będzie tak szczęśliwy, że aż będzie Wam to bokiem wychodziło, o! :P
UsuńBędzie Shannonowy ślub !!!! * dziki pisk i wielka euforia :D * niech będzie, należy mu się :p najwyżej wszyscy będziemy się cieszyć razem z nimi i jednocześnie rzygać tęczą ;p
UsuńOczywiście, że będzie Shannonowy ślub. Nie mogę przecież Zwiarzaka zostawić na lodzie. Za bardzo mu namieszałam w życiu, żeby teraz nie dać mu być obrzydliwie szczęśliwym. :)
UsuńMyślę, że to było najsłodsze pojednanie jakie widziałam, czytałam czy też słyszałam. Ach, szybciej tego ślubu, no! ;D
OdpowiedzUsuńSpokojnie, ślub trzeba najpierw przygotować. :D Ava musi kupić sukienkę i w ogóle. :D
UsuńDzięki za komentarz. :)
Yay, super, że się pogodzili! ^o^
OdpowiedzUsuńJa jak zwykle po czasie, ale lepszy rydz niż nic, nie? xD
Zauważyłam, że piszesz więcej opisów, więc Me Gusta! :D Te początkowe akapity, ASDFGHJKL, rozpływam się! *__*
Czerwone buty do ślubu? A co, żona rockmana, szalejemy! xD
Pisz kolejny! ^^