Rano obudziłam się przed
Jaredem, więc wymknęłam się z sypialni z zamiarem przygotowania dla nas
śniadania. Po drodze do kuchni związałam włosy, ubrałam na koszulkę nocną bluzę
Jay'a i podciągnęłam rękawy na wysokość łokci.
Nigdy nie robiłam wegańskiego jedzenia.
Gdy byliśmy tutaj ostatnim razem, to Jared zajął się posiłkami twierdząc, że
jako jego gość, mam się relaksować, a nie stać przy garach. Tak więc tym razem
musiałam postawić na improwizację.
Pierwszym, co zrobiłam po
wejściu do dużej, jasnej kuchni, było włączenie ekspresu. W tym momencie kawa
była czymś, czego potrzebowałam najbardziej. Otworzyłam lodówkę i przyglądając
się jej zawartości, uznałam, że nic poza kanapkami lub sałatką nie jestem w
stanie z tego wyczarować. Jeśli chcę być dobrą żoną, przede mną sporo nauki w kwestii
diety mojego przyszłego męża.
Wyciągnęłam z lodówki warzywa i zaczęłam
je kroić uśmiechając się sama do siebie. Jeśli tak będzie
wyglądało moje życie z Jaredem, mogę wyjść za niego nawet teraz, zaraz. Od kiedy Jay publicznie przyznał się do naszego związku, praktycznie nie zdarzają się nam kłótnie. Czasem jedynie posprzeczamy się o jakąś głupotę, ale po chwili nerwy mijają i znowu jest dobrze. Do tego Constance cieszy się z naszego związku, moja mama nas wspiera i tylko tatę muszę do nas przekonać, ale jestem pewna, że to tylko kwestia czasu. Tata jest jednym z tych ludzi, którzy nie uwierzą, dopóki nie zobaczą, a to znaczy, że ja i Jared musimy po prostu pokazać mu, że nasz związek traktujemy poważnie, a nie jak zabawę.
wyglądało moje życie z Jaredem, mogę wyjść za niego nawet teraz, zaraz. Od kiedy Jay publicznie przyznał się do naszego związku, praktycznie nie zdarzają się nam kłótnie. Czasem jedynie posprzeczamy się o jakąś głupotę, ale po chwili nerwy mijają i znowu jest dobrze. Do tego Constance cieszy się z naszego związku, moja mama nas wspiera i tylko tatę muszę do nas przekonać, ale jestem pewna, że to tylko kwestia czasu. Tata jest jednym z tych ludzi, którzy nie uwierzą, dopóki nie zobaczą, a to znaczy, że ja i Jared musimy po prostu pokazać mu, że nasz związek traktujemy poważnie, a nie jak zabawę.
Właśnie nalewałam sobie kawę do
kubka, gdy usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Szybko wyszłam na korytarz, gdzie
wczoraj zostawiłam torebkę i znalazłam komórkę.
- Tak? - Odebrałam i spojrzałam
na schody, czy nie obudziłam Jareda.
- Już myślałem, że nie
odbierzesz.
- Nie wiesz braciszku, że do
kobiety dzwoni się dwa razy? Pierwszy, żeby znalazła telefon, a drugi, żeby
odebrała. - Zaśmiałam się cicho i wróciłam do kuchni.
- Dobra młoda, nie mądrz się -
rzucił - Lepiej mi powiedz dlaczego znowu dowiaduję się od osób trzecich?
- O czym? - spytałam marszcząc
brwi.
- O tym, że zamierzasz zostać
panią Leto. - Byłam pewna, że uśmiecha się mówiąc to. - Gratuluję.
- Znowu Internet? - Przypomniało
mi się, że to właśnie z niego Seth dowiedział się, że jestem z Jay'em.
- Tym razem mama. - roześmiał
się.
- A co u was? Jak tam Leanne i
dzidziuś? - spytałam.
- Pewnie jak i u ciebie, głównie
praca. Leanne czuje się dobrze jak na początek siódmego miesiąca. A maluch
kopie jak szalony - opowiadał - Oboje z Leanne powoli oswajamy się z myślą, że
będzie nas trójka.
- Kto by pomyślał, że pierwszy z
nas założysz rodzinę. Ty, taki wolny ptak… - westchnęłam - Masz do mnie
zadzwonić od razu jak Leanne urodzi!
- Zadzwonię. - obiecał - A ty
kiedy założysz swoją rodzinę?
- Na razie mogę ci tylko powiedzieć,
że za pół roku będziesz tańczył na moim weselu. - Uśmiechnęłam się na myśl o
tym wydarzeniu.
- Poważnie? Mama nic nie mówiła,
gdy z nią rozmawiałem. - Ożywił się.
- Bo jeszcze o tym nie wie -
powiedziałam - Dopiero to z Jaredem ustalamy.
- Właśnie, Jared. Co u niego?
- Całkiem dobrze. Jeszcze śpi,
bo wczoraj późno wróciliśmy od jego mamy. Wieczorem gra koncert w Viper Room, a
jutro z powrotem lecimy do Europy - odparłam.
- Kiedy zaczynałem słuchać
Marsów, w liceum, w życiu bym nie pomyślał, że Jared Leto będzie kiedyś moim
szwagrem. - Roześmiał się. - Będziecie może w Londynie?
- Za trzy dni chłopaki grają tam
na jakimś festiwalu.
- No to mam nadzieję, że
odwiedzicie nas z Jaredem. Leanne na pewno się ucieszy, a ty wreszcie zobaczysz
jak się tu urządziłem. - Zaproponował.
- Jasne. Później sprawdzę grafik
i wyślę ci maila o której mamy czas - obiecałam. - A teraz muszę kończyć
braciszku. Ucałuj Leanne i brzuszek.
- Ok. Do zobaczenia za trzy dni
siostrzyczko. Pozdrów Jareda. - Rozłączył się, a ja wróciłam do przygotowania
śniadania.
Upiłam łyk kawy i zajęłam się
krojeniem pomidora, który miał wylądować w misce obok sałaty i tofu. Przy
okazji wróciłam myślami do wczorajszego wieczoru. Gdy Jared rozpalił w kominku,
wytworzyła się prawdziwie rodzinna atmosfera. Constance pytała o moich
rodziców, Setha, Siennę, opowiadała o dzieciństwie chłopaków, chciała nawet
wyciągnąć stare zdjęcia, ale wtedy Jared uznał, że na nas już czas. Kobieta
wyśmiała go, po czym obiecała mi, że jeszcze zdąży zapoznać mnie z młodością
braci.
braci.
- Dzień dobry. - Aż
podskoczyłam, gdy poczułam obejmujące mnie ramiona Jay'a.
- Hej. - odwróciłam się do niego
przodem. - Robię śniadanie. - uśmiechnęłam się.
- Może zaczekać - wyszeptał
muskając swoimi ustami moje, wyjął mi nóż z ręki i posadził mnie na blacie,
całując zachłannie. Nie odrywając się od moich ust zsunął mi z ramion swoją
bluzę i ramiączka od koszulki nocnej. Westchnęłam cicho i przymykając powieki
wplotłam palce w jego włosy, gdy on przeniósł się z pocałunkami na moją szyję. Jedną
rękę oparł o blat, a drugą położył na moim udzie, muskając jego wewnętrzną
stronę. Jego dłonie były tak cholernie zachłanne, a usta ponownie złączyły się
z moimi tłumiąc ciche westchnienie rozkoszy. Oplotłam go nogami w pasie i
usłyszałam ciche chrząknięcie, ale zignorowałam to skupiając się na mamiących
pocałunkach Jareda.
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja
tylko wezmę kawę. - Do mojej świadomości przebił się głos Shannona. Jared też
go chyba usłyszał, bo przerwał pieszczoty.
- Nie ma go tutaj, prawda? -
spytał cicho nie otwierając oczu.
- Jest. - Patrzyłam z
zażenowaniem na starszego z braci i poprawiłam koszulkę, żeby zasłoniła moje piersi.
- Powiedz mi Shannon, co ty
tutaj, do cholery, robisz? - syknął Jared stając tyłem do mnie, jakby chciał
mnie zasłonić przed wzrokiem brata.
- Gdybyś odbierał telefony,
wiedziałbyś, że Tomo chce nam coś powiedzieć i umówiliśmy się u was. - Shann
oparł się ramieniem o futrynę i spoglądał na nas z lekkim uśmiechem. - Jak
widzę miły poranek?
- Robimy śniadanie. - Zsunęłam
się z blatu i pocałowałam policzek Jareda. - Pójdę się ubrać. - Szybkim krokiem
minęłam Shannona i wbiegłam po schodach słysząc jego śmiech. Czułam się
cholernie zawstydzona tym, że facet przyłapał mnie i Jareda w tak
niedwuznacznej sytuacji, tym bardziej, że nie miałam pojęcia ile Shann tam
stał. Nie słyszałam podjeżdżającego samochodu, ani otwierających się drzwi. Jared
potrafił skutecznie skupić moją całą uwagę na sobie. Do tej pory mi gorąco po
tym co ze mną wyprawiał.
Wzięłam szybki prysznic i
wciągnęłam na siebie zwykłe jeansy i koszulkę z krótkim rękawem. Z lekkim
ociąganiem rozczesałam mokre włosy i przybierając pogodny uśmiech wróciłam do
kuchni. Panowie
siedzieli przy stole. Shann popijał kawę, a Jared jadł sałatkę, którą najwyraźniej dokończył robić, za mnie. Gdy zobaczyłam uśmieszek starszego z braci, poczułam na policzkach rumieńce wstydu. Podeszłam więc do półki i nalałam sobie świeżej kawy do kubka, a następnie usiadłam przy stole, tak, że Jared częściowo zasłaniał mnie przed wzrokiem brata. Zawstydzona wcześniejszą sytuacją wpatrywałam się w parujący kubek i przysłuchiwałam rozmowie mężczyzn.
siedzieli przy stole. Shann popijał kawę, a Jared jadł sałatkę, którą najwyraźniej dokończył robić, za mnie. Gdy zobaczyłam uśmieszek starszego z braci, poczułam na policzkach rumieńce wstydu. Podeszłam więc do półki i nalałam sobie świeżej kawy do kubka, a następnie usiadłam przy stole, tak, że Jared częściowo zasłaniał mnie przed wzrokiem brata. Zawstydzona wcześniejszą sytuacją wpatrywałam się w parujący kubek i przysłuchiwałam rozmowie mężczyzn.
- No już, Ava... Nic nie
widziałam - zwrócił sie do mnie Shann rzucając we mnie kulką winogrona.
- Weź spadaj - mruknęłam
niezadowolona, że jego uwaga skupiła się na mnie.
- Avuś, nie wstydź się. -
Najwyraźniej Shannon doskonale się bawił dręcząc mnie. - Jared cały czas
skutecznie cię zasłaniał.
- Odpieprz się Shannon, co? -
Mój narzeczony stanął w mojej obronie. - Jeśli ktoś się powinien wstydzić, to
ty, że włazisz tutaj bez pukania.
- Sam dałeś mi klucze i kazałeś
wchodzić.
- Tylko kiedy nagrywamy -
warknął. - To nie dom publiczny, naucz się, że dzwonek ciebie też obowiązuje!
- No już spokojnie Romeo,
przecież nic się sie stało. - Śmiał się perkusista.
- Dawno chyba w mordę nie
dostałeś, nie? - Jared wstał z krzesła.
- Ej, spokojnie! - próbowałam
interweniować.
- Idę się ubrać. - Pocałował
mnie w czoło. - Jak się dowiem, że dalej ją męczyłeś, to ci porachuję wszystkie
kości. - Spojrzał groźnie na brata i wyszedł.
- Masz prywatnego goryla. -
Zaśmiał sie cicho Shannon. - Normalnie strach się bać.
- Shann, proszę cię... -
jęknęłam unikając jego wzroku. - Zmieńmy temat.
- Ale ten jest fajny. - Pokazał
mi język. - Może opowiesz mi coś o sobie?
- Co chcesz wiedzieć? -
westchnęłam. Może w ten sposób odwrócę jego uwagę od porannego zajścia?
- Mogę być bezczelny? - Na jego
twarz wpłynął brudny uśmieszek.
- Chyba śnisz - syknęłam
doskonale wiedząc do czego pije. - Nie będę z tobą rozmawiać o swoim życiu
intymnym.
- Oj nie bądź taka. Mnie się
wstydzisz?
- Wybacz, muszę otworzyć. -
Uśmiechnęłam się wrednie słysząc pukanie do drzwi i szybko uciekłam z kuchni.
Nie mam pojęcia co dziś napadło Shannona, ale jest nieznośny.
- Hej - powiedział uśmiechnięty
od ucha do ucha Tomo i wypuszczając Vicky z ramion pocałował mój policzek.
- Hej. - Odwzajemniłam gest i
przepuściłam parę w drzwiach, kierując ich do salonu.
- A gdzie pan domu? - Tomo i
Vicky usiedli na jednej z sof.
- Zapewne stara się rozładować
napięcie gdzieś na górze. - Koło mnie pojawił się Shannon i objął mnie w talii
- Prawda Avuś?
- Nie gadam z tobą, zboczeńcu. -
Odepchnęłam go od siebie i z wysoko podniesioną głową usiadłam na sofie
naprzeciw małżeństwa.
- Zboczeniec? - Zaśmiał się
Leto. - To nie ja zabawiałem się w kuchni. - Oparł się o ścianę i patrzył na
mnie z ironicznym uśmiechem.
- O co chodzi? - Tomo spoglądał
na nas jak na parę czubków.
- Nie ma o czym gadać -
zapewniłam szybko.
- Ależ jest. - Shann spojrzał na
mnie z wyższością. - Jak zadzwoniłeś, żeby się tutaj spotkać, wsiadłem w samochód
i przyjechałem. Otworzyłem sobie drzwi i wszedłem, a w kuchni znalazłem zajętą
sobą parkę. - Mówiąc to wyjął z kieszeni klucze i zamachał nimi w naszą stronę,
a ja poczułam jak oblewam się rumieńcem. To, co robiłam z Jaredem to nasza intymna
sprawa, a Shannon tak swobodnie o tym opowiada!
- Dzięki. - Jay wyłonił się zza
pleców brata i zdzielając go przez głowę, zabrał mu klucze. - Dam ci je z
powrotem jak wejdziemy do studia. - Usiadł obok mnie.
- Więc co to za nowina, Tomo? -
Zainteresował się Shannon.
- Nie, my pierwsi! - zawołał mój
narzeczony i rzucił mi przelotne spojrzenie. - Jesteście pierwsi po mamie,
którzy się dowiedzą, że pobieramy się z Avą. - Wypiął dumnie pierś.
- Kiedy? - Vicky przyglądała nam
się uważnie.
- W ostatnią sobotę czerwca. -
Wczoraj, w samochodzie, wracając od Constance uznaliśmy, że to najlepszy
termin. Chłopaki akurat wtedy nie koncertują przez dwa tygodnie, więc będziemy
mieli tydzień na spokojne, ostatnie przygotowania i tydzień na choćby namiastkę
miesiąca miodowego.
- Gratuluję! - Shannon wcisnął
się obok mnie i przytulił. - Będziesz moją bratową. - Śmiał się.
- Nie strasz - jęknęłam. Jeśli
on będzie taki złośliwy jak dziś, to ja chyba zwariuję.
- Przebijesz to Milicevic? -
Jared wyrwał mnie z objęć brata i wciągnął na swoje kolana, a Shann sięgnął po
butelkę wody stojącą na stole.
- Podwójnie. - Uśmiechnął się. -
Vicky jest w ciąży. - poinformował nas, na co Shannon zakrztusił się i zaczął
kaszleć pochylając się do przodu, a ja chcąc mu pomóc klepałam go po plecach.
- Podwójnie? - Jay zmarszczył
brwi.
- Bliźniaczej. - Dodała Vicky, a
ja zatrzymałam rękę w połowie drogi do pleców przyjaciela.
- Co? - Nawet Shannon przestał
kaszleć i patrzył na kumpla jak na ducha.
- Bliźniaki. - Pisnęłam i
zerwałam się ze swojego miejsca. Uściskałam przyszłych rodziców i usiadłam obok
Vicky. - Będziesz mamusią dwójki dzieci. - Niby od dwóch dni wiem, że spodziewa
się dziecka, ale dwójka...
- To mnie zagiąłeś. - Jared
uśmiechnął się i uścisnął po męsku Tomo, a następnie pochylił się i pocałował
Vicky w policzek. - Gratulacje.
- Shanny, wszystko okay? -
zainteresowałam się nagłym zamilknięciem przyjaciela.
- Przyswajam. - Uśmiechnął się
lekko, wpatrując się w Vicky, a dokładnie w okolice jej brzucha. - Moje
gratulacje. -powtórzył gesty brata.
- Który to tydzień? - Zwróciłam
się do przyjaciółki.
- Początek dziewiątego. -
Uśmiechnęła się promiennie. - Na lipiec mam wyznaczony termin, więc nie
zaszaleję na twoim ślubie.
- Odbijemy to sobie jak urodzisz
- obiecałam. - Tomo zajmie się maluchami, a my wyskoczymy gdzieś na imprezę.
- Jasne. - Zaśmiała się.
Małżonkowie wydawali się cholernie szczęśliwi z powodu tej ciąży. Tomo, mimo,
że zajął się rozmową z chłopakami, cały czas trzymał jej dłoń i posyłał jej
ukradkowe spojrzenia. Mówi się, że po ślubie związek się zmienia, ale oni byli
tego zaprzeczeniem. Zachowywali się względem siebie zupełnie tak samo jak przed
nim. Nie byli jedną z tych przesłodzonych parek, nie dało się ich złapać na
wodzeniu za sobą maślanym wzrokiem, ale to nie znaczy, że nie widać tego, że
się kochają. Kiedy są razem, wytwarza się między nimi specyficzna aura.
Da się wyczuć, że to, co ich łączy jest silne i wyjątkowe. I jestem pewna, że
te dwa maluchy, które się rozwijają w Vicky, tylko wzmocnią ich uczucie.
~*~
Wiecie co dziś jest?
Ten blog kończy dziś rok.
Dokładnie rzecz biorąc, to rok kończy blog założony na Onecie, ale traktuję to jak całość.
Aż mam sobie ochotę zaśpiewać Happy Birthday :p
Wszystkiego najlepszego :) nie moge uwierzyc ze to juz rok , ten czas tak szybko mija. Rozdzial urodzinowy genialny. Jestes swietna w pisaniu takich sytuacji jaka miala miejsce w tym rozdziale - shannon , no on to potrafi zawstydzic ludzi. Ava , no nie moglam hahhaha , a jeszcze jak zaczal opowiadac o tym wsztykim Tomo i Viki to juz wgl.
OdpowiedzUsuńCiaza blizniacza , awwww bedzie ich dwoje - strasznie sie ciesze. Ale dziwi mnie ze Ava nie odgryzla sie shannonowi , mogla powiedziec cos o Sarze. Tak , tak wiem ze to nie w jej stylu , ale mogla cos powiedziec. Chociaz kazdy pewnie byl by zawstydzony w takiej sytuacji. No ale jared i ava musza sie chyba do takich wpadow przyzwyczaic :)
Wiesz, Ava w głowie miała tylko to, że Shann złapał ją w tak niedwuznacznej sytuacji. Nie myślała o tym, żeby odgryzać się na tym złośliwcu. Ale kto wie, może w przyszłości... Jared ubezpieczył ich przed takimi wtargnięciami i odebrał Zwierzakowi klucze. Teraz tylko Tomo ma komplet i może ich tak najść.
UsuńTeż nie wierzę, że to już rok. Wydaje się jakbym dopiero wczoraj zaczynała zabawę z marsowym opowiadaniem.
Dzięki za miły komentarz. :)
Bliźniaki.. O raju, nie wiem co powiedzieć - cały rozdział został przesłonięty przez bliźniaki Milicevic'zów (nie mam pojęcia jak to odmieniać oO). A niech ich, oby byli to chłopcy o imionach Jared i Shannon :D A co!
OdpowiedzUsuńZabrali Zwierzakowi klucze - biedny Zwierzak, nie będzie miał kogo podglądać ;)
Gratulację z okazji rocznicy Bloga :D !! Patrz, rok minął i zdołałaś natworzyć aż 42 rozdziały które wciąż bawią i wciągają czytelników : ) Życzę Ci kolejnych 42 a może nawet i dojścia do 100!:D Ale przede wszystkim sadysfakcji z tego co piszesz, zadowolenia i radości :)
Pozdrawiam! :)
*satysfakcji , co ja piszę Oo
UsuńOj nie wiem czy do 100 dobiję, ale kto wie... Zobaczymy jak się akcja potoczy. :)
UsuńZ pisania tego bloga mam ogromną satysfakcję i potwornie cieszy mnie, że nie tylko mnie on sprawia przyjemność.
Zwierzak jeszcze odbije sobie to, że nie ma kluczy do domu Jay'a. Zespół jest w końcu w trasie, a tam jest wiele zakamarków, gdzie można kogoś przypadkiem podejrzeć... :P
Dzięki za miły komentarz.
Jak on mógł przerwać w takiej chwili! No ja się pytam jak ?!
OdpowiedzUsuńNie dobry Shannon ! :)
Bliźniaki ! Mały Mofo i mała Moffinka :D
Sto lat,sto lat niech żyję,żyję nam... ! :)
Żeby kolejny rok tego opowiadania był tak dobry jak ten !
Żeby wena cię nie zawiodła !
Żebyś miała duużo czasu na pisanie !
Pozdrawiam ! :)
Dzięki śliczne za miłe życzenia. Mam nadzieję, że następny rok będzie jeszcze lepszy niż ten. :)
UsuńNajlepszego!!! i obyś pisała jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o rozdział to jak zwykle uroczo i słitaśnie (normalnie nie używam tego dziwnego stwierdzenia, ale tutaj pasuje w 100%). Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam. Mofosowe bliźniaki - woohoo, zaszalałaś. Cały czas jednak czekam na ślub Avy i Jareda i moment kiedy oni zmajstrują sobie prześlicznego bobaska :)
Pozdrawiam :)
Spokojnie. :) W swoim czasie będzie i ślub i maluszek u Avy i Jay'a, a co za tym idzie, będzie też więcej wujka Shanna. :)
UsuńWow, hepi berzdej! Czy coś... :D
OdpowiedzUsuńBLIŹNIACZA CIĄŻĄ?! ZASZALAŁAŚ XD
Fajny rozdzialik, zwłaszcza ta sytuacja w kuchni < 3 Boże, mam wrażenie, że Shann tak im dokucza bo jemu brakuje kobity :< albo ją gdzieś po drodze zgubił xD Załatw mu kogoś super-duper żeby się z nią pobrał *-*
Hehehe, spokojna Twoja rozczochrana. :) Kobieta dla Shannona się już szykuje, a nawet dwie!
Usuń