poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 41


Gdy bracia bawili się śniegiem w parku, a ja ich obserwowałam, podjęłam jedyną, moim zdaniem, słuszną decyzję. Nie mogę dopuścić, żeby Shannon dowiedział się o Emmie i Timie. Jeśli chłopak chce być ze swoim dzieckiem, niech to rozegra tak, aby mój przyjaciel nigdy się nie dowiedział, a przynajmniej nie wiedział do czasu, gdy Emma całkowicie przestanie mieć znaczenie w jego życiu. Uwielbiam tą dziewczynę, przyjaźnimy się, ale to Shannon niedługo będzie moją rodziną i chcę żeby na jego twarzy już zawsze gościł ten pogodny uśmiech. A pierwszym krokiem ku temu było wmanewrowanie Jay'a w siedzenie z Emmą w samolocie, a sama zajęłam miejsce obok Shanna.
- Coś ty taka zamyślona? - Mój sąsiad szturchnął mnie lekko i odłożył książkę, którą czytał. - Aż tak cię przeraziła kolacyjka z teściową?
- Właśnie mi o tym przypomniałeś - jęknęłam. Jared dopiero na lotnisku powiedział mi, że korzystając z okazji, że będziemy w Mieście Aniołów, umówił nas ze swoją matką, żeby powiedzieć jej o zaręczynach.
- Boisz się naszej mamy? - spytał z tym swoim złośliwym uśmiechem.
- Bo ona chyba mnie nie lubi - mruknęłam. - Jay mówi, że to nie prawda, ale ja wiem swoje.
- Młody ma rację. Przecież mama prawie w ogóle cię nie zna, więc o ile coś o niej wiem, pewnie nie ma o tobie złego zdania. - Położył dłoń na moim przedramieniu. - Poza tym ciebie nie da się nie lubić. - Pocałował mnie w policzek, a mój wzrok podążył na siedzenie po drugiej stronie przejścia, skąd Jared zabijał spojrzeniem brata. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i wróciłam do rozmowy z Shannem.
- Ale jak pierwszy raz się widziałyśmy, paliła mnie wzrokiem.
- Nie ciebie, tylko mnie. - Zaśmiał się. - Jakby nie było, praktycznie rozebrałem cię z bluzki w jej salonie.
- Ale ja się nie broniłam - westchnęłam ciężko. - Mówię ci, wasza mama mnie nie lubi.
- Już przestań, panikaro jedna. - Shannona najwyraźniej bawił mój strach. - Masz mnie słuchać! Mama na pewno cię polubi. A jeśli nie, wierz mi, Jared szybko was ewakuuje.
- Więc bierzesz pod uwagę opcję, że mnie nie będzie lubić? - Teraz to juz na serio zaczynam się stresować.
- Dziewczyno, nie łap mnie za słówka. - Pokręcił głową zrezygnowany. - Będzie dobrze, zakoduj to sobie. - Postukał delikatnie palcem w moją skroń.
- Ej - mruknęłam oburzona. - A co u ciebie słychać?
- Bez zmian. - uśmiechnął się lekko. - Jak się czuje Emma? Jak dziecko?
- Shanny, czy...
- Spokojnie słońce. Po prostu jestem ciekawy, czy wszystko w porządku, a jakoś nie mam ochoty z nią rozmawiać na temat jej dziecka - wyraźnie zaakcentował przedostatnie słowo.
- Wszystko okay. Emma czuje się dobrze, maleństwo też. - Starałam się, żeby mój uśmiech był jak najbardziej szczery. Obecnie Emma nie jest moim ulubionym tematem rozmów, zwłaszcza z Shannonem.
- Kiedy rodzi?
- Na przełomie maja i czerwca ma termin - odparłam. - Co słychać u Sary?
- Nic nowego. - Jego oczy błysnęły radośnie. - Pracuje nad jakimś większym projektem. Jeśli wszystko pójdzie po jej myśli, awansuje i przeniesie się do Los Angeles.
- Poznałeś jej syna?
- Jake'a? Tak. - Uśmiechnął się szeroko. - Byłem z Sarą po niego u jej rodziców zanim wylecieliśmy do Dallas. To świetny chłopak.
- Jesteście z Sarą blisko, prawda? - spytałam obserwując go uważnie.
- Co masz na myśli? - Zmarszczył brwi.
- Rozmawiałam z Vicky...
- Cholerne plotkary. - Roześmiał się. - I co ci ta Vicky powiedziała? - Na jego twarz wpłynął brudny uśmieszek.
- Ty już wiesz co.
- A ty nie jesteś za bardzo ciekawska? Normalnie drugi Jared z ciebie.
- Nie wydaje mi się. - Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Jesteśmy z Sarą dorośli, chyba możemy robić co chcemy? - Przyglądał mi się uważnie.
- Nie możesz mi powiedzieć co jest między wami? - Zrobiłam zawiedzioną minę. - Jesteśmy przecież przyjaciółmi.
- Lubimy się z Sarą, chcemy utrzymać kontakt i zobaczymy czy coś z tego wyjdzie.
- A chcesz, żeby wyszło? - spytałam, ale mi nie odpowiedział. Jedynie spojrzał na mnie z tym swoim tajemniczym uśmiechem i wrócił do czytania książki. Jego zachowanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że robię dobrze starając się uniemożliwić Emmie kontakty z nim. Shann teraz uśmiecha się jak wtedy, gdy spotykał się z Emmą, a to znaczy, że jego życie prywatne zaczyna się układać i nie może go spieprzyć jeden, głupi, nieprzemyślany krok jego ex.


Dawno niczego się tak nie bałam jak spotkania z kobietą, która urodziła mojego narzeczonego. Jay i Shannon twierdzą, że nie będzie źle, ale w mojej głowie tworzą się same czarne scenariusze.
A co, jeśli ona naprawdę mnie nie polubi i Jared wybierze ją, a nie mnie? Przecież ja tego nie zniosę. Nie potrafię już żyć bez tego cholernego perfekcjonisty. Odebrał mi zdolność samodzielnego egzystowania. Bez niego po prostu się duszę. Przyzwyczaiłam się do tego, że budzę się czując ciepło jego ciała obok mnie, że uśmiecha się zaspany i całuje mnie na powitanie. Później cały dzień jest w zasięgu mojego wzroku, niby przypadkiem dotyka mnie, gdy się mijamy zajęci swoimi sprawami,
żeby późne wieczory poświęcać tylko sobie i zasypiać w swoich objęciach.
Nie wiem, może to głupie, że po tak krótkim czasie kocham go jak wariatka i jak małolata reaguję na każdy jego czuły gest w moją stronę, ale nie panuję nad tym. Ten cholernie przystojny, błękitnooki podrywacz ukradł mi serce, zniewolił umysł i uzależnił ciało od swojego dotyku, a w zamian podarował mi obietnicę wspólnego życia w postaci pięknego pierścionka. Do tego wierzy we mnie na tyle mocno, aby chcieć postawić mnie przed swoją matką, z pewnością, że mnie zaakceptuje i uzna za odpowiednią kandydatkę na jego żonę. Wiem, że czasy, kiedy rodzice decydowali o wyborze partnerów życiowych dla dzieci, minęły, ale Jared bardzo kocha matkę i liczy się z jej zdaniem, więc jeśli się nie spodobam, on może zerwać zaręczyny...
- Ava? - Jared zatrzymał samochód przed domem swojej matki. - Zbladłaś. Dobrze się czujesz?
- Tak, chodźmy. - Uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam. Przecież nie powiem mu, że umieram ze strachu przed tą kolacją. Jared przez chwilę patrzył na mnie uważnie, po czym wysiadł i obszedł szybko auto. Otworzył mi drzwi i z czarującym uśmiechem podał mi dłoń. Złapałam ją i stanęłam obok niego. Drżącymi rękoma poprawiłam czarną, sięgająca kolan, zwiewną sukienkę na grubych ramiączkach i obserwowałam jak Jared z tylnego siedzenia bierze kwiaty i butelkę wina. Zamknął samochód i pocałował mnie delikatnie, po czym objął wolnym ramieniem.
- Nie stresuj się - poprosił przyglądając mi sie uważnie. - Jestem cały czas obok. - Powoli skierowaliśmy się ku niedużemu domkowi.
Nie zdążyliśmy nawet dojść do drzwi, gdy stanęła w nich uśmiechnięta kobieta. W życiu nie powiedziałabym, że jest matką dwóch czterdziestolatków, bo sama wygląda na niewiele więcej. Ubrana była w ładną, kwiatową sukienkę z krótkim rękawkiem, a długie włosy swobodnie spadały jej na ramiona.
- Miło was widzieć, dzieciaki. - Uśmiechnęła się do nas pogodnie i przepuściła w drzwiach.
- Wzajemnie. - Jay pocałował rodzicielkę w policzek i wręczył jej kwiaty. - Ślicznie wyglądasz.
- Przesadzasz. - Zaśmiała się cicho kobieta i ruszyła w stronę salonu, a my za nią.
W przestronnym pomieszczeniu, tuż przy wyjściu na taras stał duży, nakryty stół, na którym Jared postawił butelkę wina, po czym splótł nasze palce i spojrzał poważnie na kobietę.
- Mamo, znasz już Avę - uśmiechnął się do mnie i mocniej ścisnął moją dłoń. - A teraz chcemy ci powiedzieć, że zaręczyliśmy się. - Oboje patrzyliśmy na kobietę, z tym, że każde z nas inaczej. Jared uśmiechał się delikatnie, a ja dla odmiany czułam jakbym miała zaraz zemdleć. Mężczyzna jakby to wyczuł, bo przyciągnął mnie bardziej do siebie i pozwolił oprzeć się o niego.
Constance stała i patrzyła na nas z tym swoim delikatnym uśmiechem zupełnie jakby oceniała czy jej syn mówi poważnie, czy tylko żartuje.
- Kiedy? - spytała po chwili, która dla mnie była wiecznością.
- Wieczorem trzydziestego grudnia - powiedział Jay rozluźniając się.
- Spisał się? - Constance uśmiechnęła się i wyciągnęła do mnie dłoń.
- Bardzo. - Odetchnęłam z ulgą i instynktownie podałam jej dłoń z pierścionkiem. Kobieta chwilę patrzyła na nią, po czym spojrzała na Jay'a.
- Więc na kiedy mam szykować sukienkę?
- Jeszcze nie ustaliliśmy daty, mamo. - Zaśmiał się chłopak. - Poza tym, obiecałem Avie, że to ona wybierze termin.
- Mam nadzieję, że nie karzesz mi długo czekać, moja droga. - Constance gładziła kciukiem moją dłoń.
- Myślałam, że może czerwiec będzie dobrym momentem - odezwałam się nieśmiało. Jared uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w kącik ust.
- Najlepszym. - Ponowił pocałunek. - Tak więc mamo, masz pół roku na zakup kreacji.
Cała kolacja przebiegła w dość miłej atmosferze. Constance naprawdę się postarała przygotowując to wszystko. Włożyła wiele serca w ugotowanie potraw i później w podtrzymanie swobodnej atmosfery, czego Jared nie omieszkał kilkakrotnie skomentować. Kobieta przez cały wieczór nie dała mi nawet cienia powodu do myślenia, że ma cokolwiek przeciwko mnie, dlatego powoli rozluźniłam się i rozkręciłam. Ponadto Jared tak jak obiecał, przez cały czas pozostawał w zasięgu wzroku, aż do teraz.
Constance wysłała Jareda po drewno do kominka, a sama przyniosła kawę i ciasto, po czym usiadła ze mną na sofie.
- Więc się pobieracie? - Spojrzała na mnie, ale z jej twarzy zniknął ten pogodny uśmiech.
- Na to wygląda. - Starałam się nie spanikować pod jej czujnym wzrokiem.
- I jesteś pewna, że tego chcesz? Jesteś bardzo młodą kobietą i nie jesteście ze sobą zbyt długo.
- Fakt, pół roku to nie jest dużo, ale dla nas wystarczająco, żebyśmy się kochali i chcieli być razem - powiedziałam lekko drżącym głosem.
- Ava, nie pytam o ładną formułkę. - Kobieta nie wydawała się usatysfakcjonowana moją odpowiedzią. - Chcę wiedzieć, czy jesteś gotowa na małżeństwo z Jaredem? Będziesz znosić jego perfekcjonizm i pracoholizm? To, że praktycznie mieszka w studio, gdy nagrywają płytę? Liczysz się z jego wybuchowym charakterem? Z tym, że często stawia pracę ponad wszystko inne? Jesteś gotowa wystawić swoją prywatność na widok publiczny? Być często traktowana po prostu jako jego ozdoba?
Jesteś pewna, że będziesz go kochać pomimo, że pewnie nie raz spróbuje cię zdominować w tym związku? Że to jemu będziesz ufać, a nie mediom, które swoim wścibstwem mogą tworzyć masę konfliktów między wami? Uważasz, że jesteś na tyle silna, aby samodzielnie wychowywać wasze
przyszłe dzieci, kiedy on pojedzie w daleką, wielomiesięczną trasę koncertową? Ufasz mu tak mocno, aby nigdy nie być zazdrosną o wszystko, czemu poświęci więcej uwagi niż tobie? Będziesz go wspierać
we wszystkim co będzie robił? Wierzysz na tyle mocno w wasz, bądź co bądź, krótki związek, aby mieć pewność, że wszystko przetrwa?
- Ani ja, ani Jay nie jesteśmy idealni, ale kochamy się i poradzimy sobie - zapewniłam.
- Jesteś gotowa na to wszystko? - naciskała.
- Jeśli on będzie obok, jestem gotowa na wszystko - powiedziałam z wyjątkową pewnością siebie. - Jared jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu i zrobię wszystko, żeby móc z nim być.
- Właśnie to chciałam usłyszeć. - Na twarz Constance wpłynął ten sam pogodny uśmiech, jaki na jej twarzy widniał przez cały wieczór i jaki widywałam często na twarzy Jareda. - Jesteś naprawdę młodziutka, ale cieszę się, że mój syn znalazł wreszcie normalną, porządną dziewczynę. To było już meczące, gdy u jego boku co chwilę widziałam inną modelkę czy aktoreczkę, którym bardziej zależało
na jego nazwisku, niż na nim samym.
- Mi zależy tylko i wyłącznie na nim. - Powoli i mnie udzielał się uśmiech kobiety.
- Jemu też zależy na tobie - powiedziała. - Niewiele swoich dziewczyn Jared przyprowadzał i przedstawiał mi, a dla żadnej przed tobą, nie poprosił mnie o ten pierścionek. Kiedyś Jared był zaręczony z Cameron, ale kupił wtedy śliczny pierścionek. Dopiero dla ciebie spytał, czy dam mu
ten, który teraz zdobi twoją dłoń. A to znaczy, że jesteś dla niego wyjątkowa.
- Taka się właśnie przy nim czuję -  szepnęłam będąc pod wrażeniem jej słów.
- Skoro więc Jared cię kocha tak mocno, ja też spróbuję. - Uśmiechnęła się. - A to nie powinno być trudne, zważywszy, że oprócz serca Jay'a, zdobyłaś też serce Shannona.
- Ja i Shann jesteśmy tylko przyjaciółmi - zapewniłam szybko.
- Aż przyjaciółmi, Ava - poprawiła mnie. - To naprawdę bardzo wiele. Shannon często mówi o tobie z taką czułością, jakby mówił o młodszej siostrzyczce, która ma niemałą władzę nad jego światem.
- Jared chyba tego nie lubi.
- Jared po prostu boi się, że historia zatoczy krąg. Nie zauważa tylko, że jego brat nie powiela swoich błędów.
- Jared to wie, mamo. - Do salonu wszedł mężczyzna, mój mężczyzna. Obserwowałam jak uśmiechając się szeroko, szybko podszedł do kominka i rozpalił w nim, po czym usiadł obok mnie i obejmując, podał mi kieliszek z winem, które zostało mi jeszcze z kolacji. Nikt się już nie odzywał. Po prostu siedzieliśmy razem, patrząc na wesoło skaczący ogień i ciesząc się swoim towarzystwem.

~*~
Mam wrażenie, że jest lepiej niż ostatnio, ale nie jest jeszcze genialnie.
Powoli zaczyna mnie już męczyć ta sielanka między Avą i Jay'em, a tu z planu wynika, że potrwa jeszcze trochę.
Jak widać mama Leto już wie i zareagowała łagodniej niz tatuś Avy. Zastanawiam się tylko czy nie jest to zbyt naciągane i sztuczne...
 No dobra, nie marudzę już.
Pozdrawiam. :)
 

13 komentarzy:

  1. Juhu ! Jestem pierwsza :)
    rozdzial ktory szybko sie czyta i bardzo przyjemnie . Bardzo spodobaly mi sie rozmyslania Avy w samolocie jak i w samochodzie w drodze na kolacje. A kolacja , hmmm stresujaca ale bardzo dobrze jej poszlo. Sluszna decyzja zeby nie dopuscic Shannona do Emmy. Bylo by mi bardzo szkoda Zwierzaka , on nie powinien cierpiec. Wydaje mi sie ze shannon pytal o date porodu zeby sprawdzic czy to bylo w czasie kiedy jeszcze ze soba byli. Moze i swietnie pokazuje ze nic go to nie interesuje ale bedzie dociekliwy cos mi sie wydaje , a Ava bedzie musiala przed nim wszystko ukrywac. Trudne zadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi jest go szkoda. Wszystko co złe spadło na niego. Ale teraz przed nim coraz lepszy okres. A Ava sama jeszcze nie wie, jak będzie się musiała nagimnastykować, żeby upilnować tajemnicę.

      Dzięki za miły komentarz. :)

      Usuń
  2. To miłe ze strony Avy, że tak martwi się o Shannona. Mam nadzieję, iż nigdy nie dowie się prawdy bo ma prawo być szczęśliwy:)Na początku myślałam, że mama Jareda jej nagada i znienawidzi. Miłe zaskoczenie:) Mam wrażenie, że robi się za cukierkowo, przydałaby się jakaś kłótnia czy coś bo równowaga musi być zachowana:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shann... Ostatnio właśnie on wzbudza największe zainteresowanie. Więc powiem tak: jeszcze troszkę mu namieszam, ale będzie w końcu szczęśliwy, bo mu się to bezsprzecznie należy.
      Mama Leto ich zrozumiała, bo od bycia na nie co do tej pary, jest tata Avy. I on jeszcze nie raz to pewnie zaznaczy.
      Hm... Kłótnia... No chyba niedługo coś się wydarzy. Jakby nie było Jared jeszcze nie wie, że Ava przed nim ukrywa propozycję producenta...
      Dzięki za komentarz. :)

      Usuń
  3. Widzę, że nie tylko ja myślałam, że z mamą Jareda nie będzie łatwo :) no ale fajnie, że wyszło jak wyszło, chociaż monolog pani Leto był naprawdę dobitny. Ale taka prawda, życie z gwiazdą nie jest usłane różami:)
    Nie wiem, czy decyzja Avy, aby nie mówić Shannonowi nic o Emmie i Timie jest dobra. Fakt nie powinna wścibiać nosa w nie swoje sprawy, ale z drugiej strony... to w końcu przyjaciółka Zwierzaka... sama nie wiem. Mam tylko nadzieję, że jak prawda wyjdzie na jaw, nie popsuje to relacji między nimi.
    Sielanka czy nie, ja tam lubię tą cudowną aurę pomiędzy Jaredem i Avą :))
    Pozdrowionka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, naprawdę miło mi to słyszeć. Też uwielbiam to co dzieje się między tą dwójką.
      A sytuacja z Shannonem na pewno przyniesie jakieś problemy, ale nie sądzę, żeby mogła zniszczyć to co jest między nim a Avą.
      Dzięki za komentarz. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Sielanka sielanką. mam jedno znaczące pytanie. W opisie czy innym informatorze napisałaś, że Ave jest zakochana, czy jest w związku ze starszym Leto (Shannonem) To jakiś zamierzony cel co do przyszłości, czy po prostu ludzki błąd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie? Gdzie? Błąd. To na pewno błąd. Ona Shanna kocha jak brata. To Jared jest jej ukochanym. Ale już szukam tego i poprawiam. Dzięki za zwrócenie uwagi. :)

      Usuń
  5. Ja jak zwykle po czacie, no, ale zawsze coś, nie? xD
    Szkoda mi Szynki :< On taki dobry dla wszystkich, a wszystko co złe leci do niego jak mucha do gówna :c
    Tiaa, trafne porównanie xD
    Ale "zasielankowo" jest między Avą i Jayem. Dawaj Mordor i rozpierdol! <3
    Myślałam, że ta matka ją tam zeżre, a tu taka milusia się okazała... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że w ogóle o mnie pamiętasz. :)

      Wiesz, ja się Constance nie dziwię, że jest miła. Sama bym była na jej miejscu. Wreszcze jej czterdziestoletni syn się ożeni. Można liczyć na wnuki i w ogóle. :p

      Ta sielanka jeszcze przez jeden odcinek będzie, a później ich pokłocę( tam przynajmniej planuję), bo mnie ona tez już drażni. Słodko, aż do pożygu, jak to stwierdziła moja koleżanka(ta od horrorów).

      Na Zwierzaka też czeka coś miłego. W końcu Sara przeprowadzi się do LA. :D

      Dzięki za komentarz. :)

      Usuń
  6. Jaaaaaa <3 Ja chyba tak jak wszyscy byłam pewna, że mama Jareda będzie podchodzić do Avy z rezerwą a tu taka miła niespodzianka.;)Ciekawa jestem kiedy przestanie tu być tak różowo.Chociaż nie.. pełna sielanka to byłby gdyby Zwierzak jeszcze był szczęśliwy. Szkoda mi go. Taki fajny a tak cierpi. Na miejscu Avy nie wiedziałabym co robić bo naprawdę ciężko będzie utrzymać tą tajemnice i sprawić by nie cierpiał.
    No..krótko ale chyba po raz pierwszy z sensem.;)
    Czekam na kolejny. pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłam pewna że już przeczytałam i skomentowałam a tu taki psikus :o tak więc piszę..
    - Shann ma mieć dobrze. I basta :c I cieszę się że tu w którymś komentarzu napisałaś że Sara przyjedzie do LA :D yay!
    - Sielanka pomiędzy Avą i Jay'em mi nie przeszkadza, nie przepadam za dramatami zbytnio (chyba że dobrze się zakończą ;) ) Ale jakaś kłótnia, niedopowiedzenie i niech Ava będzie winna, a co! :D
    - Constance świetna, tylko trochę raził mnie jej przydługi monolog z pytaniami - lepiej by to brzmiało jakby było troszkę krótsze, a przynajmniej mi się tak wydaje.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzak będzie szczęśliwy, słowo harcerza. Jeszcze trochę go pewnie pomęczę, ale już nie tak boleśnie jak wcześniej.
      Ava i Jay też nie będą wiecznie szczęśliwi. Aż mnie skręca, z ciekawości co powiecie na to co dla nich szykuję.
      Mam wrażenie, że czytasz mi w myślach. Najbliższej kłótni, niezaprzeczalnie winna będzie Ava.
      A ta Constance... No nie wiem, może masz rację. Głównie chodziło mi o to, żeby pokazać, że jako matka, nie tylko cieszy się z zaręczyn syna, ale też ma jakieś obawy względem Avy. Nie wiem czy mi wyszło.

      Dzięki za komentarz. ;)

      Usuń