- Co teraz robimy? - Jared
dopadł mnie gdy tylko weszliśmy do swojego pokoju hotelowego.
- Pozwolisz mi się rozebrać? -
odpowiedziałam pytaniem ściągając szalik i rozpinając płaszcz.
- Służę pomocą. - Na jego usta
wpłynął brudny uśmieszek.
- Z kurtki Jared, z kurtki - zaśmiałam
się. Rzuciłam płaszcz na fotel i zaczęłam grzebać w torebce, w poszukiwaniu
komórki.
- Idziesz gdzieś? - spytał, gdy
już byłam prawie przy drzwiach.
- Na chwilkę do Vicky. - Posłałam
mu buziaka w powietrzu.
- Ja znam waszą chwilkę - jęknął.
- Obudź mnie jak wrócisz. - przybrał złośliwy uśmiech, gdy wychodziłam. Pokój
Miliceviców był na drugim końcu korytarza, więc ruszyłam w tamtą stronę, gdy z
pokoju Emmy wyszedł wściekły Tim.
- Masz czas? - spytał widząc
mnie. Jego głos trząsł się ze zdenerwowania.
- Co się dzieje? - Pierwszy raz widziałam
go w takim stanie. Zawsze był wesoły i spokojny, od czasu do czasu wymęczony
kacem, ale nigdy tak zły.
- Nie tutaj - mruknął - Daj mi
dziesięć minut rozmowy.
- No dobrze - westchnęłam i
ruszyłam za nim do jego pokoju. Nigdy nie byłam z nim blisko, ale jeśli mogę
pomóc, nie zamierzam odmówić.
- Chyba nie powinienem ci mówić,
bo jesteś z Jaredem i przyjaźnisz się z Shannonem, ale... - Spoglądał na mnie z
wręcz namacalnym żalem w oczach. - Rozmawiałem z Emmą...
- Coś się stało? - Mam nadzieję,
że nie pożarli się na tyle, żeby zakłócić pracę zespołu.
- Ta ciąża... Dziecko... -
Spoglądał na mnie z przerażeniem - Jest moje. - wyszeptał ledwie słyszalnie.
- Co? - Usiadłam na krawędzi
łóżka i patrzyłam na niego w szoku.
- Boże, Ava, przepraszam! - Tim
klęknął przy moich nogach. - Wiem, że jestem... byłem przyjacielem Shannona i
go zdradziłem, bo spałem z jego dziewczyną... - położył dłonie na moich
kolanach i oparł na nich głowę. - Jestem beznadziejny, nie nadaję się na
przyjaciela, powinienem… Przepraszam.
- Dlaczego mnie przepraszasz? -
spytałam nie wiedząc co robić.
- Bo nikomu innemu nie mogę
powiedzieć. - podniósł się powoli i usiadł obok mnie. - W zasadzie, nawet tobie
nie powinienem tego mówić.
- Jak to sobie wyobrażacie? -
Nie rozumiałam o co im obojgu tak właściwie chodzi.
- Emma powiedziała mi, że mogę
być tylko „wujkiem” dziecka.
- Słucham?
- Ava, ona się boi Shannona -
jęknął. - Tego, co on zrobi, gdy się dowie, że to moje dziecko.
- On doskonale wie, że to nie
jest jego maleństwo - mruknęłam. - Chyba z dwojga złego, lepiej żeby dziecko
miało ojca, nawet kosztem zniszczonej przyjaźni, prawda?
- Wiem. Tylko Emma... Nie zgodzi
się.
- A ty? Czego chcesz? - Usiadłam
wygodniej chcąc okazać mu zainteresowanie jego problemem, chociaż nie miałam
pojęcia jak mogę mu pomóc.
- Nie wiem. Od zaledwie kwadransa wiem, że będę ojcem.
- Ale chcesz nim być?
- Przecież nie wyrzeknę się
dziecka, jeśli miałem udział w stworzeniu go. - Przetarł twarz dłońmi. - Ale
Emma raczej mi tego nie ułatwi. Zależy jej na Shannonie.
- Skąd wiesz? - spytałam szybko
układając sobie w głowie całą tą sytuację.
- Powiedziała mi. - Roześmiał
się gorzko. - Mówiła, że już raz zraniła Leto i drugi raz tego nie zrobi.
- Ona chce wrócić do Shannona? -
Tego się nie spodziewałam.
- Jeśli on przyjmie ją i
dziecko, to pewnie tak.
- Powiedziała ci to? Dosłownie?
- Widziałem to w jej oczach.
- Tim, kochasz ją? - Próbowałam
utrzymać kontakt wzrokowy z mężczyzną.
- Nie - mruknął.
- Ale chcesz z nią być?
- Chcę tylko istnieć w życiu
dziecka, nawet jeśli to Shannon się nimi zaopiekuje.
- Tego raczej nie zrobi -
mruknęłam pod nosem. - Dlaczego mnie wybrałeś na powiernika?
- Bo jesteś takim naszym dobrym
duchem. - Po raz pierwszy tego wieczora, uśmiechnął się. - Od kiedy jesteś
wszyscy chodzą jakoś bardziej zadowoleni. Nie wiem, może to tylko moje
wyobrażenia, jakiś zbieg okoliczności, ale ja właśnie tak to widzę.
- Dorabiasz do mnie zbędną
ideologię. - Uśmiechnęłam się. - Po prostu byłam pierwsza pod ręką prawda?
- Co nie znaczy, że gdybym
spotkał kogoś innego, powiedziałbym to wszystko.
- Czego ode mnie oczekujesz,
Tim? - spytałam stając przed nim.
- Zwykłego 'rozumiem' i odrobiny
dyskrecji. - W jego oczach pojawiły się iskierki nadziei.
- Jeśli o mnie chodzi, nikt sie
nie dowie o tej rozmowie. - obiecałam i wyszłam z jego pokoju.
Miałam mętlik w głowie. Tim jest
ojcem dziecka Emmy, oboje zdradzili Shannona. Starszy Leto traktował Tima jak
przyjaciela, prawie, że jak brata, a on zrobił mu coś takiego. Oboje z Emmą mu
to zrobili. Nie dziwię się, że teraz Emma boi się do tego przyznać. Takie
rzeczy bardzo ciężko jest wybaczać, zwłaszcza przyjaciołom.
- Co tak szybko? - Jared
spojrzał na mnie znad komputera, gdy weszłam do pokoju pisząc do Vicky sms'a,
że dziś nie przyjdę.
- Tak wyszło. - Uśmiechnęłam się
ściągając buty. - Co robisz?
- A nic. - powiedział odkładając
komputer i obserwując każdy mój ruch. - Przyłączysz się? - spytał poprawiając
się na łóżku.
- Za chwilę. - zaśmiałam się
ściągając koszulkę i w samym staniku ruszyłam do łazienki wziąć prysznic.
- Mogę dołączyć? - usłyszałam
zza drzwi.
- Jeden prysznic ci wystarczy -
odkrzyknęłam rozbierając się. Widziałam, że Jay miał mokre włosy, więc pewnie
był w łazience podczas mojej nieobecności. ale nie wybaczyłby sobie, gdyby
chociaż
nie spróbował wcisnąć mi się pod prysznic. Taki już jest.
nie spróbował wcisnąć mi się pod prysznic. Taki już jest.
- Jared? Mogę o coś spytać? - Otworzyłam
drzwi łazienkowe, po czym stanęłam przed lustrem
rozczesując mokre włosy.
rozczesując mokre włosy.
- Ostatnio gdy chciałaś o coś
spytać i prosiłaś o pozwolenie, interesowała cię moja młodość - odparł
obserwując mnie.
- Tym razem to coś innego -
mruknęłam.
- Więc pytaj.
- Zaczęłam się zastanawiać...
Ile mężczyzna jest w stanie wybaczyć w przyjaźni? - Wiem, że obiecałam Timowi,
że będę milczeć, ale przecież nie powiem. Wystarczy, że delikatnie wybadam
sytuację i męski punkt widzenia.
- Czemu pytasz? - Obserwował
mnie uważnie, gdy wróciłam do pokoju.
- Po prostu, z ciekawości. - Wsunęłam
się pod pościel. - Jak nie chcesz, nie musisz odpowiadać. W sumie głupie
pytanie.
- Dlaczego głupie? - spytał
przysuwając się do mnie i obejmując. - Po prostu trudne.
- Dlatego pytam ciebie. - Pocałowałam
jego nieogolony policzek i skrzywiłam się delikatnie. Zdecydowanie nie
przepadam za jego drapiącym zarostem.
- Męska przyjaźń... - mruknął
pod nosem. - Na pewno umiemy sobie wybaczyć więcej niż kobiety. Jak jeden
drugiemu zajdzie za skórę, to zarobi w mordę i po sprawie.
- A zdradę?
- Ava do czego dążysz? - Jared
cały się spiął i zabrał ramię, którym mnie obejmował. Jego spojrzenie stało się
chłodne i uważne, jakby nim samym chciał odkryć prawdę. - Coś się wydarzyło?
- Nie wariacie. - Uśmiechnęłam
się do niego i oparłam głowę o jego bark. - Nie chodzi o nas.
- A o kogo?
- Nikogo Jay. - Pocałowałam jego
obojczyk. - Nikogo.
- Zdrady się nie wybacza, nawet
między facetami. - Jay obniżył się i zrównał swoją twarz z moją. - Mam
nadzieję, że ty jej nie planujesz?
- W żadnym wypadku. - Zaśmiałam
się cicho i pocałowałam go delikatnie.
- Ava, co robisz? - Do pokoju wparował Shannon, gdy już ubrana siedziałam na łóżku i wkładałam buty. - Nie było was na śniadaniu.
- Bo zjedliśmy tutaj. - Z
łazienki odezwał się Jared wycierając twarz po goleniu.
- Nie z tobą rozmawiam,
dzieciaku. - Shann posłał bratu złośliwy uśmiech.
- Wiec co cię do mnie sprowadza?
- spytałam.
- Nie masz ochoty na spacer? -
Uśmiechnął się do mnie szeroko, zupełnie tak, jak zawsze, gdy czegoś bardzo
chce.
- Pada śnieg - zauważyłam z
niezadowoleniem.
- Właśnie. - Shann aż klasnął w
dłonie jak małe dziecko.
- A podobno masz czterdziestkę
na karku? - roześmiałam się.
- Ale tylko w metryce. - zrobił
przemądrzałą minę. - Idziesz?
- Skoro nalegasz... -
dokończyłam sznurować buty i sięgnęłam po kurtkę.
- Czekajcie, idę z wami. - Jared
wyszedł z łazienki i zaczął w pośpiechu ubierać buty.
- Spoko. - Przez twarz Shannona
przemknął przebiegły uśmieszek, gdy już ubrana dołączyłam do niego przy
drzwiach. Jay złapał swój płaszcz, szalik i we troje wyszliśmy z pokoju.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam za braćmi do windy. W holu Jared poszedł zostawić
klucze recepcjonistce, a ja i Shann wyszliśmy na zewnątrz. Było zimno, ale nie
wiało, więc płatki śniegu leniwie opadały na ziemię i przyjemnie skrzypiały pod
butami. Zarzuciłam na głowę kaptur, żeby padający śnieg nie zmoczył mi włosów i
poprawiłam szalik, a Shann sięgnął po niego i ulepił sporą kulkę.
- Więc gdzie... - Jared nie
dokończył, bo prosto w jego twarz trafiła śnieżka. - Shannon, już nie żyjesz! -
syknął i schylił się po swoją kulkę. Obaj jak małe dzieci zaczęli rzucać w
siebie śniegiem, śmiejąc
się przy tym głośno.
się przy tym głośno.
- Panowie! - krzyknęłam chcąc
zwrócić na siebie ich uwagę. - Nie lepiej byłoby w parku? - Wskazałam na drugą
stronę ulicy. Emma zawsze wybierała hotele jak najbliżej takich miejsc, żeby
Jared nie musiał za daleko odchodzić, gdy szedł biegać każdego ranka.
- Racja. - Shann uśmiechnął się
i objął mnie ramieniem. - Młody zginiesz dziś. - warknął, gdy Jared trafił go
śnieżką w tył głowy przebiegając przez ulicę. Ja z Shannonem dołączyliśmy do
niego i ledwie przekroczyliśmy murek wyznaczający granicę parku, Shann
przerzucił sobie mnie przez ramię.
- Puść mnie! - krzyknęłam
uderzając pięścią w jego plecy.
- Nie. - Śmiał się głośno i
podskakując ruszył w stronę wielkiej zaspy.
- Shann, nawet o tym nie myśl! -
pisnęłam łapiąc się go mocno i oplatając ramiona wokół jego klatki piersiowej.
- Jared już mnie raz wytarzał we śniegu. - Nie pozwoliłam się oderwać od jego pleców.
- Skoro tak stawiasz sprawę... -
Poprawił mnie sobie na ramieniu i rzucił się w śnieg razem ze mną. Zacisnęłam
oczy i pisnęłam, gdy śnieg wpadł mi pod płaszcz i zetknął się ze skorą. Shann
puścił mnie i
siadając obok mnie, jedną ręką złapał moje nadgarstki, a drugą obsypywał mnie śniegiem śmiejąc się głośno. Próbowałam mu uciec, ale nie mogłam, wiec zaczęłam na oślep rzucać śniegiem w stronę starszego z braci, co sprawiło, że jeszcze głośniej się roześmiał. Po chwili jednak puścił mnie i gdy starłam śnieg z twarzy, zauważyłam, że Shann leży na brzuchu, na śniegu i próbuje zrzucić z siebie Jareda, który zawzięcie ładował śnieg pod ubranie brata. Korzystając z okazji wstałam szybko i otrzepałam się, podczas, gdy bracia tarzali się w zaspie.
siadając obok mnie, jedną ręką złapał moje nadgarstki, a drugą obsypywał mnie śniegiem śmiejąc się głośno. Próbowałam mu uciec, ale nie mogłam, wiec zaczęłam na oślep rzucać śniegiem w stronę starszego z braci, co sprawiło, że jeszcze głośniej się roześmiał. Po chwili jednak puścił mnie i gdy starłam śnieg z twarzy, zauważyłam, że Shann leży na brzuchu, na śniegu i próbuje zrzucić z siebie Jareda, który zawzięcie ładował śnieg pod ubranie brata. Korzystając z okazji wstałam szybko i otrzepałam się, podczas, gdy bracia tarzali się w zaspie.
- Starzy, a głusi. - mruknęłam
strzepując śnieg z pobliskiej ławki i usiadłam na niej. Obserwowałam chłopaków,
którzy nic sobie nie robili z tego, że są dorosłymi facetami, biła od nich
dziecięca radość.
Biegali za sobą i rzucali w siebie śnieżkami sprawiając wrażenie, że w ich życiu nie ma żadnych problemów. Patrzyłam na Shannona i na moją twarz mimowolnie cisnął się szeroki uśmiech, bo chociaż przez tą chwilę był taki jak na początku naszej znajomości, wesoły i beztroski. Na tych parę chwil zniknął zakochany, porzucony facet, którego widywałam przez ostatnie kilka tygodni. Ostatnio, pewnie dzięki Sarze, coraz częściej widywałam tego szczęśliwego Shanna.
Biegali za sobą i rzucali w siebie śnieżkami sprawiając wrażenie, że w ich życiu nie ma żadnych problemów. Patrzyłam na Shannona i na moją twarz mimowolnie cisnął się szeroki uśmiech, bo chociaż przez tą chwilę był taki jak na początku naszej znajomości, wesoły i beztroski. Na tych parę chwil zniknął zakochany, porzucony facet, którego widywałam przez ostatnie kilka tygodni. Ostatnio, pewnie dzięki Sarze, coraz częściej widywałam tego szczęśliwego Shanna.
Boję się tylko, że jeśli Shannon
dowie się kto jest ojcem dziecka Emmy, może wrócić jego załamane oblicze, a
kolejnych dni, kiedy jego oczy będą puste i smutne, chyba nie zniosę ani ja,
ani Jay.
Shannon jest dla mnie tak samo
ważny jak Seth i Sienna. Kocham go i ostatnią rzeczą jaką dla niego chcę, jest
złamane serce i nie ważne czy przez kobietę, czy przez przyjaciela.
Nie jestem w stanie pojąć,
dlaczego wszystko co złe, odbija się na nim. Vicky i Tomo spodziewają się maleństwa,
Jay i ja zaręczyliśmy się, planujemy ślub i chcemy ułożyć sobie wspólne życie,
a on... Shannon najpierw rozstał sie z Emmą, w której był poważnie zakochany, a
teraz nawet nie wie, że został zdradzony przez przyjaciela. Kiedy siedziałam z
nim parę dni temu, w jego pokoju, powiedział mi, że jedyną rzeczą, której nie
potrafiłby zrobić, jest zabicie przyjaźni, zdradzenie jej, a teraz okazuje się,
że on padł tego ofiarą.
W tym momencie mam tylko
nadzieję, że to, co się dzieje między nim a Sarą okaże się na tyle poważne, że
odwróci uwagę Shanna od wszystkich złych zdarzeń i wreszcie mu się ułoży, bo
cholernie na to zasługuje. Jest cudownym, ciepłym facetem, który po prostu do
tej pory nie miał szczęścia do kobiet. Ale wydaje mi się, że Sara może być tą odpowiednią. Fakt, znam ją krótko,
wiem o niej tyle co nic, ale widziałam tą chemię między nimi, gdy bawiliśmy się
razem w klubie. Shannon może mówić co chce i zapierać się, że to nic więcej niż
przyjaźń, ale ja wiem swoje i trzymam z całych sił kciuki, żeby Shann znalazł
szczęście u boku właśnie tej kobiety. Jestem pewna, że stworzyliby wspaniały
związek, a Leto byłby cudownym ojczymem dla synka Sary.
~*~
Jej, jestem potwornie niezadowolona z tego rozdziału. Męczyłam go dwa tygodnie, a wyszło... Ehh, szkoda nawet gadać.
Jedyne z czego jestem tutaj, dziś zadowolona, to, że wyjaśniłam sprawę z ojcem dziecka.
Tim. Ktoś się tego spodziewał?
W ramach autoreklamy, zapraszam do czytania mojej nowej marsowej miniatury. Trochę wyżyłam się w niej na biednym Jay'u. Chętnych zapraszam tutaj. I nie zapomnijcie skomentować, proszę. :)
Chciałabym również podziękować za wybór DL na bloga mięsiąca i pogratulować innym wyróżnionym blogom. :)
Chciałabym również podziękować za wybór DL na bloga mięsiąca i pogratulować innym wyróżnionym blogom. :)
Ej no, ja się dopiero wczytałam, a tu już koniec, żądam dłuższych rozdziałów! xD
OdpowiedzUsuńTa sprawa z dzieckiem... omg, przewiduję kłótnie i rozsypanie się zespołu O.o Niech on wreszcie znajdzie sobie porządną kobitę, a nie taką co go zdradzać będzie!
btw. Emma nie pasuje mi na zdradę, przecież ona taka porządna i spokojna jest...
Dawaj następny :3
Jak to mówią cicha woda brzegi rwie...
UsuńKłotnia pewnie będzie. I to nie jedna, ale zespołu nie planuję rozbijać. Ciekawiej będzie gdy panowie będa musieli przebywać obok siebie.
Co do długości, robię co w mojej mocy, ale niestety tylko tyle mi się udaje naskrobać... No nic, postaram się próbować bardziej i pisać więcej, ale nic nie mogę obiecać.
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam. :)
Jakoś zawiodłam się tu na Emmie :x przez chwilę obawiałam się że będzie to Tomo a tego bym nie zniosła! On i Vicki są dla mnie najlepszą parą : )
OdpowiedzUsuńNiech Emma zamilknie i nie miesza biednemu Shannowi w głowie bo zgadzam się zupełnie nad tymi rozmyśleniami na końcu - on zasługuje na wszystko co najlepsze a Em tutaj myśli tylko o sobie niestety.. Mogła od razu postawić sprawę jasno a nie tak kombinować jak koń pod górkę :/
A Shannon i Jared rzucający się śnieżkami ukazuje jak to w głębi nadal pozostali małymi chłopcami :)
Pozdrawiam i gratuluję bloga miesiąca!:D
Nie mam dostępu do komputera to napisze Ci komentarz z telefonu , chcialam napisac o wiele wiele wiecej ale jakos na komputerze to wydaje sie latwiejsze.
OdpowiedzUsuńNa poczatek- gratuluje bloga miesiaca , zasluzylas :)
rozdzial strasznie krotki , dopiero zaczelam czytac i juz koniec , no nic wazne ze byl. Hmmm faktycznie nie jest jesdym z lepszych ,ale nie jest tez calkowicie zly. Jest po srodku :) przynajmniej wyjasnila sie sytuacja z ojcem dziecka Emmy , Tim nigdy bym nie pomyslala. Zdradzic przyjaciela a jednoczesnie z jego dziewczyna , szkoda slow. Nawet Shannon nie powinien tego wybaczac o ile masz zamiar soprowadzic do tego ze sie o tym dowie.
Jared i Ava , idealna para ,ale mowia sobie za malo o swojej przeszlosci. Moze na przyklad Jared tak przypadkiem spytal by ja o swoich bylych ? Co ty na to ? Mogloby byc ciekawie. A on opowiedzial by jej o swojej przeszlosci. Jakies ciekawe historie zwiazane z jej mama ? :D
Tomo i Vicki kocham ta parke normalnie ,ale bardzo ich malo w twoim opowiadaniu , a moze male zamieszanie i jeden rozdzial bedzie z ich perspektywy , jak oni to wszystko widza , z reszta niedlugo sami zostana rodzicami - co jest dla mnie bardzo ciekawe. Tomo w roli taty :3 awwwww :>
trzymam kciuki za kolejny rozdzial i zycze powodzenia :)
TIM?! SERIO?! No o nim akurat nie pomyślałam. Ale tak jak jedna z czytelniczek bałam się, że będzie to Tomo. Nie no... nie ogarniam. szkoda mi Shannona. Zgadzam się z Avą, on zasługuje na wszystko co najlepsze. niech i jemu zacznie się w końcu układać, co on Ci dziewczyno zrobił, ze go tak męczysz?!;) Eeeeeeej!Bo tak teraz jak pisze ten komentarz to mi się skojarzyło coś.. bo Ava pytała Jareda o tą męska przyjaźń itd, a przecież sprawa z tą jego rolą w filmie nie jest jeszcze wyjaśniona. Tzn wiem, ze ten cały pan [ zapomniałam jak to się fachowo nazywa ale wiesz o kogo chodzi tak sądzę.;D ] nie jest przyjacielem Jareda ale zastanawiam sie jak tamto się skonczy.
OdpowiedzUsuńKrótko ale nic więcej z siebie nie wycisnę.
Gratuluję bloga miesiaca - w pełni zasłóżone wyróżnienie!
Pozdrawiam i czekam na kolejny.;)