Rano obudziłam się wyspana i
zadowolona, w swoim własnym łóżku. Dochodziła godzina dziewiąta, Jared jeszcze
spał, wiec ostrożnie, żeby go nie obudzić, wstałam i zabierając komórkę i
szlafrok, wyszłam z pokoju. Na dole słychać było mamę i Siennę, wiec zbiegłam
po schodach. Obie były w kuchni. Sienna siedziała przy stole, a mama smażyła naleśniki.
- Dzień dobry. - powiedziałam z
uśmiechem, zajmując swoje stałe miejsce przy stole, tuż obok okna.
- Cześć. - mama rzuciła mi
przelotne spojrzenie. - Jared śpi?
- Yhym. - mruknęłam, gdy Sienna
wepchnęła mi się na kolana. - Tata już wyszedł?
- Godzinę temu. - mama
uśmiechnęła sie przepraszająco stawiając przede mną kubek z kawą. - Próbowałam
z nim rozmawiać, ale znasz ojca. Jest cholernie uparty.
- Ja mam to po nim. -
przytuliłam się do młodszej siostry. - Wpadnę do niego w porze lunchu i przekonam
go, że wiem co robię.
- Mam nadzieję, że coś
zdziałasz. - mama podała mi i Siennie śniadanie.
- A ty co myślisz? -
obserwowałam mamę uważnie, żeby mieć pewność, że nie skłamie.
- Liczyłam się z taką
możliwością od kiedy Shannon przywiózł tutaj Jareda jesienią. - usiadła
naprzeciw mnie. - Nie powiem, że to normalna sytuacja, bo byłam niewiele
młodsza od ciebie jak byłam na
zabój zakochana w starszym, o rok, bracie twojego narzeczonego, ale skoro wy jesteście szczęśliwi, to ja też. - uśmiechała się ciepło.
zabój zakochana w starszym, o rok, bracie twojego narzeczonego, ale skoro wy jesteście szczęśliwi, to ja też. - uśmiechała się ciepło.
- Jesteśmy.
- Wiem, widzę to. - położyła
dłoń na mojej i głaskała ją. - A ojcem się nie przejmuj. Minie mu.
- Kiedyś pewnie tak. - zabrałam
się za swoje śniadanie.
- Ok, wiec wy siedźcie, a ja
jadę po zakupy. - mama wstała od stołu i wyszła z kuchni. - Wrócę za godzinę. -
zawołała z korytarza i zamknęła za sobą drzwi wejściowe.
- A co u ciebie? - zwróciłam się
do siostry.
- Nuda. - mruknęła z pełnymi
ustami.
- Jak pianino?
- Za tydzień gram na szkolnym
przedstawieniu. - ożywiła się. - Moja pani mówi, że jestem świetna.
- Bo jesteś. - zapewniłam
dokańczając jedzenie i sięgając po kawę.
- Zagrasz ze mną? - Sienna
złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć do salonu.
- Ja? Nie umiem. - moje muzyczne
zdolności ograniczały się jedynie do wystukania na pianinie jednym palcem
melodii jednej z kołysanek z dzieciństwa, a stojącą na piętrze gitarę Setha,
nawet nie wiedziałam jak trzymać. - Jareda poproś jak wstanie. On umie grać.
Może cię też nauczyć grać na gitarze.
- Umiem. - Sienna spojrzała na
mnie jak na kosmitę. - W wakacje Seth mnie nauczył.
- Nie chwaliłaś się. - mruknęłam
stając z siostrą przy pianinie. Właśnie dotarło do mnie, jak wiele z jej życia
mi umyka.
- Bo wolę to. - Sienna zaczęła płynnie
przesuwać palcami po klawiszach, wydobywając z instrumentu spokojną melodię.
- Zazdroszczę ci tego talentu. -
powiedziałam szczerze, całując ją w czubek głowy. Taka jest prawda. Sienna ma
niesamowity talent do muzyki. Seth za to jest świetnym sportowcem i
matematykiem. A ja? Odkąd pamiętam zapełniałam zeszyty jakimiś opowieściami,
urywkami czegoś na kształt wierszy i marzyłam o wydaniu książki. Ale od kiedy pracuję
z chłopakami, zupełnie przestałam o tym myśleć.
- Lata pracy. - rzuciła z
przemądrzałą miną, która zupełnie do niej nie pasowała.
- Wiem. - roześmiałam się. -
Sienna miała cztery lata, kiedy mama pierwszy raz zaprowadziła ją na lekcje.
Mała od razu pokochała grę i w mig łapała to co pokazywała jej instruktorka, a
ja wściekałam się, że zamiast iść po szkole ze znajomymi na piwo, czy coś,
musiałam chodzić po nią i przyprowadzać do domu. - Ty ćwicz, a ja idę sprzątnąć
ze stołu. - pogłaskałam ją po przedramieniu i wróciłam do kuchni. Szybko umyłam
tych kilka naczyń, które tam stały.
- Hej. - właśnie przecierałam
zlew, gdy poczułam dłonie Jareda obejmujące mnie w pasie.
- Wyspałeś się? - odwróciłam się
do niego i objęłam za szyję.
- Bardzo. - pocałował mnie, a
jego dłonie wślizgnęły się pod mój szlafrok i zacisnęły się lekko na moich
pośladkach.
- Jared! - oderwałam się do jego
ust. - Sienna jest obok.
- Jest zajęta grą. - przeniósł
się z pocałunkami na moją szyję.
- Ale jest w domu. - złapałam go
za bark i odsunęłam od siebie na długość ramion. - Chcesz mieć dzieci, więc
przyzwyczaj się do ich obecności. - pocałowałam go w policzek i ruszyłam na
korytarz.
- Odbiję to sobie w hotelu. -
zawołał za mną.
- Na pewno. - zaśmiałam się,
wspinając na piętro.
- Mamo, wezmę twój samochód. - weszłam do kuchni szukając w torebce portfela, żeby sprawdzić, czy mam prawo jazdy.
- Już jedziesz? - spojrzała na
mnie znad kawy, którą piła z Jaredem.
- Nie chcę, żeby tata mi uciekł
z kimś innym. - pocałowałam policzek narzeczonego i wzięłam od mamy kluczyki do
auta. - Ogól się. - przesunęłam dłonią po jego zaroście i wyszłam na korytarz
ubrać
płaszcz.
płaszcz.
- Pomyślę. - usłyszałam
odpowiedź Jareda zanim wyszłam.
Biuro taty mieści sie przy
jednej z głównych ulic Dallas, na pierwszym piętrze nowoczesnego, przeszklonego
wieżowca. Jako dyrektor ds. marketingu w firmie architektonicznej, pracował
głównie w swoim gabinecie, wiec miałam prawie stuprocentową pewność, że go tam zastanę.
Bałam się tego spotkania i
rozmowy z tatą. Przerażało mnie to, co mogę od niego usłyszeć.
Chciałam, żeby tata zaufał mi i
Jaredowi, dał nam szansę na pokazanie mu, że wiemy co robimy.
Zauważyłam, że nie tylko mnie
zabolała taka reakcja taty. Jay również się tym przejął. W obecności ojca staje
sie milczący i zamyślony. Raz, czy dwa przemknęło mi przez myśl, że jeśli nie
zdołam przekonać ojca do mojego związku, Jared może zwątpić w to, że nasze
małżeństwo ma sens i może odejść ode mnie, a tego bym nie zniosła.
- Mogę w czymś pomóc? - od moich
myśli oderwała mnie sekretarka taty, ta sama, którą spotykałam odwiedzając go
po lekcjach w liceum.
- Tata jest u siebie? -
uśmiechnęłam się do niej pogodnie.
- Ava! Wypiękniałaś. - kobieta z
ciepłym uśmiechem przyjrzała mi się dokładnie. - Xavier właśnie przed chwilą
wrócił z zebrania. Możesz wejść. - wskazała mi drzwi po lewo od swojego biurka.
- Dzięki. - skinęłam głową i
otworzyłam drzwi. - Można? - weszłam do jasnego gabinetu.
- Tak. - tata odwrócił sie do
mnie od regału pełnego jakichś teczek i segregatorów. - Coś się stało?
- Chciałam zabrać cię na lunch i
pogadać. - stanęłam na środku pomieszczenia.
- Przepraszam skarbie, ale nie
mogę. Wpadłem tylko po dokumenty. Za niespełna godzinę jestem umówiony na lunch
z nowym inwestorem. - posłał mi przepraszające spojrzenie.
- Wiec porozmawiajmy tutaj. -
byłam zdeterminowana rozwiązać problem.
- Ava, to naprawdę nienajlepszy
moment. - ojciec usiadł za biurkiem i zaczął grzebać w szufladach.
- Wydaje mi się, że wręcz
przeciwnie.
- Właśnie dziecko, wydaje ci
się. - mruknął.
- Kiedy ci czegoś nie mówię,
masz o to pretensje, a kiedy próbuję z tobą rozmawiać, masz ważniejsze sprawy.
- rzuciłam najbardziej pretensjonalnym tonem na jaki było mnie stać.
- Dobrze! - wyprostował się i
spojrzał na mnie przenikliwie. - O czym chcesz rozmawiać?
- Dobrze wiesz, o czym. -
usiadłam na jednym, z dwóch, foteli na wprost niego. - O co ci chodziło
wczoraj?
- Nie rozumiem o czym mówisz. -
mruknął przekładając jakieś kartki zapełnione drobnym drukiem.
- Och, bardzo dobrze wiesz o
czym mówię. - miałam wrażenie, że brzmię jak mama, gdy sprzecza się z ojcem. -
Liczyłam na to, że tak jak mama, będziesz jedną z niewielu osób, które poprą
mój związek z Jaredem.
- Związek owszem. - przerwał
grzebanie w papierach. - Nie powiedziałaś mi, że się z nim spotykasz. Musiałem
się dowiedzieć z Internetu, podczas gdy wszyscy wokoło wiedzieli! Ale nie ważne.
Twoja decyzja. Chódź sobie z kim chcesz. Tylko zaręczyny?! Ślub?! Po co?
Dlaczego?
- Bo się kochamy. - udzielało mi
się zdenerwowanie ojca. - Myślałam, że skoro znasz Jareda od dawna, to...
- Właśnie! Znam go od lat i
wiem, że Leto, zwłaszcza młodszy, nie jest materiałem na męża! - mówił
podniesionym tonem.
- Ludzie się zmieniają.
- Nie tacy jak on. Pamiętam jak
w liceum miał co chwilę nową pannę, a gdy coś zaczynało sie pieprzyć, uciekał!
- To było ponad dwadzieścia lat
temu!
- Dokładnie Ava! - tata uderzył
dłonią w blat biurka. - On już wykorzystywał dziewczyny, a ciebie na świecie
nawet nie było.
- Wiec o to chodzi? Że jest dużo
starszy?
- Chodzi o to, że dopóki jest
dobrze, on jest przy tobie, ale jak się pojawią problemy, może dziecko, on cię
zostawi. To taki typ, nie lubi odpowiedzialności. - tata powoli tracił
panowanie nad sobą. - Wtedy wrócisz z płaczem, a on znajdzie sobie kolejną
naiwną. Nie chcę, żebyś przez to przechodziła. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Nie
chcę cię oddawać facetowi, który na pewno cię nie doceni, bo widzi tylko twoje
ciało, a nie osobowość!
- Może jeszcze nie dotarło to do
ciebie tato, ale kochamy się! - byłam na granicy płaczu. Nie rozumiałam jak mój
ojciec może uważać mnie za głupią idiotkę, która nie widziałaby, gdyby
mężczyzna ją oszukiwał. Każdy gest, każde spojrzenie Jareda mówi mi, że jestem dla
niego ważna. Tylko dlaczego tata tego nie zauważa?!
- Nie można kogoś naprawdę
kochać po kilku tygodniach.
- Kocham go praktycznie od
początku. - chyba pierwszy raz przyznałam się przed kimś do tego, że Jared
zawrócił mi w głowie już na wstępie naszej znajomości.
- Dlaczego Seth potrafił znaleźć
sobie kogoś w swoim wieku, a ty wybrałaś akurat Leto? - syknął.
- Bo on zawsze bardziej pasował
do twojej wizji idealnego dziecka!
- Nie chcę, żebyś się wiązała z
nim. - jego spojrzenie było przerażająco lodowate.
- Proszę, nie każ mi wybierać
między tobą, a Jaredem, bo na pewno przegrasz. - wstałam. - Kocham cię tato
potwornie mocno, ale... Bez Jareda to już nie jestem ja. - odwróciłam się i
ruszyłam do drzwi, gdy pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
- Ava, to nie tak, że nie chcę
twojego szczęścia. - zatrzymał mnie głos ojca, gdy już trzymałam dłoń na
klamce.
- Więc nie burz mi tego, co
zbudowałam z Jaredem. - poprosiłam odwracając się i zauważając, że stoi tuż za
mną.
- Boję się, że będziesz przez
niego płakać. Już raz wróciłaś przez niego, zalana łzami.
- Nie będę. - przytuliłam się do
ojca i poczułam się jak mała dziewczynka. - Daj nam szansę, a zobaczysz, że
Jared i ja jesteśmy dla siebie stworzeni.
- Od tego, że on mógłby cię
skrzywdzić, bardziej boję się tylko tego, że mógłbym cię stracić. - tata
delikatnie gładził moje plecy.
- Jeśli zaakceptujesz mojego
narzeczonego, nie stracisz mnie. - obiecałam.
- Więc chyba muszę spróbować. -
uśmiechnął się. - Ale nie oczekuj cudów, Ava. - otarł mi łzy z policzków i
oboje wyszliśmy z gabinetu.
Czułam się podle, że musiałam
zagrozić, że odwrócę się od niego, żeby obiecał zaakceptować moje zaręczyny,
ale starałam się zepchnąć to uczucie na granicę świadomości. Najważniejsze, że
gdy wrócę do domu, będę mogła powiedzieć Jaredowi, że już wszystko będzie
dobrze.
~*~
I co myślicie?
Tatuś ma powody do obaw o córkę?
Zdradzę Wam sekret.
W następnym poście będzie ciąża. I wcale nie chodzi o tą, w której jest Emma. :)
Może jakieś propozycje imion dla maleństw?
CIĄŻA!?!?!? JUŻ?!?!?!? ALE ŻE AVY I JAREDA?!?!?! CZY MOŻE SHANNONA I SARY?!?!?!
OdpowiedzUsuńMoment muszę chwilę odsapnąć zanim napiszę coś logicznego :) no chyba już.
Tak więc wracając do rozdziału. Jest świetny. Ava i Jared baraszkujący w kuchni są uroczy, ale i tak schodzą na dalszy plan, przez genialną rozmowę Avy z ojcem. Wiadomo że ojciec się o nią troszczy, ale chyba w takich momentach powinien ją wspierać. Przynajmniej ja tak uważam. Można zrozumieć jego obawy, że Jared jest o wiele starszy i że lubi kobiety (jaki facet ich nie lubi:P), no ale oni się taaaaaaaaaak kochają. Mam nadzieję, że tatuś wreszcie się do niego przekona i wszystko będzie super.
Czekam na następną :D Pozdrawiam :)))
Tatuś ma wyrobiona opinię o Jaredzie-nastolatku i nie jest chętny jej zmieniać, ale jak powiedział, nie będzie stawał córce na drodze do szczęścia.
UsuńA co do ciąży... Niedługo się okaże kto będzie miał maluszka.
Przypominam. Shanny nie może mieć dzieci.
Kombinuj dalej. :D
Dzięki za miły komentarz. :)
Szantaż emocjonalny ! Pięknie Avuś ! Tatusiek tak jakby trochę przesadza.Ja rozumiem znał Jaredzia jako nastolatka i wtedy on pieprzył wszystko co się rusza ale ludzie się zmieniają ! Mam nadzieję że Xavier się o tym przekona.
OdpowiedzUsuńCIĄŻA? Ava w ciąży czy rozwiązanie ciąży Leannie ? Tak,ona chyba tak miała na imię,nie pamiętam dokładnie.
Tak więc czekam na następny ! Powodzenia :)
Córeczka tatusia ;) I nie dziwię się zarówno reakcji ojca jak i argumentów które przytoczył - znał braci za czasów ich młodości i zapewne trudno mu uwierzyć w ich przemianę ;p i mam nadzieję że Jared rzeczywiście zmądrzał i oby obawy ojca się nie potwierdziły..
OdpowiedzUsuńCiąża? V i Tomo!!! :D stanowczo! Wszyscy dookoła Avy będą ciężarni i przez to Jay dostanie na głowę ;p już widzę go biegającego po dziale dziecięcym wybierając idealne ubranie dla przyszłego dziecka jego przyjaciół ;)
Pozdrawiam!
Ciąża ? Hmmmmm nie spodziewałam się tego tak szybko. Brat Avy zostanie tatusiem to wiem ,ale może Tomo ? :) jestem bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńCała scena z Sienna mi się strasznie podoba.
A może kiedyś zrobisz jakiś fragmencik kiedy Jared rozmawia z Sienna ? Ciekawe o czym by rozmawiali... ? :)
czekam na kolejny rozdział .
Ciąża?! serio?! zastanawiam się czyja. jakieś tam typy mam ale nie zdradzę.;D będzie krótko, bo w zasadzie zaraz idę spać. ale skomentować muszę. rozdział jest boski, co z resztą wiesz, lubię to opowiadanie i nie umiem wyszukać w nim czegoś, co mogłoby mnie zniechęcić do niego więc..zekam na kolejny.;) wybacz, ze tak krótko ale postaram się nadrobić to wszystko przy kolejnym rozdziale.
OdpowiedzUsuńDlaczego ja zawsze zapominam tutaj coś napisać?! Kopnij mnie w dupę następnym razem, ok? :D
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał, był wreszcie troszeczkę dłuższy, ale to grożenie ojcu... nie wiedziałam, że stać na to Twoją bohaterkę :D Podoba mi się Ava, jest taka... inna, o.
Czemu mam wrażenie, że ludzie faktycznie się nie zmieniają? Myślę, że tutaj nie będzie happy end'u... chociaż może to tylko chwilowe przekonanie.
Ciążą?! AVA?! :D