Imprezę w klubie rozpoczęliśmy z
Jaredem parę minut po północy. Shann z Tomo i dziewczynami byli tam już od
dłuższego czasu, a Jared musiał do północy zostać na Time Square, więc ja
zostałam z nim. Nowy rok witałam sama, pod sceną, obserwując
narzeczonego stojącego na niej pośród innych występujących dziś wokalistów.
Gdy przyszliśmy, klub był już pełny.
Pośród gości były głownie same sławy. Od modelek, przez aktorów, na muzykach
skończywszy. Jared witał się z tymi ludźmi, przedstawiając mi większość z nich,
a ja uśmiechałam się uroczo starając się spamiętać wszystkie imiona i
koligacje, chociaż wiedziałam, że to
prawie niemożliwe.
- No już myślałem, że uciekliście
do hotelu świętować na swój własny sposób. - zaśmiał się Shannon robiąc nam
miejsce obok siebie przy stoliku.
- Błysnąłeś humorem. - rzuciła
Jared machając na kelnera, po czym zamówił dla nas drinki.
- A gdzie Tom i Vicky? -
spytałam rozglądając się.
- Tutaj. - Chorwat wraz z żoną
usiedli na wprost nas.
- To co, szczęśliwego nowego
roku! - Shann podniósł swoją szklankę do góry.
- Dokładnie! - dołączyłam do
niego, a za nami poszli pozostali.
- I oby był jeszcze lepszy niż miniony.
- dorzucił Jay, gdy wszyscy stuknęliśmy się swoimi szklaneczkami.
- Hej wam. - koło nas pojawiły
się Annabelle i Phoebe.
- Przesuwamy się panowie. -
rzucił Shannon do siedzących przy sąsiedniej krawędzi stołu Braxtona i Tima. -
Potrzebne miejsce dla dziewczyn. - Wszyscy przemieścili się o jedno miejsce na kanapach, a Jay wstał i
dostawił sobie krzesło umożliwiając obu dziewczynom siedzenie obok mnie. Ja w
tym czasie zainteresowałam się okularami korekcyjnymi, które zabrałam
Shannonowi i włożyłam na swój nos.
- A Sara nie przyszła? -
spytałam.
- Poszła do łazienki zadzwonić
do syna. - odparł perkusista pochylając się lekko w moją stronę, żeby nie
musieć krzyczeć.
- Jest urocza. - uśmiechnęłam
się zsuwając okulary na czubek nosa, aby móc patrzeć ponad nimi.
- Jest. - przytaknął mi.
- I śliczna. - rzuciłam szturchając
go lekko w ramię.
- Ava, ja doskonale wiem do
czego pijesz. - przyglądał mi się uważnie. - Jesteśmy z Sarą tylko
przyjaciółmi.
- Przecież ja tego nie
kwestionuję. - przybrałam niewinną minę. Jeśli ten uśmiech na jego twarzy ma
mieć cenę zapomnienia o Emmie i związania się z Sarą, to ja będę stała za nim
murem.
- Ava! - ktoś złapał mnie za
rękę, gdy wracałam z łazienki w stronę baru. Impreza przez tych parę godzin
zdążyła się już rozkręcić i wszyscy rozeszli się po klubie. Ostatnią godzinę
przetańczyłam z Timem i Braxtonem.
- Mike. - uśmiechnęłam się do
poznanego kilka godzin wcześniej blondyna. - Jak impreza?
- Całkiem dobrze. - uśmiechnął się
szeroko. - A tobie jak się podoba?
- Jest miło, ale zdaje się, że
zgubiłam swoje towarzystwo.
- Więc zapraszam do nas. Poznasz
chłopaków. - złapał mnie pod ramię i poprowadził w przeciwnym kierunku niż
obrany przeze mnie.
- Jeśli nie będę przeszkadzać,
to z miłą chęcią. - starałam się mówić głośno, ale nie przekrzykiwać muzyki.
- W żadnym wypadku. - zapewnił
wesoło. Widać było, że alkohol krążył mu w żyłach. - Panowie! - krzyknął gdy
stanęliśmy przy ich loży, aby zwrócić na nas ich uwagę. - Panowie, to jest Ava.
Pracuje z Marsami. - wykonał gest jakby mnie prezentował. - A to Ray, Frank i
mój brat Gerard. - wskazał na każdego z siedzących mężczyzn.
- Miło mi. - skinęłam głową.
- Cała przyjemność po naszej
stronie. - Gerard uśmiechnął się szeroko i zrobił mi miejsce obok siebie.
- A czy to nie ty jesteś
dziewczyną Jareda? - Frank przyglądał mi się uważnie.
- Jestem. - potwierdziłam
sięgając po drinka, którego przyniósł kelner.
- A w ogóle to skąd się znacie?
- zainteresował się Gerard.
- Mike podszedł do mnie w czasie
koncertu moich chłopaków. - rzuciłam pijąc alkohol, który odrobinę zaczynał
szumieć mi w głowie.
- Way, zaczepiasz kobiety za
sceną? Chyba trzeba żonce donieść. - zaśmiał się złośliwie Ray.
- Przed sceną jeśli już. - Mike
zrobił cwaniacką minę.
- A wy co? Crew nam podkradacie?
- koło stolika pojawił się Tom.
- No wiesz, u nas w trasie sami
faceci… - uśmiechnął się przebiegle Frank.
- A u nas co? Inaczej? Tolko Avę
mamy. - Tom wcisnął się obok mnie i objął ramieniem. - Sorry panowie, nie
dzielimy się.
- Jeszcze się okaże. - zaśmiał
się Gerard zrzucając rękę Tomo z mojego ramienia i obejmując mnie.
- Ty uważaj, bo ci Jared łapy
połamie. - tom zrobił minę jaką kilka chwil temu Frank.
- Taki zazdrosny o swoją
dziewczynę? - spytał Mike.
- Narzeczoną stary, narzeczoną.
- Tomo podniósł moja dłoń, żeby pokazać
chłopakom pierścionek.
- No patrzcie go. Tym się nie
pochwalił w wywiadzie. - Gerard zabrał rękę.
- Jeszcze nie zdążył. - zaśmiał
się Chorwat.
- Tom… - syknęłam ostrzegawczo.
- Co nie znaczy, że w ogóle ma
taki zamiar. - dodał targając mi włosy.
- Gdzie masz Vicky? - zmieniłam temat.
- Razem z Sarą obgadują braci. -
odparł machając na kelnera.
- Beze mnie? - mruknęłam bardziej
do siebie niż do nich. - A gdzie Jay i Shann?
- Jared od dłuższego czasu
siedzi przy barze, a braciszek wyszedł na papierosa.
- No to ja idę do młodszego. -
uśmiechnęłam się wstając ze swojego miejsca i przeciskając koło Tomo.
Parkiet, po którego drugiej
stronie znajdował się długi bar, zapełniony był tancerzami, więc szybko go
okrążyłam. Jared siedział mniej więcej w połowie. Zupełnie pochłonięty swoimi myślami
powoli opróżniał szklankę alkoholu.
- Czemu tu sam siedzisz? -
spytałam stając za nim i przytuliłam się do jego pleców.
- Czekam. - dopił alkohol i
odwrócił się bokiem do mnie.
- Na co?
- Aż moja narzeczona
przypomni sobie o mnie. - rzucił z
niezadowoleniem.
- Ale ja pamiętam. - pocałowałam
jego nieogolony policzek.
- Nie wydaje mi się. - westchnął i stanął przede mną. - miał być
tylko jeden taniec z Timem.
- Mój zazdrośnik. - uśmiechnęłam
się i pocałowałam go.
- Zastąpiłaś mnie młodszym
modelem. - miał obrażona minę.
- Dla mnie jesteś niezastąpiony.
- splotłam nasze palce i przytuliłam się
do niego. - A gdzie jest piękna Annabelle? - zmieniłam temat.
- Daj już spokój. - jęknął
patrząc mi prosto w oczy. - Nawet ona zauważyła, że jej nie lubisz.
- Nie to, że nie lubię od razu.
- przysunęłam się jeszcze bliżej niego. - Po prostu ona jest śliczna i kręci
się co chwila wokół ciebie.
- Do tego jest zajęta i w ogóle
mną nie zainteresowana, z wzajemnością zresztą. - objął mnie obiema rękoma w
pasie. - I ty jesteś o wiele ładniejsza. - wymruczał mi do ucha.
- Jared…
- To raczej ja powinienem być
zazdrosny. Najpierw Shannon się nad tobą pochylał przy stoliku, później
Tim zabrał cię do Tańca, następnie Braxtona.
I nawet młodszego Way’a do ciebie przygnało. - zrobił minę małego dziecka, któremu
ktoś rusza ulubioną zabawkę.
- Proszę cię. - zaśmiałam się. -
Mikey jest żonaty, a Tim i Braxton to twoi przyjaciele, traktują mnie bardziej
jak siostrę niż kobietę.
- Wmawiaj sobie. Gdybyś nie była
moja, biliby się o ciebie.
- Chyba nie będziemy się teraz sprzeczać
o to? - cmoknęłam go w usta.
- Chyba nie. - oddał pocałunek.
- Kiedy lecimy do Dallas?
- Ja mam zamiar dziś wieczorem.
Ty możesz lecieć ze mną, albo za dwa dni z chłopakami. - uśmiechnęłam się
niepewnie.
- Mogłaś powiedzieć wcześniej. -
westchnął. - Ale polecę z tobą.
- Cieszę się. - pocałowałam go
ponownie.
- W końcu trzeba powiedzieć
Vanessie i Xavierowi, że ich córeczka jest zaręczona. - pocałował moją dłoń, na
której miałam pierścionek, po czym objął mnie i po prostu delikatnie przytulił.
~*~
Wiem, szału nie ma ani w długości, ani w treści, ale doszłam do momentu, gdy piszę na bieżąco, czego strasznie nie lubię swoja drogą. Mogłabym publikować rzadziej i wtedy byłoby pewnie trochę więcej, ale chcę chociaż w jednym miejscu dawać cos regularnie.
Tak więc będę starała się żeby było co tydzień coś nowego, ale nie gwarantuję rozdziałów dłuższych niz 4 strony w Wordzie.
Ok?
Będzie bez ładu i składu ale chce skomentować od razu, bo mogę zapomnieć.
OdpowiedzUsuńUroczy rozdzał, Ava ma powodzenie, zdecydowanie.;D Jared w roli takiego uroczego zazdrośnika starsznie mi się podoba. Na samo wyobrażenie go sobie w takiej sytuacji robi się cieplej na sercu. Mój ulubiony fragment, to ten, w którym Ava mówi, ze obgadują braci bez niej.;D
Dobra, to chyba tyle. pozdrawiam.;D
Uśmiechałam się cały czas jak pisałam rozmowę parki. Chciałam, żeby było widać, że są oboje o siebie zazdrośni, ale nie w jakiś chory sposób. Bardziej zależało mi na tym, żeby oboje widzieli, że druga połówka jest atrakcyjna dla osób trzecich i żeby czuli się w jakiś sposób zagrożeni, ale nie na tyle, żeby to prowadziło do kłótni. Są ze sobą krótko i muszą się dotrzeć w wielu kwestiach. :)
UsuńMam tylko nadzieję, że pokazałam to w trafny sposób.
Cieszę się, że Ci się podobało.
Pozdrawiam. :)
Hahahaha , uwielbiam kiedy Jared i Ava są o siebie zazdrośni. Czytam i czytam - chcę więcej. Uwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Uroczo :D
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że zawsze wyobrażałam sobie Jareda trochę inaczej niż Ty go przedstawiasz w swoim opowiadaniu, ale i tak mi się podoba. A w połączeniu z Avą, ta para robi się genialna. Są tacy idealnie dla siebie stworzeni. A to jak okazują sobie wzajemną zazdrość jest cudowne. Nie tylko ja jestem fanką fragmentu ich rozmowy przy barze.
Co do Shannona... rozkręcaj to szybko, bo tak trochę mi go szkoda. Mam nadzieję, że ta cała Sara, to nie będzie tylko przyjaciółka.
Pozdrawiam i lecę czytać kolejny. Mam małe zaległości ^^