Następnego ranka mimo iż wyjątkowo mogłam pospać dłużej, obudziłam się punktualnie
o siódmej rano i pierwsze co przebiło się do mojej świadomości to, że Jay'a już
nie ma. Zdziwiona wstałam i sprawdziłam łazienkę, która jednak była pusta.
Wróciłam więc do łóżka i wybrałam jego numer na swojej komórce, ale nie
odebrał. Zaczęłam się trochę niepokoić, bo byłam pewna, że poprzedniego
wieczoru wróciliśmy razem do pokoju. Nie mniej wiedziałam, że Jared to duży
chłopiec, więc nic mu się nie stanie. Z tą myślą sięgnęłam po swój laptop i
zajęłam się sprawdzaniem poczty. Przy okazji wrzuciłam na twittera zespołu
zdjęcie zrobione poprzedniego wieczoru i ze śmiechem obserwowałam jakie
poruszenie wywołała moja aktywność na profilu. Już miałam odpisać na kilka wiadomości,
gdy do pokoju wszedł zadowolony Shannon. Zdziwiłam się jego widokiem, ale
szeroki uśmiech na jego twarzy wzbudził podobny gest u mnie.
- Już na nogach? - spytałam
siadając wygodniej na łóżku.
- Jeszcze na nogach. - zaśmiał
się i rzucił na łóżko obok mnie podkładając sobie ręce pod głowę.
- Tom mówił, że wyszedłeś około
północy. - przyjrzałam się przyjacielowi z uwagą. Poza naprawdę szczerym
uśmiechem nic podejrzanego nie zarejestrowałam. - Więc gdzie później byłeś?
Jeśli można wiedzieć, oczywiście.
- W paru miejscach. - posłał mi
przelotne spojrzenie, po czym powrócił do wpatrywania się w sufit z tym swoim
uśmieszkiem. - Spotkałem dawną znajomą i zaszaleliśmy po klubach.
- Jak się nazywa? - naprawdę
zainteresowała mnie kobieta, która przywróciła uśmiech na twarz przyjaciela.
- Sara Hamilton. - mruknął
maskując ziewniecie.
- Długo się znacie?
- Idę spać. - Shann podniósł się
i ruszył do drzwi.
- Ej... - jęknęłam zawiedziona.
- Dobranoc. - zaśmiał się
Shannon i wyszedł w drzwiach mijając się z bratem.
- A ten co tu robił? - mój
narzeczony spojrzał ze zdziwieniem na zamykające się drzwi.
- Właśnie wraca z imprezy. -
uśmiechnęłam się uroczo. - A ty gdzie byłeś?
- Biegałem. - rzucił na szafkę
koło drzwi swojego iPoda i komórkę po czym zostawiając kurtkę na fotelu ruszył
do łazienki i po chwili słyszałam już szum wody. Wróciłam więc do pracy z
laptopem, lecz nie zdążyłam na dobre się na niej skupić, a Jay wrócił do pokoju
owinięty ręcznikiem w pasie, a drugim wybierając włosy.
- Masz jakieś plany na dziś? -
obserwował mnie spod lekko przymrużonych powiek.
- Coś Vicky wspominała o
plotkach przy kawie. Nic poza tym nie planowałam. A czemu pytasz? - wyłączyłam
laptop i położyłam go na stoliku nocnym.
- Świetnie. Więc zabieram cię na
cały dzień na miasto. - posłał mi szeroki uśmiech i ponownie zniknął w
łazience. - A zaczniemy od śniadania. - wrócił do pokoju kompletnie ubrany.
- Teraz? - jęknęłam. Miałam
ochotę zostać trochę dłużej w łóżku, ale propozycja wokalisty wydała mi się
bardzo kusząca.
- Masz pół godziny. - pocałował
mnie w skroń i jak ja uprzednio, zajął się swoim komputerem.
- Więc powiesz mi gdzie idziemy? - staliśmy w holu recepcyjnym naszego hotelu. Jay przed chwilą oddał nasze klucze przemiłej recepcjonistce, a ja poprawiłam szalik.
- Na początek spacer po Central
Parku. - uśmiechnął sie szeroko i splótł nasze palce, gdy wyszliśmy na
zewnątrz. Nowy Jork tego dnia był naprawdę słoneczny. To nie zmieniało jednak faktu,
że było dość zimno, więc przysunęłam sie bliżej swojego mężczyzny, co on
skwitował krótkim śmiechem, ale puścił moją dłoń i objął mnie ramieniem.
Central Park znajdował się tuż przy naszym hotelu, więc po kilku minutowym marszu znaleźliśmy się na jednej z jego głównych alei. Jay zwolnił kroku i uśmiechnął się pogodnie, obserwując ludzi, którzy
biegali gdzieś zaprzątnięci swoimi sprawami, bądź tak jak my oddawali się chwili relaksu spacerując pomiędzy drzewami.
Central Park znajdował się tuż przy naszym hotelu, więc po kilku minutowym marszu znaleźliśmy się na jednej z jego głównych alei. Jay zwolnił kroku i uśmiechnął się pogodnie, obserwując ludzi, którzy
biegali gdzieś zaprzątnięci swoimi sprawami, bądź tak jak my oddawali się chwili relaksu spacerując pomiędzy drzewami.
- Mam pytanie. - odezwałam się,
gdy usiedliśmy na jednej z ławek w pobliżu lodowiska.
- Słucham. - Jared oderwał wzrok
od dzieciaków szalejących na lodzie i przyglądał mi sie uważnie.
- Co ci mówi nazwisko Sara
Hamilton?
- A coś powinno? - zmarszczył
brwi i zamyślił się na chwilę. - Jeśli sie nie mylę to jakaś była dziewczyna
mojego braciszka. Twoja mama chyba powinna coś więcej o niej wiedzieć. A o co
chodzi?
- Shannon rano o niej wspominał.
- uśmiechnęłam sie pod nosem.
- To przez nią tak się szczerzył
jak czubek? - Jared zrobił zniesmaczoną minę.
- Yhym. - mruknęłam. - A swoją
drogą to trochę dziwne.
- Co? - Jared poprawił okulary
na nosie.
- Że moja mama zna przyjaciół i
byłe dziewczyny mojego narzeczonego i jego brata.
- Przeszkadza ci to? - Jay
spojrzał w bok i pomachał do kogoś. Zwróciłam wzrok w tamtym kierunku i
zauważyłam grupę nastolatek, które ukradkiem próbowały robić mu zdjęcia.
- Nie, ale to raczej
niespotykane. - spuściłam wzrok na pierścionek na moim palcu i uśmiechnęłam
się. - Trzeba będzie powiedzieć rodzicom o nas. - bawiłam się błyskotką.
- Zrobimy to jak będziemy w
Dallas. - spojrzał na zegarek. - A tymczasem musimy się zbierać. - wstał i
wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją i stanęłam przed nim.
- Gdzie teraz? - pozwoliłam się
objąć i poprowadzić w głąb parku.
- Niedaleko.
- zapewnił. Nie śpiesząc się szliśmy alejkami pełnymi nowojorczyków i turystów.
Niektórzy spoglądali na nas, a właściwie na Jareda z zaciekawieniem, pewnie
rozpoznając go mimo ciemnych okularów, ale nikt nie zdobył się na to, żeby go
zaczepić, choć widziałam, że parę osób go fotografowało. Jared jednak zdawał
się tego nie zauważać. Jego cała uwaga skupiona była na mnie i na tym gdzie
mnie prowadził.
Ani ja, ani on nic nie
mówiliśmy. Wystarczyło to, że czuliśmy swoją obecność obok siebie. Patrząc na
niego nie potrafiłam nadziwić sie temu, że zaledwie pół roku znajomości, z
czego tylko połowa tego czasu to nasz związek, potrafiło zaprowadzić nas do
tego miejsca i dać mi tyle pewności, abym była w stanie uwierzyć, że mam obok
siebie tego właściwego mężczyznę i była pewna, że on czując to samo nie zdradzi
mnie. Fakt, nie mogę zaprzeczyć, jestem zazdrosna o te wszystkie piękne kobiety
wokół
niego, a Jay zdecydowanie lubi otaczać się pięknościami, ale związek to przecież zaufanie. Skoro więc zgodziłam się zostać jego narzeczoną, muszę mu ufać i nie dać mu powodów do utraty zaufania, którym on mnie obdarzył.
niego, a Jay zdecydowanie lubi otaczać się pięknościami, ale związek to przecież zaufanie. Skoro więc zgodziłam się zostać jego narzeczoną, muszę mu ufać i nie dać mu powodów do utraty zaufania, którym on mnie obdarzył.
- Jesteśmy
na miejscu. - Jay wyrwał mnie z zamyślenia i otworzył przede mną drzwi jakiegoś
wieżowca. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem, ale on jedynie uśmiechnął sie
szeroko, gdy prowadził mnie jasnym holem i otworzył kolejne drzwi zanim
zdążyłam przeczytać tabliczkę na nich.
Weszliśmy do
dużego białego pomieszczenia przedzielonego ścianą ze szkła.
Po jednej
stronie znajdowały sie trzy mahoniowe biurka, na których stały komputery i
rzucone były stosy kartek.
Po drugiej stronie była trójka
ludzi pomiędzy sprzętem fotograficznym i to właśnie tam poprowadził mnie Leto.
- Masz sesję? - spytałam
spoglądając na zajętą rozmową trójkę ludzi.
- My mamy. - Jay przepuścił mnie
w drzwiach. - Jesteśmy. - zwrócił się do pozostałych.
- Spóźnieni. - w naszą stronę
ruszył wysoki, uśmiechnięty mężczyzna około pięćdziesiątki, z łysiną na czubku
głowy. - Nie mieliśmy okazji się poznać. Terry Richardson. - wyciągnął dłoń w
moją stronę.
- Ava Nilson. - odwzajemniłam
gest i przyjrzałam sie dwóm kobietom. Jedna z nich to śliczna blond
przyjaciółeczka Jay'a, a drugiej z nich, równie ładnej brunetki nie znałam.
- Pozwól, że przedstawię ci moje
aniołki. - Terry objął mnie ramieniem i poprowadził do dziewczyn, które
oglądały zdjęcia w aparacie.
- Annabelle już zdążyła poznać.
- Jay pojawił się koło mnie i przejął z rąk fotografa.
- Miałaś rację. - Terry ze
śmiechem położył dłoń na ramieniu blondynki. - Odzywa się w nim zazdrośnik.
- Przynajmniej mam o kogo. -
rzucił złośliwie Jay i zwrócił mnie przodem do brunetki. - Ava, poznaj Phoebe,
asystentkę Terry'ego i dziewczynę Annabelle.
- Ann sporo o tobie mówiła. -
brunetka pocałowała mnie w policzek i przytuliła delikatnie.
- Mam nadzieję, że nic złego. -
zaśmiałam się odrobinę nerwowo, co szybko zauważył Leto i przyciągnął mnie do
siebie obejmując w pasie, tak, że jego oddech delikatnie łaskotał moją szyję.
- Głównie narzekała, że za twoją
sprawą Jared o niej zapomina. - Phoebe roześmiała się perliście i wyszła z
pomieszczenia odprowadzona groźnym spojrzeniem partnerki.
- Nie słuchaj jej. - Annabelle
podeszła do mnie i wciskając mojemu facetowi w dłonie aparat, który do tej pory
trzymała, zabrała mnie na bok. Stanęłyśmy przy oknie, a ona delikatnie ujęła w
swoje dłonie moją i podniosła do góry. Przez chwilę wpatrywała sie w
pierścionek obracając moją dłonią tak, że słońce doskonale grało w kamieniach.
- Leto sie postarał. - uśmiechnęła sie pogodnie.
- Tak. - odwzajemniłam gest nie
mając zielonego pojęcia co więcej mogłabym dodać. Mój problem rozwiązał się
jednak sam, gdy poczułam na sobie błysk fleszu. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam
zadowolonego Terry'ego, który właśnie po raz kolejny nacisnął spust migawki i
uwiecznił moją odrobinę zdezorientowaną minę.
- Ok, ja na dziś mam dosyć. -
rzuciła Annabelle idąc w stronę drzwi. - Zabieram Phoebe i widzimy się około
północy na imprezie. - pomachała nam wszystkim i wyszła.
- To co? Sesja? - uśmiechając
się szeroko Jared podszedł do mnie i cmoknął szybko w usta, a Terry
dokumentował każdy jego ruch.
~*~
Chciałabym tylko powiedzieć, że przeniosłam black-parade na blogspot i właśnie tutaj możecie już przeczytać najnowszy rozdział.
Pozdrawiam.
Ja chcę dłuższe rozdziały D: Pomimo, że dodajesz je często, czym niezmiernie plusujesz, to kiedy kończę, zawsze chcę więcej :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. Przez cały czas zastanawiałam się jaki to plan uknuł Jared, ale na sesję i to jeszcze u Terry'ego bym nie wpadła. No i jeszcze Annabelle i Phoebe - fajna parka, żeby nie powiedzieć urocza.
Aha i jeszcze jedna sprawa, która zwie się ... Sara Hamilton. Kto to jest? I czy bardzo zaszkodzi Shannonowi? On nie może zapomnieć o Emmie!!!
Cieplutko pozdrawiam :D
Ale Emma go przecież zdradziła i będzie miała dziecko z innym...
UsuńA Ann może i jest urocza, ale Avie chyba nie pasuje. :D
Dzięki za miły komentarz.
Pozdrawiam cieplutko.
Ejj! Nie mów, że Shannon zapomni o Emmie! No weź! Nawet tak nie żartuj, błagam! On nie moze!
OdpowiedzUsuńA ja tak asmo, jak my_alibi zastanawiałam sie, co to za niespdziankę Leto wymyślił i tak jak ona, na pomysł z sesją bym za nic w świecie nie wpadła.;) Kurcz, uwielbiam tę dwójkę. Tacy zakochani, szczęsliwi i tacy fajni. Marzę, by jeszcze Shannons znalazł kogoś, kto go pokocha i by był równie szczęśliwy, co i brat. Mimo, że pojawienie się Sary wywołało na jego twarzy uśmiech to ta pani jakoś tak.. budzi we mnie mały lęk. No ale skoro starszy Leto dzięki niej jst radosny, to sądzę, ze ją polubię.;)
Na sam koniec zostawiłam sobie Annabelle i Phoebe - uroczo, słodko, fajnie, ślicznie. Tak to określę.;)
No to ten.. to czekam na następny i mam taką tycią, tycieńką nadzieję, że bedzie dłuzszy. Pozdrawiam.;*