Już nieźle spóźniona wbiegłam do
hali przylotów na nowojorskim lotnisku. Obiecałam Tomowi, że odbiorę Vicky, po
czym tak zaabsorbowałam się pracą, że nie zauważyłam jak minął mi czas i musiałam
wybiegać z hotelu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam siedzącą na
ławce kobietę. Podeszłam do niej wyrównując oddech i uśmiechnęłam się
przepraszająco.
- Pół godziny. - Vicky spojrzała na
mnie groźnie.
- Wybacz. - poprosiłam gdy kobieta
wstała z poważną miną i roześmiałam się głośno, gdy rzuciła mi się na szyje i
uściskała. - Aż tak się stęskniłaś?
- Powiedzmy. - odsunęła się ode
mnie. - Idziemy?
- Sekunda. - zatrzymałam ją,
podniosłam prawą dłoń tuż przed jej twarz i uważnie obserwowałam jej reakcję.
- Ładny. - uśmiechnęła się biorąc
moją dłoń w swoją, a po chwili jej oczy błysnęły. - Boże, gratulacje! - po raz
drugi mnie uściskała. - Kiedy ci go dał? - Vicky wzięła swoją walizkę i
ruszyłyśmy do drzwi.
- Wczoraj. - wróciłam myślami do
wieczoru i dokładnie go jej opowiedziałam.
- Pamiętaj, że macie się nie spóźnić na premierę. Trzeba będzie obudzić Shannona, bo poszedł sie zdrzemnąć. - upomniałam Jareda poprawiając włosy w łazience.
- A ty nie możesz? - na chwilę
oderwał się od komputera.
- No jak widać nie. - wrzuciłam do
torebki komórkę i ubrałam płaszcz.
- Idziesz gdzieś?
- Sam mnie umówiłeś na spotkanie
odnośnie tej twojej roli. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go. - Postaram się
dotrzeć na końcówkę premiery. - wyszłam z pokoju i szybko ruszyłam przed hotel,
gdzie czekała na mnie taksówka.
Poprzedniego popołudnia Jared miał
przesłuchanie do roli i uparł się, że musi ją mieć, więc umówił mnie z
producentem, żeby omówić warunki potencjalnej współpracy. Z reguły sam się
tym zajmował, ale twierdzi, że ten facet za nim nie przepada i lepiej
będzie jeśli się nie
spotkają.
Biurowiec, gdzie mieścił się gabinet mężczyzny znajdował sie po drugiej stronie miasta, wiec dojazd tam zajął mi trochę czasu. Gdy weszłam do holu, od razu ruszyłam do windy, która zawiozła mnie na właściwe piętro, gdzie z uśmiechem powitała mnie niewysoka blondynka i
po zapytaniu o nazwisko zaprowadziła mnie do dużego, pustego gabinetu.
Usiadłam przed biurkiem i czekałam odrobinę zdenerwowana. To było pierwsze moje takie spotkanie.
spotkają.
Biurowiec, gdzie mieścił się gabinet mężczyzny znajdował sie po drugiej stronie miasta, wiec dojazd tam zajął mi trochę czasu. Gdy weszłam do holu, od razu ruszyłam do windy, która zawiozła mnie na właściwe piętro, gdzie z uśmiechem powitała mnie niewysoka blondynka i
po zapytaniu o nazwisko zaprowadziła mnie do dużego, pustego gabinetu.
Usiadłam przed biurkiem i czekałam odrobinę zdenerwowana. To było pierwsze moje takie spotkanie.
- Przepraszam, że musiała pani
czekać. - usłyszałam za sobą męski głos i od razu wstałam. - Adam Stevenson. -
podał mi rękę.
- Ava Nilson. - odwzajemniłam gest i
usiadłam z powrotem, a producent zajął miejsce naprzeciw mnie.
- W sprawie Jareda Leto, jeśli się
nie mylę? - uśmiechnął się przyjaźnie. Mógłby być mniej więcej w wieku Jay'a.
Sprawiał bardzo miłe wrażenie, więc dziwiło mnie, że mój narzeczony uważa go za
prostaka.
- Dokładnie. - przytaknęłam. -
Wczoraj był na spotkaniu z reżyserem i spodobał się, ale to od pana wszystko
zależy.
- Wreszcie ktoś, kto widzi moją rolę
w tej produkcji. - zaśmiał się. - A co do Jareda, to dobry aktor, ale nie
jestem pewien czy nasza współpraca układałaby się poprawnie.
- Mogę osobiście ręczyć za to, że
jeśli Jared dostanie tą rolę, nie będzie robił problemów. - postawiłam sobie za
punkt honoru zdobycie tej roli dla niego.
- Aż tak dobrze go pani zna?
- Można tak powiedzieć. -
uśmiechnęłam się, kątem oka zerkając na pierścionek na mojej dłoni.
- To nie zmienia faktu, że ta
współpraca nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Wiem, że jego nazwisko przyniosło
by sławę filmowi, ale chyba muszę odmówić. - wstał i podszedł do mnie.
- I nic nie można z tym zrobić? -
spytałam również wstając.
- Jest jeden sposób. - uśmiechnął
się bezczelnie i jego dłoń wylądowała na moim biodrze sunąc w kierunku
wewnętrznej strony uda.
Zszokowana odskoczyłam do tyłu.
- To chyba żart. - syknęłam wiedząc,
że dobrze odczytałam jego intencje.
- Bynajmniej. - uśmiechając się
wsunął mi do kieszeni płaszcza swoją wizytówkę i pocałował mój policzek bardzo
blisko kącika ust.
- Więc nie mamy o czym rozmawiać. -
syknęłam i ruszyłam do drzwi.
- Propozycja
jest aktualna do końca tygodnia. - powiedział, gdy ja trzasnęłam drzwiami
wychodząc. Nie mogłam w to uwierzyć. Facet, którego polubiłam już na wstępie i
miałam za profesjonalistę, właśnie zaproponował mi seks w zamian za rolę w
filmie dla mojego narzeczonego.
Byłam
wściekła na siebie, że pozwoliłam żeby rozmowa potoczyła się w tym kierunku,
wkurzałam się, że on w ogóle śmiał złożyć mi taką propozycję, bo czy ja wyglądam
na panienkę, która pójdzie do łóżka, żeby coś ugrać? Na dodatek irytowało mnie,
że Jared
miał rację co do tego faceta, a ja pozwoliłam sie zwieść ładnemu uśmiechowi.
miał rację co do tego faceta, a ja pozwoliłam sie zwieść ładnemu uśmiechowi.
Spóźniłam się na premierę teledysku, wiec pojechałam od razu do klubu, gdzie odbywało się coś na kształt after party. Chłopcy mieli jutro wolne, więc wymyślili sobie imprezę i nie było przeproś, trzeba było coś zorganizować.
Gdy weszłam do klubu i zostawiłam
płaszcz w szatni, impreza już powoli się rozkręcała. Rozejrzałam się i przy barze
wypatrzyłam Shannona, wiec szybko do niego ruszyłam.
- A ty znowu sam? - usiadłam obok
przyjaciela.
- Tylko ja nie mam pary. -
uśmiechnął się blado znad szklanki whiskey.
- Póki co Jay też.
- Jay już ją sobie znalazł. - Shann
wskazał głową do tyłu. Gdy tam spojrzałam, zauważyłam mojego faceta
obejmującego w pasie Annabelle. Najwidoczniej oboje świetnie w swoim
towarzystwie się bawili. - Nie idziesz do nich?
- Chyba wolę ciebie. - starałam się
uśmiechnąć, choć szlag mnie trafiał jak pomyślałam o Jay'u i blondynce.
- Jak chcesz. - mruknął i zamówił
kolejną szklankę alkoholu, a ja poprosiłam barmana o to samo.
- Jak premiera?
- Ujdzie. - aż serce się krajało jak
na niego patrzyłam. Niby jest ok, ale widać po nim, że to nie ten sam Shann.
- Shanny, powiesz mi co sie dzieje?
- spytałam z troską w głosie.
- A co ma sie dziać? - patrzył w
swoją szklankę, ale widziałam jak napięły sie wszystkie jego mięśnie.
- Shannon, proszę cię. - jęknęłam. -
Widzę, że jest źle i chcę ci pomóc, ale nie wiem jak. - poczułam, że oczy mi
sie zaszkliły, wiec szybko zamrugałam, żeby sie ich pozbyć, ale to nie umknęło
uwadze Shannona.
- Avuś. - wstał i przytulił mnie do
siebie uśmiechając się w ten swój uroczy sposób. - Jesteś cudowna, i wiesz, zazdroszczę swojemu braciszkowi, że to jego
żoną zostaniesz. Jestem ci wdzięczny za troskę, ale teraz nie możesz mi pomóc.
- Naprawdę nic nie mogę zrobić?
- Możesz się ze mną napić. - zaśmiał
się i wrócił na swoje miejsce. Uśmiechnęłam sie do niego i sięgnęłam po swój
alkohol. Nadal pewnie będę się o niego martwiła, ale trochę uspokoiły mnie jego
słowa.
- Jasne. - stuknęłam się z nim
szklaneczkami i dopiłam do dna, po czym obróciłam się na chwilę, żeby sprawdzić
co robi Jay. Ale akurat ten zniknął mi z pola widzenia.
- Kogo szukasz? - aż podskoczyłam na
swoim miejscu, gdy Jared objął mnie w pasie.
- Wczoraj się oświadczyłeś, a dziś
chcesz mnie zabić? - zaśmiałam się, ale nie odsunęłam od niego.
- Czemu do mnie nie przyszłaś, tylko
tu siedzisz?
- Dotrzymuje mi towarzystwa. -
odezwał się Shannon.
- A mnie spławiłeś. - mój narzeczony
zrobił obrażoną minę.
- Sorry stary, nie jesteś w moim
typie. Wolę zgrabne kobiety niż takich chudzielców - starszy Leto zrobił
złośliwą minę, dźgnął brata palcem w żebra i wstał ze swojego miejsca. - Idę
zapalić.
- Zaczyna mnie wkurzać. - warknął
Jay.
- Daj mu trochę czasu. - starałam
się bronić przyjaciela. - Musi sobie wszystko sam ułożyć w głowie.
- A jak spotkanie? Mam tą rolę? -
Jay usiadł na miejscu brata i spojrzał na mnie z nadzieją.
- Pracuję nad tym. - wymusiłam
uśmiech i starałam się nie pokazać, że krew mnie zalewa na myśl o tamtym
producencie. Ale z drugiej strony jak widziałam tą nadzieję Jareda i pragnienie dostania tej roli, zaczynałam sie
zastanawiać, czy nie ma jakiegoś sposobu
na zdobycie jej bez konieczności pójścia do łóżka z tym gościem.
na zdobycie jej bez konieczności pójścia do łóżka z tym gościem.
- Wierzę w ciebie. - pochylił się w
moją stronę i pocałował.
- Gdzie zgubiłeś blond koleżankę? -
uśmiechnęłam się złośliwie rozglądając się dookoła.
- Annabelle? - spytał, a ja
potwierdziłam skinieniem głowy. - Jesteś zazdrosna?
- Nie! - od razu spoważniałam.
- Jesteś. - złapał mnie i posadził
sobie na kolanach.
- Nie prawda. - spróbowałam zsunąć
się z jego kolan, ale mnie przytrzymał.
- Jesteś zazdrosna o Annabelle. -
zaśmiał się całując mnie.
- Klei się do ciebie. - zrobiłam
urażoną minę.
- Ona ci nie zagraża. - miał poważną
twarz, ale widać było, że walczy z rozbawieniem.
- Jasne.
- Annabelle to tylko przyjaciółka. -
złapał mnie za rękę i bawił się pierścionkiem na moim palcu. - Poza tym ona ma
dziewczynę od kilku lat i są szczęśliwe.
- Słucham? - szukałam w jego
zachowaniu choćby najmniejszego znaku że zmyśla, ale nic takiego nie było.
- Widzisz, prędzej ja powinienem się
martwić, że ona mi ciebie zwinie sprzed nosa. - zaśmiał się.
- Niedoczekanie.
Hm szkoda, że taki krótki rozdział:) A tak to fajnie. Tylko jestem ciekawa kiedy Emma powie Shannonowi, że to jego dzieciak:)pozdr:)
OdpowiedzUsuńMiło tak się czasem oderwać od rzeczywistości i zaczytać w Twoim opowiadaniu. Skoda mi Shannona, ale mam nadzieję, że wszystko sobie z Emmą wyjaśnią jakoś tak niedługo. Bo ja też nie mogę patrzeć na takiego zamkniętego w sobie Zwierzaka. Co do Avy i Jareda. Tak rola, a raczej jej chęć przez bruneta, trochę mnie niepokoi. Ava nie jest głupia i raczej nie pójdzie z tyk dupkiem do łóżka, ale i tak mam pewne obawy. Oby były mylne. Czekam na więcej :D Cieplutko pozdrawiam xDD
OdpowiedzUsuńNo jak on śmiał?! Zabić, pokroić..albo nie.. torturować, kroić i niech ginie w meczarniach. To bedzie super. Nie no..ona nie pójdzie z nim do łóżka! Nie pójdzie, prawda? No weź powiedz, ze nie pójdzie. Musi być inny sposób. O mam, ja tam wkroczę,obije mu to i owo i będzie super. Tak, tak wiem, jestem genialna. ;D a tak na poważnie.. Końcówka mi sie strasznie poodobała. Musiala miec ciekawą minę kiedy Jared jej powiedział, że jego przyjaciółka woli dziewczyny. Ha! Piękny widok.;D A na koniec sobie zostawiłam biednego Shannona. Niech i jego wreszcie spotka szczęście! Zasługuje na to! Nie bądź taka no! Proszę!
OdpowiedzUsuńDobra, tradycydnie komentarz bez ładu i składu. Rozdział mi sie bardzo podobal ic zekam na kolejny. Pozdrawiam i weny życzę ;)