środa, 5 września 2012

Rozdział 33


Już nieźle spóźniona wbiegłam do hali przylotów na nowojorskim lotnisku. Obiecałam Tomowi, że odbiorę Vicky, po czym tak zaabsorbowałam się pracą, że nie zauważyłam jak minął mi czas i musiałam wybiegać z hotelu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam siedzącą na ławce kobietę. Podeszłam do niej wyrównując oddech i uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Pół godziny. - Vicky spojrzała na mnie groźnie.
- Wybacz. - poprosiłam gdy kobieta wstała z poważną miną i roześmiałam się głośno, gdy rzuciła mi się na szyje i uściskała. - Aż tak się stęskniłaś?
- Powiedzmy. - odsunęła się ode mnie. - Idziemy?
- Sekunda. - zatrzymałam ją, podniosłam prawą dłoń tuż przed jej twarz i uważnie obserwowałam jej reakcję.
- Ładny. - uśmiechnęła się biorąc moją dłoń w swoją, a po chwili jej oczy błysnęły. - Boże, gratulacje! - po raz drugi mnie uściskała. - Kiedy ci go dał? - Vicky wzięła swoją walizkę i ruszyłyśmy do drzwi.
- Wczoraj. - wróciłam myślami do wieczoru i dokładnie go jej opowiedziałam.


- Pamiętaj, że macie się nie spóźnić na premierę. Trzeba będzie obudzić Shannona, bo poszedł sie zdrzemnąć. - upomniałam Jareda poprawiając włosy w łazience.
- A ty nie możesz? - na chwilę oderwał się od komputera.
- No jak widać nie. - wrzuciłam do torebki komórkę i ubrałam płaszcz.
- Idziesz gdzieś?
- Sam mnie umówiłeś na spotkanie odnośnie tej twojej roli. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go. - Postaram się dotrzeć na końcówkę premiery. - wyszłam z pokoju i szybko ruszyłam przed hotel, gdzie czekała na mnie taksówka.
Poprzedniego popołudnia Jared miał przesłuchanie do roli i uparł się, że musi ją mieć, więc umówił mnie z producentem, żeby omówić warunki potencjalnej współpracy. Z reguły sam się  tym zajmował, ale twierdzi, że ten facet za nim nie przepada i lepiej będzie jeśli się nie
spotkają.
Biurowiec, gdzie mieścił się gabinet mężczyzny znajdował sie po drugiej stronie miasta, wiec dojazd tam zajął mi trochę czasu. Gdy weszłam do holu, od razu ruszyłam do windy, która zawiozła mnie na właściwe piętro, gdzie z uśmiechem powitała mnie niewysoka blondynka i
po zapytaniu o nazwisko zaprowadziła mnie do dużego, pustego gabinetu.
Usiadłam przed biurkiem i czekałam odrobinę zdenerwowana. To było pierwsze moje takie spotkanie.
- Przepraszam, że musiała pani czekać. - usłyszałam za sobą męski głos i od razu wstałam. - Adam Stevenson. - podał mi rękę.
- Ava Nilson. - odwzajemniłam gest i usiadłam z powrotem, a producent zajął miejsce naprzeciw mnie.
- W sprawie Jareda Leto, jeśli się nie mylę? - uśmiechnął się przyjaźnie. Mógłby być mniej więcej w wieku Jay'a. Sprawiał bardzo miłe wrażenie, więc dziwiło mnie, że mój narzeczony uważa go za prostaka.
- Dokładnie. - przytaknęłam. - Wczoraj był na spotkaniu z reżyserem i spodobał się, ale to od pana wszystko zależy.
- Wreszcie ktoś, kto widzi moją rolę w tej produkcji. - zaśmiał się. - A co do Jareda, to dobry aktor, ale nie jestem pewien czy nasza współpraca układałaby się poprawnie.
- Mogę osobiście ręczyć za to, że jeśli Jared dostanie tą rolę, nie będzie robił problemów. - postawiłam sobie za punkt honoru zdobycie tej roli dla niego.
- Aż tak dobrze go pani zna?
- Można tak powiedzieć. - uśmiechnęłam się, kątem oka zerkając na pierścionek na mojej dłoni.
- To nie zmienia faktu, że ta współpraca nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Wiem, że jego nazwisko przyniosło by sławę filmowi, ale chyba muszę odmówić. - wstał i podszedł do mnie.
- I nic nie można z tym zrobić? - spytałam również wstając.
- Jest jeden sposób. - uśmiechnął się bezczelnie i jego dłoń wylądowała na moim biodrze sunąc w kierunku wewnętrznej strony uda.
Zszokowana odskoczyłam do tyłu.
- To chyba żart. - syknęłam wiedząc, że dobrze odczytałam jego intencje.
- Bynajmniej. - uśmiechając się wsunął mi do kieszeni płaszcza swoją wizytówkę i pocałował mój policzek bardzo blisko kącika ust.
- Więc nie mamy o czym rozmawiać. - syknęłam i ruszyłam do drzwi.
- Propozycja jest aktualna do końca tygodnia. - powiedział, gdy ja trzasnęłam drzwiami wychodząc. Nie mogłam w to uwierzyć. Facet, którego polubiłam już na wstępie i miałam za profesjonalistę, właśnie zaproponował mi seks w zamian za rolę w filmie dla mojego narzeczonego.
Byłam wściekła na siebie, że pozwoliłam żeby rozmowa potoczyła się w tym kierunku, wkurzałam się, że on w ogóle śmiał złożyć mi taką propozycję, bo czy ja wyglądam na panienkę, która pójdzie do łóżka, żeby coś ugrać? Na dodatek irytowało mnie, że Jared
miał rację co do tego faceta, a ja pozwoliłam sie zwieść ładnemu uśmiechowi.



Spóźniłam się na premierę teledysku, wiec pojechałam od razu do klubu, gdzie odbywało się coś na kształt after party. Chłopcy mieli jutro wolne, więc wymyślili sobie imprezę i nie było przeproś, trzeba było coś zorganizować.
Gdy weszłam do klubu i zostawiłam płaszcz w szatni, impreza już powoli się rozkręcała. Rozejrzałam się i przy barze wypatrzyłam Shannona, wiec szybko do niego ruszyłam.
- A ty znowu sam? - usiadłam obok przyjaciela.
- Tylko ja nie mam pary. - uśmiechnął się blado znad szklanki whiskey.
- Póki co Jay też.
- Jay już ją sobie znalazł. - Shann wskazał głową do tyłu. Gdy tam spojrzałam, zauważyłam mojego faceta obejmującego w pasie Annabelle. Najwidoczniej oboje świetnie w swoim towarzystwie się bawili. - Nie idziesz do nich?
- Chyba wolę ciebie. - starałam się uśmiechnąć, choć szlag mnie trafiał jak pomyślałam o Jay'u i blondynce.
- Jak chcesz. - mruknął i zamówił kolejną szklankę alkoholu, a ja poprosiłam barmana o to samo.
- Jak premiera?
- Ujdzie. - aż serce się krajało jak na niego patrzyłam. Niby jest ok, ale widać po nim, że to nie ten sam Shann.
- Shanny, powiesz mi co sie dzieje? - spytałam z troską w głosie.
- A co ma sie dziać? - patrzył w swoją szklankę, ale widziałam jak napięły sie wszystkie jego mięśnie.
- Shannon, proszę cię. - jęknęłam. - Widzę, że jest źle i chcę ci pomóc, ale nie wiem jak. - poczułam, że oczy mi sie zaszkliły, wiec szybko zamrugałam, żeby sie ich pozbyć, ale to nie umknęło uwadze Shannona.
- Avuś. - wstał i przytulił mnie do siebie uśmiechając się w ten swój uroczy sposób. - Jesteś cudowna, i wiesz,  zazdroszczę swojemu braciszkowi, że to jego żoną zostaniesz. Jestem ci wdzięczny za troskę, ale teraz nie możesz mi pomóc.
- Naprawdę nic nie mogę zrobić?
- Możesz się ze mną napić. - zaśmiał się i wrócił na swoje miejsce. Uśmiechnęłam sie do niego i sięgnęłam po swój alkohol. Nadal pewnie będę się o niego martwiła, ale trochę uspokoiły mnie jego słowa.
- Jasne. - stuknęłam się z nim szklaneczkami i dopiłam do dna, po czym obróciłam się na chwilę, żeby sprawdzić co robi Jay. Ale akurat ten zniknął mi z pola widzenia.
- Kogo szukasz? - aż podskoczyłam na swoim miejscu, gdy Jared objął mnie w pasie.
- Wczoraj się oświadczyłeś, a dziś chcesz mnie zabić? - zaśmiałam się, ale nie odsunęłam od niego.
- Czemu do mnie nie przyszłaś, tylko tu siedzisz?
- Dotrzymuje mi towarzystwa. - odezwał się Shannon.
- A mnie spławiłeś. - mój narzeczony zrobił obrażoną minę.
- Sorry stary, nie jesteś w moim typie. Wolę zgrabne kobiety niż takich chudzielców - starszy Leto zrobił złośliwą minę, dźgnął brata palcem w żebra i wstał ze swojego miejsca. - Idę zapalić.
- Zaczyna mnie wkurzać. - warknął Jay.
- Daj mu trochę czasu. - starałam się bronić przyjaciela. - Musi sobie wszystko sam ułożyć w głowie.
- A jak spotkanie? Mam tą rolę? - Jay usiadł na miejscu brata i spojrzał na mnie z nadzieją.
- Pracuję nad tym. - wymusiłam uśmiech i starałam się nie pokazać, że krew mnie zalewa na myśl o tamtym producencie. Ale z drugiej strony jak widziałam tą nadzieję Jareda i  pragnienie dostania tej roli, zaczynałam sie zastanawiać, czy nie ma jakiegoś sposobu
na zdobycie jej bez konieczności pójścia do łóżka z tym gościem.
- Wierzę w ciebie. - pochylił się w moją stronę i pocałował.
- Gdzie zgubiłeś blond koleżankę? - uśmiechnęłam się złośliwie rozglądając się dookoła.
- Annabelle? - spytał, a ja potwierdziłam skinieniem głowy. - Jesteś zazdrosna?
- Nie! - od razu spoważniałam.
- Jesteś. - złapał mnie i posadził sobie na kolanach.
- Nie prawda. - spróbowałam zsunąć się z jego kolan, ale mnie przytrzymał.
- Jesteś zazdrosna o Annabelle. - zaśmiał się całując mnie.
- Klei się do ciebie. - zrobiłam urażoną minę.
- Ona ci nie zagraża. - miał poważną twarz, ale widać było, że walczy z rozbawieniem.
- Jasne.
- Annabelle to tylko przyjaciółka. - złapał mnie za rękę i bawił się pierścionkiem na moim palcu. - Poza tym ona ma dziewczynę od kilku lat i są szczęśliwe.
- Słucham? - szukałam w jego zachowaniu choćby najmniejszego znaku że zmyśla, ale nic takiego nie było.
- Widzisz, prędzej ja powinienem się martwić, że ona mi ciebie zwinie sprzed nosa. - zaśmiał się.
- Niedoczekanie.

3 komentarze:

  1. Hm szkoda, że taki krótki rozdział:) A tak to fajnie. Tylko jestem ciekawa kiedy Emma powie Shannonowi, że to jego dzieciak:)pozdr:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło tak się czasem oderwać od rzeczywistości i zaczytać w Twoim opowiadaniu. Skoda mi Shannona, ale mam nadzieję, że wszystko sobie z Emmą wyjaśnią jakoś tak niedługo. Bo ja też nie mogę patrzeć na takiego zamkniętego w sobie Zwierzaka. Co do Avy i Jareda. Tak rola, a raczej jej chęć przez bruneta, trochę mnie niepokoi. Ava nie jest głupia i raczej nie pójdzie z tyk dupkiem do łóżka, ale i tak mam pewne obawy. Oby były mylne. Czekam na więcej :D Cieplutko pozdrawiam xDD

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak on śmiał?! Zabić, pokroić..albo nie.. torturować, kroić i niech ginie w meczarniach. To bedzie super. Nie no..ona nie pójdzie z nim do łóżka! Nie pójdzie, prawda? No weź powiedz, ze nie pójdzie. Musi być inny sposób. O mam, ja tam wkroczę,obije mu to i owo i będzie super. Tak, tak wiem, jestem genialna. ;D a tak na poważnie.. Końcówka mi sie strasznie poodobała. Musiala miec ciekawą minę kiedy Jared jej powiedział, że jego przyjaciółka woli dziewczyny. Ha! Piękny widok.;D A na koniec sobie zostawiłam biednego Shannona. Niech i jego wreszcie spotka szczęście! Zasługuje na to! Nie bądź taka no! Proszę!
    Dobra, tradycydnie komentarz bez ładu i składu. Rozdział mi sie bardzo podobal ic zekam na kolejny. Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń