- Ava, co robisz? - Tomo złapał mnie w
hotelowej restauracji, w centrum Nowego Jorku. Przyjechaliśmy kilka godzin
temu. Jay od razu gdzieś pobiegł, Shann zamknął się w pokoju twierdząc, że nie
chce gadać, reszta poszła się rozpakować, a ja zajęłam się pracą.
- Nie widać? - uśmiechnęłam się do niego
wprowadzając poprawki w grafiku chłopaków.
- Więc się dosiądę. - nie zrażał się
tym, że jestem zajęta. Machnął na kelnera i zamówił kawę, po czym wpatrywał się
we mnie uparcie.
- Słucham. - spojrzałam na niego uważnie.
Znałam go. Wiedziałam, że coś chce.
- No w sumie jest jedna sprawa. -
uśmiechnął się niewinnie. - Zawsze to się załatwiało z Emmą, ale teraz to chyba
już twoja działka.
- Do rzeczy Tom, do rzeczy. - nie miałam
czasu na kluczenie wokół tematu.
- Chcę żeby Vicky do nas na jakiś czas
dołączyła.
- Kiedy?
- Jutro.
- Lot ma zarezerwowany?
- Lot ma zarezerwowany?
- Yhym.
- Dobra. Niech przylatuje. - machnęłam
ręką. Tom się będzie cieszył, a ja będę miała towarzystwo w wolnej chwili.
- Dzięki. - rozpromienił się. - Posiedzę
sobie z tobą, ok?
- Siedź. - upiłam łyk swojej czekolady i
wróciłam do pracy. Emma wysłała mi swoje notatki i numery telefonów, które mogą
mi być potrzebne i teraz przepisywałam je do swojego kalendarza, żeby mieć je zawsze
pod ręką. Poza tym musiałam jeszcze zadzwonić w kilka miejsc, potwierdzić parę
rezerwacji.
- Jaki jest plan na najbliższych kilka
dni? - spytał Tom po długiej chwili milczenia.
- Za dwie godziny jest wywiad do Rolling
Stone. Umówiłam was tutaj, w hotelu. Później jesteście wolni, a Jared ma jeszcze
przesłuchanie do filmu i wizytę w talk show. Jutro rano macie spotkanie z
ludźmi z wytwórni, w południe próba do koncertu sylwestrowego, lunch z organizatorem
tej imprezy, a o 18 oficjalna premiera teledysku do Hurricane i po niej impreza
w klubie. Sylwester cały wolny, dopiero wieczorem jedziecie na Time Square.
Kolejne dwa dni są wolne i lecimy do Dallas na koncert. - wyrecytowałam z
pamięci.
- Kim ona jest? - spytałam Shannona,
który późnym wieczorem siedział ze mną w barze hotelowym. Mężczyzna podążył za
moim spojrzeniem i jego wzrok spoczął na bardzo ładnej blondynce siedzącej z
Jaredem przy jednym ze stolików.
- To Annabelle. - rzucił upijając
kolejny łyk swojego piwa. Od rozmowy z Jaredem w samolocie trochę się
rozchmurzył, ale nadal nie był sobą.
- Seksowna prawda? - uśmiechnął się
złośliwie pod nosem.
- Ładna. - kątem oka cały czas
obserwowałam tamtą dwójkę.
- Jest modelką. - ciągnął dalej Shann. -
Poznali się kilka lat temu na pokazie bielizny Kleina.
- Są ze sobą blisko? - starałam się,
żeby moje słowa brzmiały swobodnie, chociaż tak naprawdę miałam ochotę iść tam
i osobiście zlustrować sytuację przy stoliku.
- Zazdrośnica. - wyśmiał mnie. - Są
przyjaciółmi.
- Nie jestem zazdrosna. - skłamałam
gładko.
- No właśnie widzę. - oboje już
obserwowaliśmy Jay'a i blondynkę. Po chwili młodszy Leto śmiejąc się wstał i
wyciągnął rękę do towarzyszki. Ona również podniosła się i oboje ruszyli w
stronę wyjścia. - No idź do nich, bo już cię nosi. - Shann zepchnął mnie z
mojego stołka. Posłałam mu urażone spojrzenie, ale ruszyłam za tamtą dwójką.
- Jay! - zawołałam, gdy zamknęły się za
mną drzwi baru. Mężczyzna jak na komendę odwrócił się i uśmiechnął wyciągając
do mnie rękę. Podeszłam do niego i nie spuszczając wzroku z dziewczyny objęłam
go w pasię, a on pocałował mnie w czubek głowy.
- Wy się nie znacie. To Annabelle Drake,
moja przyjaciółka. - odsunął się o krok odsłaniając mi ją. - Moja kobieta, Ava
Nilson.
- Miło mi cię wreszcie poznać. -
podeszła do mnie i ucałowała mnie w policzek. - Zaczynałam martwić się, że Jay
ściemnia, że kogoś ma.
- Jak widać jestem prawdziwa. -
uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam. To, że już ją znam, nie znaczy, że
ta nutka zazdrości, którą rozbudził we mnie widok w barze, zniknie. -
Wybieracie się
gdzieś? - zwróciłam się do Jareda.
gdzieś? - zwróciłam się do Jareda.
- Właśnie odprowadzałem Annabelle do
taksówki. - ponownie mnie objął.
- Dalej dam już sobie radę. - zapewniła
dziewczyna. - Do zobaczenia Jay. - pocałowała go w policzek, co nie szczególnie
mi się spodobało.
- Miło było cię poznać. - uśmiechnęła się
do mnie i odeszła.
- Idziemy do pokoju? - odwróciłam się
przodem do faceta i objęłam za szyję.
- W zasadzie, to mam ochotę na spacer. -
wyszeptał mi prosto w usta i pocałował.
- Więc chodźmy. - wtuliłam się w niego.
- Przyniosę ci płaszcz. - zaoferował, a
ja zgodziłam się skinieniem głowy i wzięłam od niego jego kurtkę, którą do tej
pory trzymał w dłoni.
- Ładnie tutaj. - wymruczałam, gdy szliśmy wzdłuż Hudson.
- Ładnie tutaj. - wymruczałam, gdy szliśmy wzdłuż Hudson.
- I spokojnie. - dodał przyciągając mnie
do siębie. Już dawno było ciemno i lampy rzucały migotliwe światło na deptak i
wodę. Ze względu na późną porę, mało kto tędy przechodził, co niesamowicie nam się
podobało.
- Mogłabym tutaj zostać. - oparłam się o
murek za którym płynęła rzeka.
- Zawsze możemy częściej się tutaj
pojawiać. - stanął tuż za mną i zapatrzyliśmy się na widok na drugim brzegu. -
Ava? - odsunął się ode mnie i odwróciłam się w jego stronę.
- Chodź tu. - zaśmiałam się wyciągając
do niego ręce. On jedynie złapał moją lewą dłoń i splótł nasze palce patrząc na
mnie uważnie.
- Wiesz, że cię kocham? - uśmiechnął się
delikatnie i położył mi palec na ustach, gdy chciałam odpowiedzieć. - Daj mi
skończyć. Nie mam pojęcia jak to zrobiłaś, ale uzależniłaś mnie od siebie.
Wiem, że znamy się tylko pół roku, a jesteśmy ze sobą jeszcze krócej, ale życie
jest zbyt krótkie, żeby być biernym. Dlatego chciałbym spytać, czy uczynisz mi
ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - przy ostatnim zdaniu przyklęknął przede
mną.
- Jay. - szepnęłam słabo osuwając się na
kolana, żeby móc patrzeć mu w te cudowne, niebieskie oczy.
- Nie musimy od razu się pobierać, to może zaczekać ile tylko chcesz, ale... - nie dałam mu dokończyć, złapałam jego twarz w dłonie i łapczywie pocałowałam. - Ava... - wymruczał, gdy odsunęłam się od
jego ust.
- Nie musimy od razu się pobierać, to może zaczekać ile tylko chcesz, ale... - nie dałam mu dokończyć, złapałam jego twarz w dłonie i łapczywie pocałowałam. - Ava... - wymruczał, gdy odsunęłam się od
jego ust.
- Wyjdę za ciebie. - uśmiechnęłam się
mrugając szybko, żeby łzy nie popłynęły mi po policzkach.
- Powiedz to jeszcze raz. - poprosił wsuwając mi na palec pierścionek, na który wcześniej nie zwróciłam uwagi.
- Powiedz to jeszcze raz. - poprosił wsuwając mi na palec pierścionek, na który wcześniej nie zwróciłam uwagi.
- Zostanę twoją żoną. - wyszeptałam gdy
wstaliśmy. Jay oparł mnie o murek za mną i pocałował delikatnie.
- Kocham cię i nigdy nie przestanę. -
zapewnił między pocałunkami.
- Gołąbki, pobudka! - obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Gołąbki, pobudka! - obudziło mnie pukanie do drzwi.
- Spieprzaj Shannon. - odkrzyknął Jared
obejmując mnie i całując w obojczyk.
- Chciałem tylko powiedzieć, że
zaspaliście. - krzyknął zza drzwi.
- Dzień dobry. - Jay uśmiechnął się do
mnie i pocałował.
- Musimy wstać. - odpowiedziałam z
uśmiechem po czym usiadłam na łóżku, przytrzymując pościel, żeby nie odsłoniła
mojego nagiego ciała. Jared w tym czasie wstał i bez skrępowania poszedł do
łazienki. Wtedy ja ubrałam koszulkę mocną. Następnie sięgnęłam po kalendarz, a
na moim palcu błysnął pierścionek. Był niesamowicie piękny. Białe złoto z dużym
niebieskim kamieniem, przy którym było kilka mniejszych, białych. Nie miałam
jednak za wiele czasu na przyglądanie się mu, bo Jared wyszedł z łazienki i ja
mogłam iść wziąć prysznic.
Niespełna 20 minut zajęło mi i Jay'owi zjawienie się w restauracji, gdzie siedzieli już Shann i Tomo.
- Hej chłopcy. - zajęłam miejsce między braćmi.
Niespełna 20 minut zajęło mi i Jay'owi zjawienie się w restauracji, gdzie siedzieli już Shann i Tomo.
- Hej chłopcy. - zajęłam miejsce między braćmi.
- Musiało być gorąco w nocy, skoro
zaspałaś. - zaśmiał się gitarzysta.
- Nie twój biznes Milicevic. - rzucił
Jay, a ja uśmiechnęłam się pod nosem i sięgnęłam po kawę, którą właśnie podał
mi kelner.
- Co to? - Shannon złapał mnie za rękę i
przyjrzał się pierścionkowi. - Serio? - spojrzał na Jareda, a ten wyszczerzył
swoje idealnie białe zęby.
- Co jest? - zainteresował się Tom.
- Oświadczył się. - rzucił Shann
uśmiechając się do mnie pogodnie.
- Taa... - mruknął Chorwat.
- Poważnie. - odezwał się mój
narzeczony, splatając nasze palce i uśmiechając się dumnie.
- Tom, jak to było jak ty się
oświadczyłeś? - uśmiechnął się złośliwie starszy z braci.
- Baba ci teraz na głowę wejdzie. - Tomo
świetnie naśladował ton wokalisty.
- Koniec z wolnością. - Shann dołączył się
do kumpla. - Od teraz jesteś na cenzurowanym.
- To było dawno i nie prawda. - oburzył się
Jared, ale z jego twarzy nie schodził uśmiech.
~*~*~*~
Jest chyba trochę dłużej niż ostatnio prawda?
Ciekawa jestem Waszej opinii na temat zaręczyn. W sumie nie chciałam z tego zrobić jakiegoś wielkiego wydarzenia.
Yyyyyyyy.....
OdpowiedzUsuń......
......
......
No tego, to ja się nie spodziewałam. Przecież nawet nic na to nie wskazywało. Nawet nic nie napomknęłaś. Nic, zupełnie nic. Ale wiesz co? Spodobał mi się taki przebieg zdarzeń. Jak sama zresztą napisałaś, nie robiłaś wokół tego zamieszania i bardzo dobrze. Wyszło tak naturalnie :) Ale nadal nie mogę uwierzyć. Przez moment bałam się, że Ava odmówi, jakoś się wywinie, a tu proszę, taka niespodzianka. Ciekawe czy to coś zmieni między nimi. Zobaczymy, co tam sobie wymyśliłaś w swojej główce :)
Cieplutko pozdrawiam xD
Wow, szczerze to się nie spodziewałam. Rzeczywiście nic a nic nie wspomniałaś o tym, a tu takie suprise!! hehe świetnie:)
OdpowiedzUsuńJestem MEGA zaskoczona! Ale bardzo dobrze, że tak wyskoczyłaś z tymi zaręczynami, jak nikt się nie spodziewał. Element zaskoczenia- dobra sprawa. Fakt, rozdział trochę dłuższy ale jakby było drugie tyle byłoby jeszcze lepiej heheh.
OdpowiedzUsuńDzięki za ten rozdział i czekam na nastepny.
Pozdrawiam.
Zaręczyli się?! Łaaaaa! Taniec radości! oo tak. Lubię to.
OdpowiedzUsuńNa samym początku chcę powiedzieć, ze musisz przygotować się na komentarze bez ładu, składu i jakiej kolwiek logiki. ;)
No ale ja może na konkretny temat się wypowiem, bo wypadałoby napisać coś na temat tej hustori, prawda? Tak, wiem, to mój najlepszy pomysł.
Historia.. ciekawa, przyjemna, miło się czyta. Jak przeczytałam o tym pierścionku, który dostała od starszego Leto to sobie pomyślałam " co jest ku*wa? Że chce z dziewczyną brata?" ale nieee.. wszystko jest dobrze i to mnie cieszy. Ulubiny fragment? Akcja z gitarą, której podobno zapomnieli i macanie przez Shannona. Tak, zdecydowanie ulubiony. No i w sumie ta sytuacja z Annabelle tez była [przynajmniej dla mnie ] zabawna.
Coś, gdzieś wspominałam, że zapiszę wszystko na karteczce, pamiętasz? Zdolna ja zgubiłam karteczkę. Ha, brawa dla mnie. Dobra, bo zaczynam odbiegać od tematu...
Jak dla mnie rozdziały mogłyby być dłuższe bo prawdę mówiac gdy czytałam to sie zapędzałam i od razu leciałam w komentarze. [ zawsze tak mam jak mnie coś interesuje, czas się przyzwyczaić]. Tak czy inaczej czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam.;)