- Co sie
stało, że Shann tak szybko wyszedł rano? - spytał Jay leżąc na łóżku i
obserwując jak kończę pakowanie swojej torby przed jutrzejszym wylotem do
Nowego Jorku.
- Rozmawialiśmy na dość niewygodny temat. - rzuciłam mu przelotne spojrzenie.
- O czym?
- Nie ważne. - uśmiechnęłam sie mając nadzieję, że straci zainteresowanie.
- Nie powiesz mi? - wstał z łóżka i objął mnie w pasie.
- Nie. - zaśmiałam się czując jak zgarnia mi włosy na bok.
- Na pewno? - pocałował mnie w szyję.
- Na sto procent. - zrobiłam krok w tył, żeby być bliżej niego.
- I nie dasz się przekonać? - wyszeptał mi wprost do ucha.
- Nie.
- No to nie. - puścił mnie.
- Wracaj. - roześmiałam się łapiąc go za koszulkę i przyciągając z powrotem do siebie. Objęłam go za szyję i pocałowałam, najpierw delikatnie, później coraz pewniej. Jared przycisnął mnie do siebie i
wsunął dłonie pod moją mocną koszulkę.
- To chyba nie będzie nam potrzebne. - wyszeptał pomiędzy pocałunkami, łapiąc krawędź mojego ubrania, pociągnął je do góry, a ja nie miałam zamiaru mu w tym przeszkadzać.
- Rozmawialiśmy na dość niewygodny temat. - rzuciłam mu przelotne spojrzenie.
- O czym?
- Nie ważne. - uśmiechnęłam sie mając nadzieję, że straci zainteresowanie.
- Nie powiesz mi? - wstał z łóżka i objął mnie w pasie.
- Nie. - zaśmiałam się czując jak zgarnia mi włosy na bok.
- Na pewno? - pocałował mnie w szyję.
- Na sto procent. - zrobiłam krok w tył, żeby być bliżej niego.
- I nie dasz się przekonać? - wyszeptał mi wprost do ucha.
- Nie.
- No to nie. - puścił mnie.
- Wracaj. - roześmiałam się łapiąc go za koszulkę i przyciągając z powrotem do siebie. Objęłam go za szyję i pocałowałam, najpierw delikatnie, później coraz pewniej. Jared przycisnął mnie do siebie i
wsunął dłonie pod moją mocną koszulkę.
- To chyba nie będzie nam potrzebne. - wyszeptał pomiędzy pocałunkami, łapiąc krawędź mojego ubrania, pociągnął je do góry, a ja nie miałam zamiaru mu w tym przeszkadzać.
- Gotowi? - spojrzałam na braci, gdy z pana pakowaliśmy swoje rzeczy do taksówki. Shann pojawił sie u nas parę minut temu, żeby zostawić swój samochód w garażu Jareda, bo jak twierdzi, nie ufa strzeżonym parkingom.
- Chyba tak. - Shannon był zupełnie inny niż ostatnio. Przygaszony, małomówny, jakby zupełnie nie był sobą.
- Jay? - wolałam, żeby nie zapomniał niczego. Nie chciałam powtarzać sytuacji, kiedy po ostatnim pobycie w domu, musiałam biegać po całym mieście, żeby kupić mu wszystko czego zapomniał.
- Gitara! - krzyknął i pobiegł do domu. Po chwili wrócił z Artemisem na ramieniu.
- Mówiłem, żebyś wysłał ją razem ze sprzętem. - mruknął Shann wsiadając do taksówki, a Jay posłał mu urażone spojrzenie. Szybko włożył gitarę do bagażnika i oboje wsiedliśmy na tylne siedzenie auta.
Jared złapał mnie za rękę i gładził delikatnie kciukiem zewnętrzną jej stronę. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, po czym zapatrzyłam się na widok za oknem wracając myślami do ostatniej nocy. Była wprost niesamowita. Pierwsza nasza wspólna mną od tamtej sprzed mojej ucieczki. I zupełnie różna od tamtej. Gdy obudziłam się dziś nad ranem, nie ogarnął mnie taki strach jak wtedy, nie było tego poczucia, że ucieczka jest jedynym wyjściem. Mogłam leżeć spokojnie obok Jay'a i patrzeć na niego jak śpi z delikatnym uśmiechem na twarzy, a później obserwować jak się budzi i uśmiech poszerza się na mój widok. Ocknęłam się ze swoich myśli, gdy Jared puścił moją dłoń, bo rozdzwoniła się jego komórka. Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął telefon.
- Hej Emma. - odebrał. - Tak... Na lotnisko... Ale co się stało... Nie, ale... No ok, spytam... - z każdą kolejną odpowiedzią Emmy, jego mina stawała się coraz bardziej poważna. - Nawet mnie nie denerwuj..! Emma, nie..! Dobra powiem... Nie rozłączaj się! - ostatnie syknął już gdy Emma się najwyraźniej rozłączyła. Shannon, który siedział z przodu odwrócił się zaciekawiony.
- Co jest? - przyglądałam sie uważnie Jaredowi.
- Emma nie jedzie do Nowego Jorku. - wpatrywał się we mnie. - Twierdzi, że wszystko wiesz i mi wytłumaczysz.
- Może nie w tym momencie? - uśmiechnęłam się chociaż miałam ochotę kazać taksówkarzowi zawracać i jechać do Ludbrook zabić ją. Jak ona mogła mnie tak załatwić?! Genialnie to rozegrała. Ja powiem Jay'owi, on się będzie pieklił, ona będzie daleko, a gdy go spotka, jemu już przejdzie. Za to ja i chłopaki osłuchamy sie za wszystkie czasy.
- Niech będzie. - widać było po nim, że nie jest zadowolony z sytuacji.
- Tylko sie nie denerwuj. - poprosiłam przytulając się do niego, gdy taksówka podjeżdżała pod wejście na lotnisko.
- Jak to urlop? - krzyknął Jared, gdy siedzieliśmy juz w samolocie i wróciliśmy do tematu Emmy. - Długi?
- No pewna nie jestem, ale chyba rok. - odsunęłam sie od mężczyzny nie będąc pewna jego reakcji.
- Słucham? - gdyby nie pas, pewnie wstałby i rzucał sie po przejściu. - Powód?
- Heh, no wiesz... - uśmiechnęłam sie niewinnie. - Ciąża.
- Co? - jeśli wcześniej był zły, to teraz wpadł w furię. - Zabiję ją! Później zniszczę zwłoki i pójdę po faceta, który zrobił jej dzieciaka i jego też zabiję. - jego wzrok padł na Shannona, a później z powrotem na mnie. - Stracę wtedy perkusistę? - spytał niby tym samym tonem, ale w jego spojrzeniu coś sie zmieniło, złagodniało.
- Oboje twierdzą, że to nie jego. - złapałam go za dłoń i masowałam delikatnie.
- Wierzysz im? - patrzył na mnie jakby chciał z najmniejszego mojego gestu wyczytać prawdę.
- Wierzę. - patrzyłam mu prosto w oczy. - Chciałabym, żeby było inaczej ale wierzę.
- Powiedziałaś mu wczoraj, prawda? - prawie, że namacalna była troska w oczach i głosie Jay'a. - To dlatego tak szybko wyszedł, a dziś... - urwał patrząc na Shanna siedzącego niedaleko nas.
- Znasz Shannona. Usłyszał plotki o odejściu Emmy i wyciągnął ze mnie prawdę. - próbowałam sie uśmiechać pocieszająco.
- On ją nadal kocha. - Jay oderwał się od obserwowania brata i odwrócił w moją stronę. - Tylko grał, że jest wszystko po staremu, a ja nic nie zauważyłem, bo byłem skupiony na wszystkim innym poza nim.
- Mnie też oszukał. - próbowałam poprawić samopoczucie mężczyzny. Nie chciałam, żeby myślał, że tylko on niczego nie widział. - Jak szykowaliśmy twoją imprezę urodzinową Shann cały dzień traktował Emmę jak dobrą znajomą. Nawet na moment sie nie zdradził.
- Zależy ci na nim, prawda? - uśmiechnął sie tak ciepło i ze zrozumieniem.
- Kocham go tak mocno jak Setha i Siennę. - powiedziałam szczerze. - I martwię się o niego.
- Wiesz... - zapatrzył mi sie prosto w oczy. - Jesteś pierwszą moją kobietą od czasu Mary, która tak sie przywiązała do niego.
- Nie przesadzaj. - mruknęłam odpinając pasy bezpieczeństwa i przysuwając sie bliżej Jay'a.
- Poważnie. - objął mnie ramieniem. - Po tym jak znowu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać... Shannon nigdy nie pozwolił sobie na jakiekolwiek bliższe kontakty z żadną z moich partnerek, by do ciebie.
- Powiedział mi kiedyś, że wolałby umrzeć niż drugi raz sprawić ci ból. - pogładziłam delikatnie dłonią jego nieogolony policzek. - Jay mogę ci zadać pytanie?
- Śmiało.
- Może nie powinnam o ty pytać, ale... - Jay kochałeś sie z Mary?
- Słucham? - patrzył na mnie uważnie, jakby nie do końca wierząc w to, że spytałam.
- Przepraszam, nie powinnam. - odwróciłam wzrok w stronę okna. Zrobiło mi sie nagle głupio, że odważyłam sie zapytać.
- Raz. - powiedział cicho. - A teraz juz nie wracajmy do jej tematu.
- Dobrze. - pocałowałam go w kącik ust, ale on nie zareagował. Był zajęty obserwowaniem starszego brata. - Idź do niego.
- Hę? - rzucił mi przelotne spojrzenie. - Siedzi z Tomem. Później z nim pogadam.
- Zadręczysz się zanim wylądujemy. - martwiło mnie, że Jared męczy się sytuacją Shanna. - Idź do niego i Tomo przyślij do mnie. - nalegałam. Facet patrzył na mnie niepewnie, po czym wstał i ruszył w stronę fotela, na którym siedział jego brat.
Co tak krótko, ja się pytam??
OdpowiedzUsuńUwielbiam relacje jakie są pomiędzy braćmi, to jest coś pięknego, że jeden o drugiego się tak martwi. Szkoda mi trochę Shannona. Ciekawa jestem jak to będzie z tym dzieckiem Emmy, kto się okaże ojcem dziecka i w ogóle.
Jestem pełna podziwu dla Avy, że tak bez ogródek pyta się o życie intymne Jareda i Mary. Swoją drogą zaczynam chyba rozumieć do czego zmierza ta jej dociekliwość.
Czekam na kolejny i cieplutko pozdrawiam :D
Jeśli chodzi o długość, to nie mogę za wiele obiecać, ale spróbuje pisać więcej.
UsuńJedyne o czym mogę zapewnić, to że wkrótce wyjaśni się sytuacja Emmy, a już w kolejnym rozdziale ważne wydarzenie. Pozdrawiam. :)